Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Moje wrażenia z portalu www.2wojna.gdynia.pl

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
Z dużą ciekawością zajrzałem ponownie na stronę, o której przypomniał artykuł Gdynia: portal o wojnie w nowej odsłonie. Oto kilka wrażeń z jej lektury.

Tego typu inicjatywy zasługują na zainteresowanie, bowiem w Rzeczypospolitej dominuje tendencja postrzegania historii przez pryzmat Warszawy i wydarzeń o znaczeniu narodowym lub wręcz globalnym. Postawa taka dominuje szczególnie w programach i podręcznikach szkolnych. Wynikiem tego jest to, że przeciętny absolwent dowolnego etapu edukacji publicznej, który nie przespał zajęć z historii, orientuje się całkiem nieźle w dziejach Warszawy, wie co nieco o Krakowie. W miejscu jednak, gdzie w jego świadomości powinna gościć historia miejsca, w którym żyje, czy jest to miasto wojewódzkie, powiatowe, czy wiejski przysiółek, zieje ogromna czarna dziura. Właściwszym określeniem byłaby być może "biała plama".

W kwestii promowania historii regionalnej zrobiono w ciągu ostatnich kilkunastu lat bardzo wiele. Bardzo dobrze, że powstają opracowania szczegółowe, świetnie, że plony pracy ludzi zajmujących się takimi badaniami, niezależnie od ich skali i profesjonalizmu, trafiają do wielkiego zbioru wiedzy ludzkości, jakim jest Internet. Miasta takie jak Gdynia, które mają historię dość świeżą, są wymarzonym polem do działań i badań z zakresu tzw. "małej historii", lub historii regionalnej. Mieszcząca się w zakresie życia jednego pokolenia historia miasta daje się badać na przeróżne sposoby, które mogą bazować na ludzkiej pamięci, na zachowanych w dobrym stanie i dużych ilościach dokumentach archiwalnych i przeróżnych innych źródłach. Świetnie, że portal "Miasto Gdynia w okresie II wojny światowej" powstał, bo historię swojego miasta, wsi, powiatu, regionu, czy okolicy trzeba znać, ot choćby po to, by nie powtarzać błędów, które już z wdziękiem popełnili nasi poprzednicy.

Nowe szaty cesarza

Nowa szata graficzna, która stała się pretekstem do przypomnienia czytelnikom MM o istnieniu strony o Gdyni z lat 1939-1945, jest rzeczywiście przygotowana bardzo sprawnie. Widać sprawną rękę grafika, dzięki której strona jest czytelna, nie ma zbyt wielu ozdóbek, które, zwykle umieszczane na stronach w najlepszej wierze, potrafią do szpiku kości zirytować internautę. Nowego rozwiązania graficznego wypada zatem twórcom strony pogratulować.

Siatka podstron pomyślana jest dobrze. Straty wojenne, dokumenty archiwalne, kalendarium, linki i, co być może najciekawsze, wspomnienia mieszkańców Gdyni. Szczególnie "potężne" jest wojenne kalendarium, choć nie bardzo wiadomo po co umieszczono w nim informacje o wschodach i zachodach słońca oraz imieninach. Domyślam się, że miało to zbliżyć kalendarium do kalendarza, co jest zabiegiem interesującym być może, ale w przypadku kalendarium historycznego zupełnie zbędnym. Ciekawe i bardzo cenne są za to listy osobowe, skarbnica wiedzy dla poszukiwaczy własnej gdyńskiej tożsamości.

Tyle słodzenia. Teraz będę się czepiał.

Strona jest efektem projektu miejskiego. Są zatem budżety, są patroni, koordynatorzy, wykonawcy i uczestnicy. Żyć nie umierać. Z takim potencjałem można by przenosić internetowe góry. To, co znaleźć można na stronie w jej "nowej odsłonie" w tym kontekście bardzo rozczarowuje. Jak łatwo sprawdzić w opublikowanym na stronie zarządzeniu prezydenta, projekt rozpoczął się ponad dwa lata temu. Ilość materiałów zaprezentowanych po takim czasie funkcjonowania projektu jest nader mizerna. Obywatele Gdyni, którzy finansują przez swoje podatki również tę inicjatywę, mają prawo oczekiwać więcej.

Archiwalia są dość przypadkowe i jest ich mało. Dział wspomnień - druga potencjalna skarbnica wiedzy - jest kolejnym rozczarowaniem. Gdynia (w odróżnieniu na przykład od Gdańska) ma wśród swoich obywateli ciągle ogromną grupę ludzi którzy pamiętają to, co działo się w mieście w czasie wojny. Trzy artykuły, okraszone niewiele mówiącym plikiem z pięcioma obrazkami, to naprawdę niewiele. Bardzo brakuje też galerii archiwalnych zdjęć, których wojennej Gdyni zrobiono bardzo wiele. Żyjemy w kulturze obrazu, w której sam tekst, jakkolwiek by był ciekawy ma nikłą szansę dotarcia do naprawdę szerokiej grupy odbiorców, szczególnie młodych, a młode miasto powinno ku nim właśnie zwracać swoje działania.

Strona robi wrażenie stworzonej nie tyle ku popularyzacji wiedzy o Gdyni, co raczej wpisującej się w nurt przygotowań do odparcia rozmaitych, mniej lub bardziej bezczelnych żądań organizacji i osób, uznających się za najbardziej poszkodowane II wojną światową, którą wywołał ich własny kraj, a prowadzili ich ojcowie i dziadkowie. To też jest potrzebne, ale szkoda byłoby, gdyby na tym miało się skończyć. W tym kontekście zawartość, do której prowadzą z głównej strony szumne linki z flagami Zjednoczonego Królestwa i Niemiec, praktycznie nie istnieje. A szkoda, bo pewne rzeczy (wykraczające poza piękne słowa wstępne) trzeba uświadamiać nie tylko po polsku, ale i w językach znanych w określonych miejscach, albo na całym świecie.

Ale... tak trzymać!

Ludzi interesujących się historią Gdyni, mieszkających w niej i nie tylko w niej, jest bardzo wielu. Objawy ich zainteresowania, ich intelektualny i badawczy potencjał można łatwo prześledzić choćby na internetowych forach, na których Gdynia jako miasto o krótkiej, ale tym bardziej przez to fascynującej historii, jest obecna, i to obecna bardzo mocno i ciekawie. Nie brak materiałów, nie brak zdjęć i wspomnień. Dlatego też istnienie strony o wojennej Gdyni jest bardzo cenne. Ładną i nową formę trzeba tylko troszkę bardziej napełnić treścią. Czego, jako weteran internetowej popularyzacji historii (tak, tak, w Internecie wystarczy coś robić przez kilka lat, by zostać weteranem), życzę serdecznie w nowym roku i w nastepnych latach jej Twórcom i Odbiorcom.

Czytaj też:

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Moje wrażenia z portalu www.2wojna.gdynia.pl - Gdańsk Nasze Miasto

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto