Miał być złoty został srebrny

Dwie szanse na złoty medal i tytuł drużynowych mistrzów Anglii i Szwecji przegrał w finałowych meczach ligowych rozgrywek Tomasz Chrzanowski. Żużlowiec Lotosu - jeszcze, bo nie wiadomo co będzie w przyszłym sezonie - w obu przypadkach musiał zadowolić się srebrnymi medalami. Też sukces, ale jakby mniejszy.
Swindon, angielski klub Chrzanowskiego, po 40 latach przerwy miał szanse na złoto. Okazało sie jednak, że sześc punktów zaliczki z pierwszego meczu finałowego to było za mało na Cowentry, które rozbiło wręcz Swindon w rewanżu 59:34. Chrzanowski za wiele nie powojował, podobnie zresztą jak cały zespół Swindon. Nasz zawodnik zdobył w tym meczu 5 pkt (2,1,0,2,d).
- Rzeczywiście nie mam się czym chwalić. Zresztą poza Adamsem nikt z nas nie mógł sobie poradzić z mokrym i śliskim po opadach deszczu torem. Szkoda, bo przecież złoty medal i mistrzowski tytuł były na wyciągnięcie ręki - komentuje teraz Chrzanowski.
Nie udało się w Anglii, wydawało się, że łatwiej będzie w Szwecji. Vastervik, najbardziej gdański szwedzki klub- bo oprócz Chrzanowskiego jeżdżą tam dwaj inni zawodnicy Lotosu Bjarne Pedersen i Billy Forsberg - byl faworytem finałowego dwumeczu z Dackarną. Tymczasem zaczęło się od wyjazdowej porażki Vastervik 43:53 (Pedersen 11 pkt., Chrzanowski i Forsberg po 4), bo...
- Nasi przeciwnicy przygotowali tor jak na motocross, a my chcieliśmy jeździć na żużlu - wyjaśnia Chrzanowski.
Był jednak rewanż i okazja do odrobienia strat. Vastervik wygrał wprawdzie 51:45 (Pedersen 9, Chrzanowski 7, Forsberg 5), ale do tytułu to nie wystarczyło. Znowu srebro i uczucie niedosytu, przyznał "Chrzanek".
Nadal nie wiadomo, czy Chrzanowski pozostanie na najbliższy sezon w Gdańsku. Rozmowy trwają, efektów - na razie - brak.