Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MMkowicze o tajemnicach przyszłości

Redakcja MM
Redakcja MM
Nasi Autorzy i Przyjaciele spróbowali przewidzieć, jaki będzie dla nas rok 2009.

Jaki to będzie rok? Lepszy, czy gorszy? Co zmieni się w Trójmieście? Jakie czekają nas niespodzianki i co będziemy wspominać w 2010 roku? Poprosiliśmy Was o krótką opinię w tej sprawie...

Zapraszamy do udziału w zabawie! Jeśli masz pomysł, jaki będzie ten rok, napisz kilka zdań i wyślij mailem na adres [email protected] Mile widziane pobożne życzenia, marzenia i najbardziej zaskakujące wizje. Czekamy!
od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Marzenia...Jaki będzie teni 2009 rok? Obawiam się, że taki sam. Wciąż będziemy budować stadion, czekając na Euro i nie mając pomysłu, co z nim dalej zrobić... Wciąż będziemy papierową metropolią, która werbalnie zjednoczona niczym Stany Zjednoczone, a de facto intrygancko skłócona niczym Unia Europejska.
Dosyć czarnowidztwa ...O Boże, zapomniałem o halach ...Jedna już jest, druga będzie...Może nadfruną czarne zastępy i znowu usłyszymy metal i ciężki rock nad Bałtykiem jak ongiś bywało, ale czy to możliwe? Prędzej zobaczymy Bryana Adamsa i parę innych ogrzewanych kotletów... Anathema, Opeth, Serj Tankian są raczej dla południa Polski. Ot, pomarzyć i znowu zobaczyć gotki w glanach, takie nieudawane na mrocznych koncertach, a nie kolorowe Barbie na Open`erze. Jednego jestem pewien, że centrum Sopotu w tym roku znakomicie się odmieni, czego sobie bardzo życzę.

Tak naprawdę to marzę, byśmy byli bardziej życzliwi dla siebie, i w pociągu i autobusie, i potrącając się w tłumie na Monciaku, i może jeszcze jedno, że można będzie z małoletnim pójść na stadion piłkarski i obejrzeć mecz a nie tłumaczyć, że pan z butelką gasi pragnienie, a ten drugi nie jest wyznawcą ideologii Hitlera tylko przerobił staroindyjskie logo, a ta gromada w kominiarkach to rozgrzewka zaplecza piłkarskiego klubu. Może w końcu staniemy się czystą i życzliwą metropolią o świetnych i zróżnicowanych klubach, w których gra się naprawdę dobrą muzę, a nie tylko męczy DJ`ów. Cóż, Sopot dalej będzie kolorowym nie nudnym miastem, w Gdyni będziemy nadal robić kilometry w poszukiwaniu kawiarni i płacić za wizytę w oceanarium więcej niż za ZOO...Gdańsk w końcu dopracowane Stare Miasto, które żyje również nocą. I marzenie ściętej głowy: czyste, szybkie kolejki SKM mijające luksusowe, kolorowe stacje...To już niczym Ray Bradbury i "kroniki Marsjańskie" ale wszystko jest możliwe.

Na brukowanych uliczkach Głównego Miasta kwitnie życie. W ulokowanych na kamiennych przedprożach kawiarenkach, pubach i restauracjach, wypoczywają uśmiechnięci turyści i mieszkańcy miasta. Wielojęzyczny gwar odbija się od ścian kamieniczek przez całą dobę.
Tu i ówdzie przechodniów bawi profesjonalny mim, uliczny grajek oczarowuje otaczających go słuchaczy, stragany zachwycają gustownymi pamiątkami, a flisacy zapraszają do magicznej przejażdżki wzdłuż opływu Motławy i kanału Raduni. Muzyka z Ołowianki płynie wraz w wodami zmierzającymi ku zatoce…

Perła Bałtyku na oczach całego świata. Zmiana klimatu sprawia, że jego plaże i kasyna przyciągają coraz większe rzesze turystów. Wokół hotelowych basenów wypełnionych morską wodą, wypoczywają największe gwiazdy filmu, wielkiego kalibru politycy, potentaci finansjery i mieszkańcy Sopotu. Dzięki fantastycznym warunkom do treningów, w światowej rangi Grand Prix Narciarstwa Wodnego, tryumfują tubylcy.

Sopocki szpital położniczy pęka w szwach. Każdy chciałby się urodzić sopocianinem…

Miasto z morza i marzeń jak zwykle wyprzedza swoje czasy. Rybackie chaty stopniowo wypierają budowle ze szkła i aluminium, polne gościńce zastępują asfaltowe trakty, a na po-ryszardowych kortach suszą się sieci. Gdynianie żyją bez stresu, spalin, hałasu i zgubnej komercji. Są szczęśliwi…

W lutym prezydent Barack Obama zrozumie, że zgodnie z racją stanu bezwzględnie musi odwiedzić Gdańsk. Do podobnych wniosków dojdą przywódcy Rosji, Francji i Wielkiej Brytanii. Widząc, co się święci, Chiny także zgłoszą akces, wówczas mężowie stanu pozostałych państw europejskich przypomną sobie, że jednak nie muszą tak kurczowo trzymać się grafików i zarezerwują krzesła.