Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Michałek dostał ręce

Dorota Abramowicz
Michał jest bardzo dumny. I szczęśliwy. Zawsze marzył, by powiedzieć tacie to jedno zdanie. Aż wreszcie nadszedł wymarzony dzień. Siedmioletni Michał stanął w drzwiach, uśmiechnął się szeroko i zawołał: - Cześć tato! ...

Michał jest bardzo dumny. I szczęśliwy. Zawsze marzył, by powiedzieć tacie to jedno zdanie. Aż wreszcie nadszedł wymarzony dzień. Siedmioletni Michał stanął w drzwiach, uśmiechnął się szeroko i zawołał:
- Cześć tato! Daj mi rękę!
Wzruszony ojciec wyciągnął dłoń...

Szczęście Michał zawdzięcza wielu dobrym ludziom, między innymi także naszym czytelnikom.
Niech ten artykuł będzie wigilijną opowieścią o prezencie, jaki zrobiliście Państwo pewnemu małemu chłopcu.

Michał urodził się w grudniu 2000 roku. Jego mama, pani Monika, będąc w ciąży, usłyszała, że najlepszym wyjściem dla niej będzie aborcja. Lekarze ostrzegali, że dziecko urodzi się bez rąk, z wieloma wadami wrodzonymi, z rozszczepem kręgosłupa, bez twarzoczaszki i szarych komórek, że będzie niepełnosprawne fizycznie i intelektualnie. Na przekór im na świat przyszedł bardzo mądry, radosny chłopiec bez rączek, z krótkimi nóżkami bez kolan, ze stopami wymagającymi operacji.

- Od małego uczyłam synka samodzielności - wspomina pani Monika. - Kiedy nabałagani, potrafi zrobić porządek ustami. Chodzi do szkoły, odrabia lekcje. Nie może jednak samodzielnie jeść, myć się, korzystać z toalety. Okazało się jednak, że rączki Michasiowi mogą zastąpić specjalne protezy rąk, poruszane za pomocą czujników, umieszczanych na mięśniach piersiowych.

Zaporową okazała się cena protez - 106 tysięcy złotych. Rodzice Michałka nie są zbyt zamożni - mama jest pielęgniarką, ojciec pracuje jako spawacz w stoczni. Trzeba było więc poprosić o pomoc dobrych ludzi.

- Wpłatę 20 tysięcy złotych obiecała Fundacja TVN "Nie jesteś sam" - wylicza pani Monika. - Narodowy Fundusz Zdrowia i Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych zgodziły się dać 14 tysięcy złotych. Resztę musieliśmy zacząć zbierać sami, apelując o wpłaty na konto fundacji Zdążyć z Pomocą.
Przed świętami wielkanocnymi opublikowaliśmy pierwszy artykuł o Michałku. Potem następne. Na konto dziecka wpływały pieniądze od instytucji i osób prywatnych. Do redakcji docierały informacje o chłopcu, który rozbił swoją skarbonkę i wyciągnął 150 zł, by wspomóc Michałka oraz o dużej firmie, która znalazła 30 tysięcy złotych. Przed wakacjami byliśmy prawie pewni, że już można kupić ręce dla małego gdańszczanina.

Niestety, okazało się, że nie jest to takie łatwe. Fundacja Zdążyć z Pomocą przez kilka miesięcy... nie rejestrowała wpłat na koncie dziecka. Chociaż do państwa Kawalców dochodziły wieści o kolejnych kilkudziesięciotysięcznych wpłatach, na początku września br. na koncie Michała znajdowało się zaledwie 11 tys. złotych. Dopiero interwencja prawnika (który zresztą nie wziął za to ani grosza) oraz nasze telefony do prezesa fundacji (tłumaczył, że nie ma ludzi do rejestrowania wpłat) odniosły skutek. We wrześniu na koncie Michała nagle pojawiło się 108 tysięcy złotych. Można było zamawiać specjalnie dopasowane protezy w poznańskiej filii firmy Otto Bock.

Nowe ręce dla Michałka dotarły do Gdańska przed kilkoma dniami. Dokładnie w dniu jego siódmych urodzin.

- Nie ma chyba na świecie prezentu, z którego tak by się cieszył - mówi pani Monika, a Michał, uśmiechnięty od ucha do ucha, kiwa głową, że mama ma rację. - Zresztą teraz, w grudniu zbiegły się nam wspaniałe prezenty. Kilka dni wcześniej syn dostał wreszcie wózek elektryczny.
Michałowi wózek jest bardzo potrzebny. Nóżki chłopca się nie zginają, co utrudnia chodzenie w dłuższe trasy. Wcześniej mama woziła go w normalnym wózku, ale zostawiała go na klatce schodowej. I wózek ktoś ukradł. Nowy wózek został zakupiony z pieniędzy PFRON, z niewielkim wkładem finansowym rodziny chłopca.

Na razie Michał przyzwyczaja się do rączek. Zgodnie z zaleceniami specjalistów, stopniowo do protez ma być podłączane specjalne okablowanie, dzięki któremu dziecko nauczy się chwytać kubek, brać w dłonie widelec, otwierać drzwi, a może nawet zapinać guziki. I tak dzięki dobrym ludziom tuż przed Gwiazdką zmieni się życie pewnego radosnego, mądrego siedmioletniego chłopca.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto