MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Michał Urbaniak - "Nie cierpię tego rzępolenia".

Dariusz Szreter
Mam cały czas dziewiętnaście lat. Mówię, że jestem jak cadillac. Silnik jedzie, karoseria trochę rdzewieje, czasem coś się sypie, coś się urwie, ale generalnie - do przodu.

Mam cały czas dziewiętnaście lat. Mówię, że jestem jak cadillac. Silnik jedzie, karoseria trochę rdzewieje, czasem coś się sypie, coś się urwie, ale generalnie - do przodu.

Nie cierpię tego rzępolenia
@Główka:Rozmowa z Michałem Urbaniakiem
@Tekst:
@Tekst:- Jakie znaczenie ma w pańskim życiu data 11 września?
@Tekst:- Ma ogromne znaczenie, przede wszystkim dlatego, że tego dnia osiedliłem się w Nowym Jorku. Pierwszy raz w życiu, zamieszkałem w wolnym kraju, w wolnym miejscu, gdzie nikt mi nie kazał co mam robić, i gdzie do dzisiaj robię to co chcę i jak chcę.
@Tekst:- Mówimy o czymś, co miało miejsce 33 lata temu.
@Tekst:- Dokładnie 11 września 1973 roku.
@Tekst:- Kiedy 28 lat później, tego samego dnia zaatakowano wieże WTC, odebrał pan to w sposób osobisty?
@Tekst:- Bardzo. Uważam, że to był gwałt na mojej wolności. Rzecz nie do przyjęcia szczególnie w Nowym Jorku, który jest enklawą ludzi, którzy naprawdę chcą się czuć wolni, robić to co chcą, pracować uczyć się, szybko żyć.
@Tekst:- Był pan wtedy w mieście?
@Tekst:- Niestety nie, a żałuję. Byłem akurat w Łodzi i trzy dni odchorowywałem to leżąc w łóżku. Nie mogłem się dodzwonić do moich córek, które w tym czasie były w Nowym Jorku. To było dla mnie bardzo traumatyczne przeżycie. Zawsze o tym myślę, kiedy się zbliża wrzesień. Z drugiej strony to jedna z najpiękniejszych pór roku w Nowym Jorku - indian summer (babie lato -red.). Tak jak teraz w Polsce.
@Tekst:- Czy pamięć o tamtym dniu żyje w Nowym Jorku na co dzień, a nie tylko przy okazji kolejnych rocznic?
@Tekst:- Życie musi iść i idzie dalej. Ale między innymi po to są i wystawy, i koncerty, i różne uroczystości, żeby naprawdę nie zapomnieć tego wydarzenia, bo ono było precedensowe. Rozpoczęło nową epokę zagrożenia terroryzmem na całym świecie, bo to się właściwie teraz może zdarzyć wszędzie.
@Tekst:- Ale też konsekwencje tamtego dnia niezwykle ostro podzieliły politycznie Amerykę. Liberałowie zarzucają administracji Busha, prowadzenie fatalnej polityki międzynarodowej.
@Tekst:- Czy pan naprawdę wierzy, że to wojny, jakkolwiek je nazwiemy, prowadzone w różnych miejscach świata przez Stany Zjednoczone, są powodem terroryzmu? Ja uważam, że jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Wystarczy byle jaki powód, chociażby samo wspomaganie Izraela, żeby znaleźć się na celowniku fanatyków arabskich. Nie trzeba do tego prowadzić wojny w Iraku.
@Tekst:- Pana zdaniem muzycy jazzowi powinni się wypowiadać, angażować politycznie?
@Tekst:- To nie tyle zaangażowanie polityczne, co społeczne. To wydarzenie, 11 września dotknęło Nowy Jork, faktycznie dotknęło cały świat. Wszyscy mamy rodziny, każdy z nas mógł kogoś wtedy stracić.
@Tekst:- Mam jednak na myśli takie czysto polityczne wypowiedzi jak na przykład jawnie antybushowska płyta „Not in Our Name” Charlie Hadena i jego Liberation Music Orchestra.
@Tekst:- Dlaczego nie? Jeśli są świadomi tego, co robią, mają swoje zdanie i chcą je głośno wypowiedzieć w sposób muzyczny, nagrać płytę czy zrobić koncert - absolutnie tak.
@Tekst:- Pana jednak do tego nie ciągnie?
@Tekst:- Ja akurat w nic takiego się nie zaangażowałem, chociaż właściwie sytuacja w Polsce do czegoś takiego zachęca.
@Tekst:- Interesuje się pan krajową polityką?
@Tekst:- Wydaje mi się, że tu jest dużo śmiechu i żartów. Jeżeli rząd ma się zajmować piłką nożną, to to jest dowcip. W ten sposób odwraca się uwagę od nieumiejętności rządzenia krajem. Z jednej strony prawica, z drugiej Kościół, z trzeciej komuna. Biurokracja, lustracja. Co kogo obchodzi, co ktoś robił 30 lat temu? Liczy się dzisiaj i jutro. Po co grzebać, tracić pieniądze i czas na sprawy, które są odległe i nikomu niepotrzebne? Nie wiem, naprawdę nie chciałbym się w to zagłębiać, bo się mogę zdenerwować. A poza tym to się na tym nie znam i mogę powiedzieć coś niefachowego.
@Tekst:- Taki nowojorski punkt widzenia na polskie sprawy...
@Tekst:- Nie wiem czy nowojorski. Powiedziałbym taki common sense (ang. zdrowy rozsądek - red.). Taki „prostacki” punkt widzenia. Oglądam wiadomości, czytam gazety i pytam, co to jest: nieumiejętność podania ręki jednemu prezydentowi czy jakiejś tam drugiej pani? Już nie mówię o nieznajomości języków obcych. To też jest plama. W obecnym świecie obywatele, którzy chcą rządzić krajem powinni się umieć komunikować w językach obcych.
@Tekst:- W tym roku kończy pan 60 lat. Czy to ważna cezura w pańskim życiu?
@Tekst:- Nie! Ja mam cały czas dziewiętnaście lat. Mówię, że jestem jak cadillac. Silnik jedzie, karoseria trochę rdzewieje, czasem coś się sypie, coś się urwie, ale generalnie - do przodu.
@Tekst:- Od dłuższego czasu pojawiają się informacje, że pracuje pan nad autobiografią. Kiedy wreszcie się ukaże?
@Tekst:- Nie mogę powiedzieć, bo nie wiem. Jest doprowadzona do 1995 r. Próbujemy, z Andrzejem Makowieckim, się zebrać, żeby dopisać dalszą część, ale coś nam nie wychodzi.
@Tekst:- Będą jakieś rewelacje, sensacje, niedyskrecje?
@Tekst:- To już wisi na internecie: urbaniak.info. Strona jest graficznie niedokończona, ale książkę tam można przeczytać.
@Tekst:- Jako jedynemu polskiemu muzykowi udało się panu zagrać z Milesem Davisem. Chętnie pan wraca do tego wspomnienia?
@Tekst:- To nie tak: udało się, nie udało. Los tak chciał od dawna. Większość muzyków, którzy zaczynali u mnie, potem trafiała do Milesa. Spotkanie było więc nie do uniknięcia. Było przewidywalne, choć nieplanowane. Dla mnie od tego, że byłem jedynym Polakiem, ważniejsze jest to zagrałem u boku Milesa, jako jedyny skrzypek. Bo tak samo, jak on, tak i ja nienawidzę skrzypek w jazzie. Nie cierpię tego rzępolenia. Staram się zrobić ze skrzypiec coś, co mówi raczej językiem instrumentów dętych.
@Tekst:- Było jednak kilku uznanych skrzypków jazzowych...
@Tekst:- Nie lubię wszelkich naśladownictw Coltrane’a na czymkolwiek, włącznie - i przede wszystkim - ze skrzypcami. A tych paru najbardziej znanych skrzypków robiło to właśnie to. Było też kilku Francuzów. Ci z kolei grali muzykę, która dla mnie jest zbyt elegancka i - powiem jak muzyk - trochę pedalska. Były oczywiście wyjątki. Dla mnie najlepszym skrzypkiem jazzowym jest w dalszym ciągu Stuff Smith, nieżyjący już muzyk, który zaczynał w latach 30., a którego słyszałem na żywo w 1965 r. w Kopenhadze. Wtedy doszedłem do wniosku, że jednak można grać jazz na skrzypcach.
@Tekst:- Zawsze był pan bardzo otwarty na rozmaite gatunki muzyczne. Również hip hop.
@Tekst:- Generalnie na całą czarną muzykę. Mam ten zaszczyt i cieszę się z tego, że dotarłem do źródeł. Gram z Czarnymi i nie zamierzam tego zmieniać.
@Tekst:- Ale hip hop, to teraz już niemal klasyka. Czy widzi pan teraz jakiś nurt, który ma szansę popchnąć muzykę do przodu tak jak rap 20 czy kilkanaście lat temu?
@Tekst:- Dużo młodzieży na całym świecie robi fantastyczny użytek z didżejowania - czy to z płyt, czy z komputera. Tu widzę przyszłość - electro. Ja też, tyle,<!s>że do tego mam czarne podłoże.
@Tekst:- Na jednej z płyt, a także na gdyńskim koncercie, u pańskiego boku wystąpiła Mika. Kieruje pan karierą córki?
@Tekst:- Nie. Mika ma talent i sama wie, co ma robić. Zawód muzyka, śpiewaczki jest wystarczająco trudny, żebym jako ojciec miał ją jeszcze popychać. Musi się na własnych błędach nauczyć, jak się to robi.
@Tekst:- A pana mama podobno miała wpływ na przebieg pańskiej kariery muzycznej.
@Tekst:- Tylko do 13 roku życia, kiedy byłem wirtuozem skrzypiec. Jak się dorwałem do jazzu, to już nie miała żadnego wpływu czy kontaktu. Zawsze powtarzała, że dzień, w którym uległa moim namowom i kupiła mi saksofon, był dniem, w którym straciła syna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Oni dostali się do Europarlamentu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Michał Urbaniak - &amp;quot;Nie cierpię tego rzępolenia&amp;quot;. - Gdańsk Nasze Miasto

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto