MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Międzynarodowy Festiwal Mozartowski Mozartiana

Jarosław Zalesiński
Bajeczna żywa fontanna przyciągała do oliwskiego parku tłumy. 	Fot. Robert Kwiatek
Bajeczna żywa fontanna przyciągała do oliwskiego parku tłumy. Fot. Robert Kwiatek
Kto zapamiętał Mickiewiczowskie "kładę me dłonie/Na gwiazdach jak na szklannych harmoniki kręgach" z Wielkiej Improwizacji, ten dzięki festiwalowi Mozartiana mógł wreszcie zrozumieć, o co Wieszczowi chodziło.

Kto zapamiętał Mickiewiczowskie "kładę me dłonie/Na gwiazdach jak na szklannych harmoniki kręgach" z Wielkiej Improwizacji, ten dzięki festiwalowi Mozartiana mógł wreszcie zrozumieć, o co Wieszczowi chodziło.

Szklana harmonika była instrumentem bardzo w czasach Mozarta - i jeszcze za romantyków - popularnym, a dziś - ze szczętem zapomnianym. Wiedeński Wiener Glasharmonika Duo zademonstrował na festiwalu i technikę grania na szklanej harmonice, i jej osobliwe, trudne do opisania brzmienie.
Całkiem już ekscentryczny był występ polskiego występu Glass Duo, wykonującego Mozartowskie kompozycje na baterii kielichów. Melomanów może to zgorszy, ale taki właśnie był to festiwal: kpił sobie z podziałów na wysokie i niskie, poważne i zabawne. Obok koncertu znakomitego Kwartetu Śląskiego był np. i koncert Józefa Skrzeka, improwizującego na instrumentach elektronicznych, była też światowa prapremiera jazzowej wersji koncertu klarnetowego A-dur w wykonaniu kwintetu Emila Kowalskiego. Zapewne klarnet Kowalskiego nie brzmiał tak soczyście, jak Romana Witaszka, koncertującego wcześniej z Kwartetem Śląskim. Ale przysłuchiwanie się temu, jak grupa świetnych trójmiejskich jazzmanów bawiła się Mozartowskimi tematami, dostarczało porównywalnej przyjemności.
W kulturze masowej Wolfgang Amadeusz funkcjonuje przede wszystkim jako autor "Requiem". W pamięci mamy jego obraz, jak słabnącą ręką stawia ostatnie nuty w nieukończonej partyturze. Mozart, patronujący gdańskim Mozartianom, był zupełnie inny: pełen życia, trochę kpiarz, kochający się w zabawie i ekscentrycznych pomysłach. Takich jak sprowadzenie do Gdańska bajecznej żywej fontanny. Jej pokazy w oliwskim parku przyciągnęły prawdziwe tłumy.
Festiwal, rzecz jasna, nie sprowadzał się do zabaw i fajerwerków pomysłów. Poziom wszystkich wykonawców był zawsze wysoki. Zadbał o to organizator: Polski Chór Kameralny i jego szef Jan Łukaszewski. Kończące festiwal wykonanie Wielkiej Mszy c-moll było muzycznym wydarzeniem. Skupione i dramatyczne zarazem, prowadzone przez Jana Łukaszewskiego tak, by wydobyć każdy niuans partytury, pozwoliło głęboko przeżyć zapisaną w tym dziele myśl Mozarta. Nie w jakości koncertów upatrywałbym jednak jedyną wartość festiwalu. Mozart stał się dla wszystkich, którzy przez te cztery dni odwiedzili oliwski park, kimś bliskim, na wyciągnięcie ręki.
Mozartiana to nie tylko najlepsza urodzinowa uroczystość, jaką do tej pory urządzono w Trójmieście Wolfgangowi Amadeuszowi z okazji Roku Mozartowskiego. To także najlepiej wymyślone tegoroczne przedsięwzięcie muzyczne w Gdańsku.
Osobne zdanie trzeba poświęcić ogrodowi oliwskiemu. Ten rówieśnik Mozarta (Pałac Opatów przebudowano w obecnym kształcie w roku urodzin kompozytora) okazał się rewelacyjną naturalną oprawą muzycznych imprez. Lipcowy Festiwal Gwiazd pokazał, jakim miejscem dla gdańskiej kultury mogłaby być Wyspa Ołowianka. Mozartiana odsłoniły przed nami na nowo oliwski park.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Oni dostali się do Europarlamentu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto