Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marek Kowalczyk - piłkarz trochę zapomniany

Kuba Staszkiewicz
Ten piłkarz zapisał się złotymi zgłoskami w historii gdańskiej Lechii. W latach 80-tych wychowanek tczewskiej Wisły, Marek Kowalczyk należał do najlepszych zawodników biało-zielonych.

Ten piłkarz zapisał się złotymi zgłoskami w historii gdańskiej Lechii. W latach 80-tych wychowanek tczewskiej Wisły, Marek Kowalczyk należał do najlepszych zawodników biało-zielonych. Kibice pamiętają go zapewne z kapitalnego uderzenia z dystansu.

Kowalczyk wpisywał się na listę strzelców w dwóch najważniejszych meczach gdańskiego klubu w tym okresie. Zdobywał bramki w finale Pucharu Polski oraz rewanżowym spotkaniu Pucharu Zdobywców Pucharów z Juventusem Turyn. Do Gdańska zawitał przy okazji okolicznościowego meczu z Piastem Gliwice, który odbył się w minioną niedzielę przy Traugutta.

- Co się z panem działo, panie Marku? W latach osiemdziesiątych zdążył pan jeszcze zagrać w pierwszoligowej Lechii. Później był epizod w gdyńskiej Arce i słuch o panu zaginął.

- W 1987 roku zdecydowałem się na wyjazd do Niemiec. Tam grałem jeszcze przez jakiś czas w piłkę, przy której zresztą pozostałem do dziś. Pracuję obecnie w drugoligowym klubie Rot-Weiss Oberhausen. Prowadzę tam zespół juniorów starszych.

- Czy od czasu wyjazdu za Odrę to pańska pierwsza na stadionie Lechii?

- Druga. Około dziesięciu lat temu byłem w Gdańsku i zajrzałem na stadion, by zobaczyć jak wygląda. Teraz jednak po raz pierwszy miałem okazję spotkać się z byłymi kolegami. Przyznam szczerze, że tak sympatycznego meczu już dawno nie grałem. Na stadionie Lechii zawsze panowała specyficzna, radosna atmosfera. Tak też było podczas niedzielnego spotkania.

- Śledzi pan losy Lechii?

- Słyszałem, że się odradza i awansowała do czwartej ligi. Mam nadzieję, że wróci tu jeszcze wielki futbol. Wydaje mi się, że takie miasto jak Gdańsk potrzebuje piłki nożnej na wysokim poziomie. Zawsze było zresztą z futbolem mocno związane. Bardzo żałuję, że ludzie odpowiedzialni tu za sport doprowadzili do obecnego stanu.

- Stadion też chyba niewiele się zmienił?

- Niewiele. Szkoda, bo wiele klubów w Polsce chciałoby mieć obiekt tak pięknie położony. Wystarczyłoby go tylko trochę unowocześnić, bo na pewno na to zasługuje. Ciągle słyszę, że nie można znaleźć na to pieniędzy. Ale nie chce mi się wierzyć, że dwadzieścia lat temu - za czasów komuny - było ich więcej niż teraz.

- Czy w Lechii przeżył pan najpiękniejszy okres w karierze?

- Zdecydowanie. Odniosłem tu największe i najmilsze sukcesy. Za życiowy uważam oczywiście wywalczenie Pucharu Polski i możliwość późniejszych występów przeciwko Juventusowi Turyn. Tego nie zapomnę do końca życia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto