Zamknięcie przestrzeni powietrznej w północnej Polsce, Francji, Niemczech, Wielkiej Brytanii i krajach bałtyckich jest spowodowane pyłami wulkanicznymi, które po wybuchu w środę rano wulkanu w południowej Islandii rozprzestrzeniły się w kierunku wschodniej Europy.
Czoło chmury jest już na południowo-wschodnim krańcu Polski i dalej zmierza w kierunku Węgier, Ukrainy i Rumunii. Z powodu niezbyt silnego wiatru duża część pyłu, który jest nad Polską, może zostać z nami. Kierunek wiatru nie zmienia się, co oznacza, że pył znad Islandii nadal będzie do nas napływać.
Kierunek wiatru zmieni się dopiero pod koniec tygodnia. W praktyce oznacza to, że chmura pyłu prawdopodobnie nie wróci już do Polski. Niestety, wciąż będzie napływać z kierunku Skandynawii. Tymczasem islandzki wulkan nadal wyrzuca pył. Specjaliści zapewniają, że już wkrótce jego siła znacząco się zmniejszy.
Jednak w związku z niewielkimi podmuchami wiatru, chmura, która dotarła już nad Polskę, nie zniknie od razu.
Czym to może grozić? Według najczarniejszego scenariusza, zjawiska towarzyszące pojawieniu się chmury nad naszym krajem, to m.in. przesłonięte niebo i pył opadający na ziemię.
Historia zna przypadki, gdy wielkie masy pyłu unosiły się bardzo długo w atmosferze i wpływały na warunki pogodowe w danym regionie, np. na opady deszczu, temperaturę itp. Wszystko zależy od ilości wyrzuconego przez wulkan pyłu. Jeśli będzie go mało, rozejdzie się w atmosferze i opadnie w postaci deszczu.
Czytaj też:
Zamknięta przestrzeń powietrzna nad Polską. Loty z i do Rębiechowa odwołane
**
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?