MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Lotos Gdynia - Wisła Kraków 91:73

Adam Suska
- Myślałyśmy, że nie pójdzie nam tak łatwo. Każda z nas dała z siebie wszystko. Dlatego zwyciężyłyśmy i na piąty mecz do Krakowa jedziemy po tytuł - mówiła środkowa Lotosu Magdalena Leciejewska po czwartym spotkaniu ...

- Myślałyśmy, że nie pójdzie nam tak łatwo. Każda z nas dała z siebie wszystko. Dlatego zwyciężyłyśmy i na piąty mecz do Krakowa jedziemy po tytuł - mówiła środkowa Lotosu Magdalena Leciejewska po czwartym spotkaniu finału play off z Wisłą. Gdynianki prowadzą 3:1 i do odzyskania mistrzostwa Polski potrzebują jeszcze jednego zwycięstwa. Następny mecz odbędzie się 1 maja na parkiecie Wisły.
W trzecim piątkowym spotkaniu o zwycięstwie Lotosu (90:85) decydowała dogrywka. Na sobotnie starcie krakowskiej drużynie nie wystarczyło już sił. Od połowy pierwszej kwarty gdynianki przejęły inicjatywę i nie oddały jej do końca meczu. Jego losy praktycznie rozstrzygnęły się już w drugiej odsłonie. Wielką klasą zademonstrowały w niej Amerykanki, Nykesha Sales i Ruth Riley. Pierwsza w krótkim odstępie czasu dwa razy trafiła "za trzy", a druga bezlitośnie ogrywała środkowe Wisły, zdobywając kolejne punkty po rzutach spod kosza. Gdyńska publiczność oglądając jej akcje szalała ze szczęścia. "Ruth, Ruth, Ruth" - skandowała jej imię po każdej udanej akcji.
Najaśniejszą gwiazdą Lotosu była w tym meczu jednak Sales. Trzecia kwarta widowiska należała niemal wyłącznie do niej. Zdobyła 10 punktów, zwiększając
prowadzenie gdyńskiej drużyny do 20 punktów (62:42 w 25 minucie). To był cios, po którym wiślaczki podnieść już się nie były w stanie. Anna DeForge, Dominique Canty i Chamique Holdclaw starały się jak mogły, ale napotykały na doskonałą obronę ze strony gdynianek. Nawet jak udawało im się minąć jedną, natychmiast wyrastała przed nią kolejna koszykarka Lotosu, która asekurowała broniącą koleżankę. Trener Elmedin Omanić był zupełnie załamany postawą krakowskich zawodniczek. Brał przerwy, ale podczas nich nawet nie krzyczał na swoje zawodniczki. Wiedział, że tego dnia są bez szans.
W czwartej kwarcie Lotos kontrolował wynik i pilnował wcześniej wywalczonej przewagi. Paulina Pawlak rozsądnie kierowała poczynaniami gdyńskiej drużyny, zwalniając tempo akcji ofensywnych. Wiślaczki próbowała jeszcze poderwać do walki Anna Wielebnowska, ale był to już tylko łabędzi śpiew pokonanych. Obiektywna gdyńska publiczność doceniła jednak wysiłek reprezentantki Polski i nagrodziła go brawami.
Brawa i swoją porcję owacji odebrała też od kibiców, nie grająca w Lotosie od początku finałów Betty Lennox. Po trzecim meczu trener Roman Skrzecz obiecywał, że jeszcze w tym finale Amerykankę zobaczymy na parkiecie. W czwartym znów jednak postawił na LaTanyę White. - Lennox była lepsza na Polkowice, a White bardziej pasuje mi do koncepcji gry przeciw Wiśle - wyjaśnił gdyński szkoleniowiec.
Po sobotnim meczu wśród fanów Lotosu zapanowała prawdziwa euforia. Wielu z nich 1 maja zapowiedziało wyjazd na piąty mecz do Krakowa w przekonaniu, że będzie to już ostatni akord tegorocznego finału. - Przegrałyśmy bitwę, ale wojna jeszcze trwa - zapowiedziała Wielebnowska.

Spróbujemy jeszcze raz

Elmedin Omanić
trener Wisły
- Znowu muszę pogratulować drużynie Lotosu, który grał pięknie na każdej pozycji oraz posiadał wartościowe zmienniczki. Po piątkowej porażce w dogrywce, wiedziałem że sobotni mecz będzie dla nas jeszcze trudniejszy. Lotos zdominował walkę na tablicach i zdobywał wiele łatwych punktów z kontrataków. Stąd też wynikała jego przewaga pod względem liczby asyst (19:6 - red.). Wracamy na piąty mecz do Krakowa i na własnym jeszcze raz spróbujemy podjąć walkę.

To była prosta gra

Roman Skrzecz
trener Lotosu
- Cieszy mnie to zwycięstwo, które odnieśliśmy grając prostą koszykówkę, opartą na determinacji w obronie i szybkim kontrataku. Nie wszystko nam jeszcze w tej grze wychodziło, ale nie mam do drużyny pretensji. Nikt nie jest ideałem. Dzisiaj zabiegaliśmy Wisłę, której mimo tego sukcesu lekceważyć nadal nie powinniśmy. W Krakowie czeka nas trudna walka. W tym finale skończyły się już spotkania rozgrywane dzień po dniu, a po odpoczynku Wisła zawsze gra lepiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto