Marcin Mańka - nowy bramkarz Arki

Rozmowa z nowym bramkarzem Arki Prokom Gdynia, 25-letnim Marcinem Mańką.

- Jak samopoczucie w nowym otoczeniu?

- W Gdyni jestem na razie zaledwie dwa dni, więc trudno coś powiedzieć. W drużynie atmosfera jest bardzo dobra, więc myślę, że szybko się zaaklimatyzuję.

- Sam przyjechałeś?

- Nie, z żoną, która jest w ósmym miesiącu ciąży, więc niebawem wraca do Lublina. Później z dzieckiem przyjedzie z nowu do Gdyni.

- Chłopiec czy dziewczynka? Już wiadomo?

- Nie, badania USG robiliśmy w piątym miesiącu ciąży i wtedy nie było nic widać. Niedługo się jednak przekonamy.

- Jak toczy się twoja kariera?

- Jestem wychowankiem Lublinianki. Przez cztery i pół roku grałem w Górniku Łęczna. W barwach tego zespołu rozegrałem około 130 spotkań w drugiej lidze. Mam 187 centymetrów wzrostu i ważę 83 kilogramy. W czerwcu tego roku skończył mi się kontrakt. Postanowiłem zmienić otoczenie, bo takie zmiany są konieczne.

- W rundzie wiosennej nie byłeś pierwszym bramkarzem Górnika.

- Grałem w pierwszych spotkaniach rundy. Następnie między słupkami stanął Bartosz Rachowski. Zdążyłem wrócić do bramki na jeszcze klika meczów i - niestety - w końcówce sezonu złapałem kontuzję. Wybiłem sobie dwa palce.

- Zadowolony jesteś z kontraktu w Arce?

- Tak. Nie mogę jednak zdradzać szczegółów kontraktu, ale jest porównywalny z tym co miałem w Łęcznej.

- Jak możesz zareklamować się gdyńskim kibicom. Jakie są twoje największe zalety jako bramkarza?

- Nie wiem, trudno mówić o sobie. Może gra w linii, refleks...

- Jesteś już dosyć doświadczonym zawodnikiem. Grałeś we wszystkich sparingach. Jak oceniasz ten zespół.

- W każdym z tych spotkań graliśmy w innym zestawieniu. Trener dokonywał sporo zmian, dał grać wszystkim zawodnikom. Piłkarsko dobrze sobie radzimy. Myślę, że jest szansa na dobry wynik. Cele musimy postawić sobie na pewno wysokie.