W poniedziałek polecieli do Saratowa koszykarze Prokomu Trefl. Sopocianie zmierzą się tam w ostatnim meczu grupy C europejskiego Pucharu Europy z miejscowym Awtodorem. Dla naszej drużyny to spotkanie nie ma znaczenia, bowiem już wcześniej zapewniła sobie awans i zwycięstwo w grupie.
Z tego względu trener sopocian, Eugeniusz Kijewski, zostawił w Trójmieście najlepszego strzelca, Josipa Vrankovicza. Nie pojechali także dwaj środkowi, kontuzjowany Joseph McNaull i chory Jirzi Żidek. Obaj nie zagrali zresztą w sobotnim meczu ligowym w Sopocie ze Startem Lublin.
- Mamy szeroką kadrę. Wszyscy muszą grać, a więc nie zabrałem Vrankovicza. Wprawdzie nie będę miał do dyspozycji trzech podstawowych koszykarzy, ale i tak stać nas na wygraną - stwierdził trener Kijewski.
Dla zespołu gospodarzy, który zajmuje dopiero siódme miejsce w ekstralidze rosyjskiej, spotkanie ma niezwykle ważne znaczenie. Jeśli wygrają, mogą jeszcze awansować do kolejnej fazy z drugiego miejsca. Pod warunkiem, że w czeskim Nowym Jiczinie miejscowa Mlekarna upora się z mającym identyczy cel Skontem Ryga.
W pierwszej rundzie, kiedy doszło do konfrontacji w Sopocie, nasi koszykarze triumfowali 110:68. Później w Awtodorze zaszły zmiany. Zrezygnowano z dwóch zawodników i zwolniono trenera. Od niedawna rozgrywającym jest Amerykanin Derrick Martin. Jednak wciąż najlepszym strzelcem pozostaje najlepszy w Pucharze Mistrzów, 29-letni Omar Kebu Stewart.
Wydanie specjalne Gol24 - Studio EURO 2024 - odcinek 1
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?