Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mirosław Jarynowski

Redakcja
Przedstawiamy rozmowę z przewodnikiem Mirosławem Jarynowskim.

1. Od ilu lat zajmujesz się harcerstwem? Jak się zaczęła Twoja przygoda z harcerstwem?
Harcerzem jestem od blisko 15 lat (01.07.1998), kiedy to pojechałem na swój pierwszy obóz harcerski.
Cała przygoda zaczęła się od tego, że mój kuzyn był drużynowym 39 Męskiej Drużyny Harcerskiej w Kwidzynie, należącej do Polskiej Organizacji Harcerskiej. Miałem problemy z nauka języka angielskiego, a on ochoczo pospieszył mi z pomocą, udzielając co tydzień korepetycji. Pewnego razu przyniósł zdjęcia z ostatniego obozu,
na których byli młodzi chłopcy w harcerskich mundurach, majestatyczna wieża będąca jednocześnie bramą do obozu i jakieś sceny z „życia obozu”. Powiedział, że kiedyś zabierze mnie na obóz. Ale nie zabierał, a ja czekałem. Niemiałem śmiałości by do starszego od siebie kuzyna zwrócić się z przypomnieniem, że coś mi kiedyś
obiecał. Niespełna pół roku później mój brat rozpoczął naukę w Państwowej Szkole Muzycznej
I-go stopnia im. Feliksa Nowowiejskiego w Kwidzynie w klasie trąbki. Dla mojego kuzyna była to okazja, do tego by mieć w drużynie trębacza, więc zabrał go na biwak. Po powrocie opowiadał jak jest super w harcerstwie, ale ja nadal nie umiałem upomnieć się o swoje, więc opowiedziałem o wszystkim mamie. I dzięki temu pewnego czerwcowego przedpołudnia, zostałem oderwany od zbierania niezwykłych okazów świata owadów przez wołanie mamy do domu (zawsze interesowała mnie przyroda i mikroskopy). Po przyjściu okazało się, że kuzyn wpadł na herbatkę, a mama opowiedział mu o tym, że bardzo chciałbym zostać harcerzem. Zatem kiedy wszedłem do pokoju kuzyn zapytał czy chcę iść z nim do harcówki, na co bez wahania odpowiedziałem „tak”, a dwa tygodnie później byłem już na obozie.

2. Czy trudno pogodzić harcerstwo z życiem zawodowym?
Cóż, moje życie zawodowe rozpoczęło się od zasadniczej służby wojskowej, a tam ciężko było być harcerzem. Przerwy podczas sprzątania i innych prac miały tylko osoby palące, co za pewne wielu zna z własnego otoczenia. Dlatego, kto chciał mieć przerwy, zaczynał palić. Łukasz, kolega z zastępu trafił do wojska rok przede mną,
ale „wymiękł” i wiedział, że dla niego ta harcerska droga już się skończyła. Alkohol… jakże niezbędny w naszej kulturze do nawiązywania nowych znajomości – kto próbował odmawiać, ten wie, jakie to trudne. Ale mi się udało, nawet pamiętam historię, gdy kolega przyszedł do mnie mówiąc: kończymy Zet-kę, a nawet nie piliśmy
razem”. Na co odpowiedziałem: „Tak? To przynieś dwa kieliszki i podaj butelkę zza okna”, – jakie zdziwienie zaznaczyło się na jego twarzy, gdy za oknem ujrzał sok marchwiowy. Na moment mina mu zrzedła, ale kiedy rozlałem zawartość butelki w kieliszki, a zmrożony sok spłynął po gardłach na nowo zawitał uśmiech na jego
twarzy. „To, co? Już piliśmy razem ze sobą.” - powiedziałem, a ten odparł: „Tak, polej jeszcze”.
Wszechobecne wulgaryzmy, bez których większość mężczyzn nie potrafi się wysłowić, by oddać sens swojej wypowiedzi. Ja tego nie znoszę, nie klnę i zwracam uwagę ludziom w swoim otoczeniu by tego nie robili. Ale jedynym miejscem, gdzie nie jestem w stanie tego wyegzekwować jest właśnie praca. Jestem sobą i staram się swoją postawą dać przykład, że można inaczej. Że nie piję, bo nie chcę, a nie, dlatego, że nie mogę. Że nie palę, bo to szkodzi i dawno przestało być modne. Że nie przeklinam, bo to wchodzi w krew, bo potrafi się wymsknąć w
najmniej oczekiwanym momencie, a przecież najmłodsi na nas patrzą i biorą przykład z dorosłych ludzi, bo Oni chcą być tacy jak Ja czy Ty. Niemniej jednak najtrudniejszą rzeczą do przeskoczenia w pracy zawodowej jest
podejście do wykonywania swoich obowiązków. W harcerstwie uczy się wykonywania zadań z pełnym zaangażowaniem, ale w dorosłym życiu spotykamy się z postawą „byle tylko zrobić”. Jestem patriotą, żołnierzem w terminowej służbie kontraktowej, czuję się wyróżniony mogąc służyć ojczyźnie, angażuję się w swoją pracę i stale dokształcam. W harcerstwie pewnie dawno bym awansował za postawę, wykazaną w praktyce biegłość w danej dziedzinie czy solidną pracę. Niestety w życiu zawodowym brakuje mi odpowiedniego wujka.

3.Harcerstwo dawniej i dziś. Wiele się zmieniło?
Dla mnie zmieniło się bardzo dużo. Zaczynałem w Polskiej Organizacji Harcerskiej, teraz jestem w Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. Zmieniły się mundury, kiedyś buty do munduru, to musiały być wojskowe opinacze – buty nie do zdarcia – dziś harcerze maszerują w butach typowo turystycznych. Mundur harcerza w większości
składał się z wojskowego asortymentu dziś jest to głównie asortyment turystyczny. Papierologia, sanepid, masa rygorystycznych warunków do spełnienia by pojechać na obóz, a kiedyś wystarczyło zgłosić wyjazd, spakować plecak i wyjechać, by spać pod pałatką lub w szałasie. Popularność harcerstwa znacznie spadła i przegrywa z komputerem czy telewizją. Kiedyś mało, kto miał komputer czy Internet, każdy miał czas na spotkanie z drugim
człowiekiem, a podwórka były pełne bawiących się dzieci.

4. Jakie wartości starasz się przekazywać podopiecznym?
To, że harcerstwo nie jest najważniejsze. Że uczymy się dla siebie, dla swojego życia,a nie dla szkoły czy rodziców. Że warto mieć swoje ideały w sercu i twarde zasady na każdy dzień, bo koledzy mogą odejść, kiedy nie pójdziesz z nimi na wagary albo na piwo, ale kiedyś wrócą z podziwem i szacunkiem do Ciebie.

5. Przypominasz sobie zabawną historię związaną z życiem harcerskim?
Jest wiele takich historii, dlatego że harcerstwo jest jedną wielka przygodą, a przyjaźnie z harcerstwa są na całe życie. Pamiętam jak z Kamilem, przyjacielem z zastępu postanowiliśmy odwiedzić zaprzyjaźnioną drużynę harcerek z Gdańska, akurat w dniu urodzin ich drużynowej. W podróż wybraliśmy się auto-stopem mając na sobie mundury i niewielki bagaż. Na miejscu podjęliśmy decyzje, że śpimy pod gołym niebem w pobliskim lesie, nocą je
podejdziemy, a ujawnimy się następnego dnia rano. Na noc zaplanowane mieliśmy ognisko i lepienie kwiatków urodzinowych z modeliny. Kamil ugniatał kulkę, żeby była miękka, ale ta mu upadła. W ciemnościach szukał jakże cennej modeliny i znalazł. Ugniatał dalej, ale po kilku minutach stwierdził, że się poddaje i oddał mi kulkę. Ku
memu zdziwieniu okazało się, że Kamil ugniatał niewielki kamień. Buchnęliśmy śmiechem. Mimo niewielkich przeszkód udało nam się zagotować modelinowe kwiatki i wtedy byliśmy gotowi na nocne podchody. Nie wiedzieliśmy gdzie dokładnie jest obóz, dlatego ostrożnie skradaliśmy się w kierunku, gdzie za dnia słyszeliśmy wesołe głosy harcerek. Niestety ku naszemu zdziwieniu okazało się, że miejsce, które podchodziliśmy blisko godzinę to plaża nad jeziorem. Zatem ruszyliśmy dalej i kiedy w świetle księżyca oczom naszym ukazały
się kontury harcerskiego namiotu padliśmy na ziemie i zaczęliśmy się czołgać. Niestety ponownie nie był to namiot żadnej harcerki, ale specjalna izolatka dla chorych, która musiała stać pusta na wszelki wypadek.
Po głębszym zastanowieniu, w którą stronę podążać w tych ciemnościach podjelismy decyzję, że wespniemy się na strome zbocze i zobaczymy, co tam jest. Sporo wysiłku kosztowało nas wdrapanie się na górę, bo do wysokości ok. półtora metra osuwała się pod nami ziemia. Na szczycie okazało się, że właśnie tam jest obozowisko
harcerek. Kilka ciężkich wojskowych namiotów NS10 ogrodzonych sprytnym płotkiem z gałązek, który przysporzył nam wiele strachu, bo był na tyle niski, że wstając było by nas widać, a tylko skacząc można było go pokonać, bo był bardzo szeroki. Wykorzystaliśmy moment, gdy warta zeszła na chwile ze wzgórza, by sprawdzić
kuchnię i przeskoczyliśmy ogrodzenie. Wsunąłem rękę do namiotu i położyłem nasz prezent urodzinowy wraz z życzeniami zapisanymi na kawałku kory brzozowej. Po wszystkim spokojnie się oddaliliśmy do miejsca, gdzie zostawiliśmy swoje rzeczy. Nad ranem ugotowaliśmy zupę z pokrzyw i mięty, która wybornie smakowała przez
pierwsze trzy łyżki, każda następna smakowała coraz gorzej.

6. Czy znasz jakiś krzywdzący mit na temat harcerstwa?
Jak się pojawiają, to je obalam.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto