Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Michała czeka kosztowna rehabilitacja

Iwona Rogacka
Michał z dziadkiem Władysławem, który dzielnie wspiera swojego wnuka.
Michał z dziadkiem Władysławem, który dzielnie wspiera swojego wnuka.
O Michale Gajewskim, którego po wypadku czeka kosztowna rehabilitacja można było przeczytać na łamach "Dziennika Bałtyckiego". Michał jest młodym 23-letnim mężczyzną, któremu wypadek pokrzyżował życiowe plany.

O Michale Gajewskim, którego po wypadku czeka kosztowna rehabilitacja można było przeczytać na łamach "Dziennika Bałtyckiego". Michał jest młodym 23-letnim mężczyzną, któremu wypadek pokrzyżował życiowe plany. Jeszcze pół roku temu pracował, chodził do dyskoteki, spotykał się ze znajomymi. Teraz leży unieruchomiony w zakładzie pielęgnacyjno-opiekuńczym w wejherowskim Szpitalu Specjalistycznym.

Michał uległ w pracy ciężkiemu wypadkowi, od pasa w dół jest sparaliżowany. Czeka go teraz długa rehabilitacja, co wiąże się z ogromnymi kosztami. Dlatego rodzina jest wdzięczna za każdą pomoc.

Najpierw poznałam pana Władysława, który opiekuje się Michałem od kiedy ten skończył piętnaście lat. To niesamowity człowiek, którego rozsadza wprost energia. Ma w sobie tyle optymizmu, że mógłby nim obdzielić kilka osób. Tak właśnie robi. Opiekuje się także chorym na porażenie mózgowe, z głębokim upośledzeniem, synem Jackiem - wujkiem Michała. Trzej mężczyźni przeżywają teraz trudne chwile.
- Koniec ubiegłego roku był dla nas wszystkich jednym wielkim koszmarem - opowiada nam Władysław Janiak, dziadek Michała. - Najpierw w październiku zmarła moja żona. Jeszcze nie zdążyliśmy się otrząsnąć po jej stracie, a tu nagle 14 grudnia Michał miał wypadek. To był głupi przypadek, którego można było uniknąć. Pracował w zakładzie produkującym okna. W czasie przerwy na śniadanie, a stołówka była na samej górze hali produkcyjnej, pracownicy zazwyczaj grali w ping-ponga. Tego feralnego dnia, Michał pobiegł za piłeczką do drugiego końca tego pomieszczenia. W tym miejscu nie była dokończona podłoga. Położone były belki, między którymi była tylko wata szklana. Michał wbiegł na tę prowizoryczną podłogę, która się pod nim zerwała. Spadł sześć metrów głową na betonową posadzkę. Dlaczego to pomieszczenie nie było zabezpieczone? Dlaczego nie było tam zakazu wstępu?

Pan Władysław pytań ma wiele. Jego wnuk dwa miesiące walczył w szpitalu o życie. Złamał kręgosłup szyjny, uszkodzony ma także rdzeń kręgowy. Już gdy przyjechało pogotowie, nie czuł nóg. Od pasa jest sparaliżowany, ma także częściowo sparaliżowane palce u rąk. Rehabilitacja jest konieczna. Jak twierdzą lekarze, kiedy tylko wyleczone zostaną odleżyny, Michał pojedzie na rehabilitację.
Potrzebne pieniądze
- Michał nie dostał żadnego odszkodowania z ZUS ani PZU - opowiada pan Władysław. - Pracodawca nie ubezpieczył swoich pracowników w PZU. Poza tym stwierdzono, że wypadek był w pracy, ale podczas przerwy w pracy i w prywatnym pomieszczeniu właściciela, więc żadne odszkodowanie mu się nie należy. Właściciel firmy kupił mu materac przeciwodleżynowy, ale zapowiedział mi, żebym od niego pieniędzy nie wyciągał, bo to była jego wina. Chłopak pracował tam przecież dwa lata. A on potrzebuje kosztownych zabiegów rehabilitacyjnych, które - wciąż w to wierzę - postawią go na nogi.

Pan Władysław to nietuzinkowy człowiek. Mimo tylu problemów jest pogodny i otwarty. Gdy wchodzi do pokoju wnuka, od razu robi się gwarno i wesoło. Kiedy byłam u Michała w szpitalu, zdążył przywitać się ze wszystkimi pielęgniarkami, a potem jeszcze pobiegł kupić lody dla kilku pacjentek z tego oddziału.
- One miały taką chęć na lody - mówi, a przy tym śmieją mu się oczy. - Pyta pani, jak mam na to wszystko czas i siłę? Nie wiem, nie zastanawiam się na tym. Nie robię przecież nic nadzwyczajnego. Michał to mój wnuk. Kocham go i cierpię razem z nim. Ale muszę być silny za niego i za drugiego syna. Każdy dźwiga swój krzyż. Humor mnie pobudza do życia. Zawsze taki byłem. Co drugi dzień jestem u Michała. Cały czas jest tam także mama Michała, moja córka i Ania - jego dziewczyna, która dzielnie się nim opiekuje, cały czas wspiera.
- Zmieniamy się z tatą co drugi dzień - mówi Agnieszka Gajewska, mama Michała. - Cały czas przy nim jesteśmy, może to sprawia, że szybko wraca do zdrowia. To spokojny chłopak, a po wypadku trochę się w sobie zamknął. Z dnia na dzień jest jednak lepiej.

Pierwsze miesiące po wypadku były dla Michała ciężkie. Trudno było mu się pogodzić z tym, że jest unieruchomiony. W tym ciężkim okresie pomógł mu bardzo Andrzej Cynke, wejherowski społecznik, który przez te pół roku regularnie go odwiedza.
- Poznałem Michała podczas ostatniego tygodnia pobytu na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej - dodaje Cynke. - Najważniejszą rzeczą jest podbudowa psychiczna, bezpośredni kontakt przełamanie pewnych barier. Myślę, że Michał ma już najtrudniejsze chwile za sobą. Dostał ode mnie wózek, z którego na początku nie chciał korzystać. Powtarzałem mu jednak do znudzenia, że zawsze trzeba przeć z całych sił do przodu. Dlaczego to robię? Nie wiem. Człowiek powinien być względem drugiego człowiekiem.

Andrzej Cynke opiekował się kilkoma chłopcami po urazach kręgosłupa. Wszyscy z tego wyszli.
- Wiem, że czeka mnie ciężka rehabilitacja, ale zniosę to, wiem, że muszę - mówi z trudem Michał.
Przed kilkoma tygodniami wyciągnięto mu rurkę wspomagającą oddychanie. Nie mógł sam jeść, dusił się. Długo po wypadku ważył niewiele ponad 40 kilogramów. Teraz ma ochotę na owoce, mięso. Bliscy spełniają jego kulinarne zachcianki.
- Muszę powiedzieć, że bardzo pomogło nam to, że trafiamy na wspaniałych ludzi, pełnych serca i poświęcenia - opowiada pan Władysław. - Siostry z tego oddziału są takie wyrozumiałe i życzliwe. Michałowi bardzo pomagają także słuchaczki z Medycznego Studium Zawodowego w Wejherowie. Robią to za darmo i kosztem swojego wolnego czasu. Mamy także wspaniałych sąsiadów. Serdecznie dziękuję mieszkańcom Luzina za pomoc finansową na wydatki związane z leczeniem Michała.

Michałowi przyznana została renta, która nie jest ogromna, ale i tak obaj są zadowoleni, że mają jeszcze jeden stały dochód. Potrzebne są jednak pieniądze na dalszą rehabilitację i sprzęt ortopedyczny. Dziadek Michała prowadzi specjalny zeszyt, w którym zapisuje wydatki związane z wnukiem.
- Dla niektórych jest to może niewielka suma, ale 300 zł miesięcznie na soki, warzywa czy mięso, to dla nas ogromny wydatek - mówi pan Władysław. - Za pobyt na tym oddziale także trzeba płacić. Kiedy tylko Michał wyleczy odleżyny, które miał bardzo głębokie, wyjedzie do szpitala rehabilitacyjnego. Dużo osób stamtąd wracało na nogach. My w to także wierzymy...

Jak twierdzi Danuta Białk, zastępca kierownika zakładu opiekuńczo-pielęgnacyjnego Szpitala Specjalistycznego w Wejherowie, stan Michała był bardzo ciężki. Na tym oddziale znajduje się od lutego br.
- Był w bardzo ciężkim stanie, kiedy trafił na nasz oddział - mówi. - Był wychudzony. A przed wypadkiem był wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną. Jego stan szybko się poprawia. Jeszcze niedawno miał głębokie odleżyny, prawie nie miał pośladków. Nie ruszał rękoma. Teraz sam je, podajemy mu miskę, a on sam się myje. Poprawił się także jego stan psychiczny. Na początku nie wierzył, że z tego wyjdzie, że będzie się mógł w ogóle ruszać. Teraz próbuje nawet jeździć sam na wózku. Wszyscy trzymamy tu za niego kciuki.

Pan Władysław, dziadek Michała, jest pełen wiary w odzyskanie sprawności swojego wnuka.
- To jest dobry, spokojny chłopak i silny - dodaje Władysław Janiak. - Przed wypadkiem działał w klubie młodzieżowym Eden przy parafii w Luzinie, którego opiekunem jest ks. Krzysztof Mutka. Modlę się, żeby Michał za jakiś czas znowu mógł tam pójść...

Pomoc

Kto zechciałby pomóc Michałowi może wpłacać pieniądze na konto Polskiego Czerwonego Krzyża:

BIG BG S.A. I/O Wejherowo

11601393 - 139478 - 132

z dopiskiem "Dla Michała".

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto