"Dzień świra" Marka Koterskiego, "monolog dramatokomiczny w trzech częściach na dowolną ilość osób" to gorzka komedia o człowieku uwikłanym w natręctwa życia codziennego, dla którego każdy dzień i każdy kontakt z drugim człowiekiem jest ogromnym wyzwaniem.
Codziennie rano szuka pomysłu na nadchodzący dzień: higiena, jedzenie, praca, dzieci, jedzenie, drzemka, praca, jedzenie, praca, palenie, proszki, sen... Według własnego tekstu Marek Koterski nakręcił film o tym samym tytule, z Markiem Kondratem w głównej roli. Film zdobył Złote Lwy na festiwalu w Gdyni w 2002 roku, a Marek Kondrat za rolę Adasia Miauczyńskiego otrzymał nagrodę za najlepszą rolę męską.
W gdyńskim Teatrze Miejskim powstaje pierwsza teatralna realizacja "Dnia świra". Adasia Miauczyńskiego zagra Bogdan Smagacki, reżyseruje Tomasz Man. Efekt obejrzymy na premierowym przedstawieniu 17 lutego.
Marka Koterskiego zapytaliśmy, czy będzie na premierze?
- Bardzo bym chciał przyjechać na premierę. ale... no właśnie to ale. Nie wiem, czy zdążę, bo będę kończył film.
- Wpuszczać na deski teatru coś, co w wersji filmowej zdobyło wszystko, co było do zdobycia - czy ma to sens?
- Sztuka ,Dzień świra" ukazała się w wersji książkowej i zawiera tekst o wiele obszerniejszy. Stanowi więc morze możliwości dla reżysera teatralnego i aktora. Można przecież pokazać to, na co w filmie nie ma miejsca. Przypomina mi się taka historia. Robiłem kiedyś film o reżyserach teatralnych i pojechałem zobaczyć, jak realizuje się sztukę "Przepraszam czy tu biją". Przypomnę, że film Marka Piwowskiego pod tym samym tytułem wszedł już wtedy na ekrany. I wie pani, sztuka była zajmująca i zupełnie niepodobna do filmu, choć oparta na tym samym tekście. Stała się równorzędnym przeżyciem.
- Dzięki czemu?
- Być może z tych tekstów wynika tylko to, co jest zapisane w dialogach. Ja, gdy reżyseruję własne teksty, znam całą sytuację, kontekst, wiem dlaczego, skąd i po co padają takie, a nie inne słowa. Mam to po prostu poukładane w głowie, dla mnie są zatem czytelne i oczywiste. Dla innych mogą czytelnymi nie być. Znam Tomasza Mana, który reżyseruje gdyński spektakl. Razem wystawialiśmy polską dramaturgię w Düsseldorfie. To ciekawy człowiek i takiż twórca. Poradzi sobie.
- Skoro już pan wspomniał o filmie, nad którym pan teraz pracuje, proszę powiedzieć, czy mam wziąć do kina paczkę chusteczek?
-(śmiech). Cóż, mam teraz wielki kłopot, bo nie wiem, co mam pani odpowiedzieć. Na temat tego filmu nałożono embargo. Nie mogę więc niczego zdradzać. Powiem tak: ten film będzie zaskoczeniem dla widzów. Bo dla mnie jest. Opowiada o ocaleniu przez miłość.
- No tak, ostatecznie ona jest u pana najważniejsza i ratuje pańskich bohaterów nawet wówczas, gdy ból codziennego dnia jest dla nich zabójczy.
- Ale w tym filmie będzie trochę inaczej. Przekona się pani.
- Kiedy premiera?
- Na wiosnę, ale z ręką na sercu daty jeszcze nie znam.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?