Mecenas Pietras aresztowany

Na trzy miesiące trafił za kratki zamieszany w aferę korupcyjną gdański adwokat, Piotr Pietras. O aresztowaniu zdecydował w sobotę białostocki sąd.

Decyzja o aresztowaniu Pietrasa zapadła na wniosek Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, która od kilku miesięcy śledziła go w związku z podejrzeniami o płatną protekcję. W minioną środę poinformowała o tym "Gazeta Wyborcza". Prokuratura ma informacje, że Pietras "dogadywał się" z sędziami i prokuratorami w sprawie przyszłości jego klientów, a tymi byli (i wciąż jeszcze są) Pomorzanie szczególnie często popadający w konflikt z prawem, jak choćby mieszkaniec gdańskich Stogów, Jan P. pseudonim Tygrys.
Prawdopodobnie jednym z sędziów zamieszanych w aferę jest sędzia P. z Sądu Rejonowego w Gdańsku - w końcu 2003 roku podjęła korzystną dla "Tygrysa" decyzję, której nie miała prawa podjąć. Odkrył to jeden z gdańskich dziennikarzy. Oficjalnie uznano to za pomyłkę. Decyzja została cofnięta.
Pietras i tak ma już duże kłopoty. Od 1 czerwca zaczyna się 2,5-roczny okres zawieszenia adwokata w czynnościach, po tym jak naruszył zasady etyki zawodowej. Ale gdańska palestra zamierza robić swoje.
- Kiedy otrzymamy odpis decyzji o przedstawieniu zarzutów, ja niezwłocznie kieruję wniosek do sądu dyscyplinarnego o zawieszenie mecenasa Pietrasa - powiedział nam mec. Mieczysław Hebel, jej rzecznik dyscyplinarny.
Po co to robić, skoro adwokat i tak siedzi?
- Przez ten miesiąc, który został do tamtego zawieszenia mógłby praktykować nawet z aresztu - wyjaśnia mec. Hebel. - Jeśli prokuratorskie zarzuty się potwierdzą, musimy mu to uniemożliwić.
Wbrew temu, co powiedział w czwartek PAP minister sprawiedliwości Andrzej Kalwas, że w najbliższych dniach zamieszani w aferę "sędziowie i prokuratorzy stracą immunitety", na pewno do tego nie dojdzie. Jest to najzwyczajniej niemożliwe. Procedury pozbawienia immunitetu są nieubłagane. Nawet jeśli sąd dyscyplinarny się pospieszy, bohaterowie afery mogą odwołać się do sądu wyższej instancji. Podobne sprawy trwają miesiącami.