Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na Rajskiej w Gdańsku - ukrop w słońcu. Betonowe ulice bez cienia drzew nagrzewają latem polskie miasta

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Tak  wyglądają wyniki pomiaru temperatury na dwóch odcinkach ulicy Rajskiej w Gdańsku w słoneczny, letni dzień. Jeden z odcinków jest skryty w cieniu drzew, drugi nie.
Tak wyglądają wyniki pomiaru temperatury na dwóch odcinkach ulicy Rajskiej w Gdańsku w słoneczny, letni dzień. Jeden z odcinków jest skryty w cieniu drzew, drugi nie. Zielona Fala Trójmiasto
Brukowa kostka, beton, asfalt, nieosłonięte drzewami, w upalne dni osiągają temperatury przekraczające nawet 60 st. C. "Sytuacja w polskich miastach jest pod tym względem bardzo zła" - mówi dr Witold Paweł Burkiewicz, scenograf przestrzeni, nauczyciel akademicki, autor projektu „Spojrzenie na Gdańsk”.

Na Rajskiej jak w piekle

- Osobistą wizytę w dzień upalny w tym miejscu gorąco odradzamy - podsumowali akcję pomiarów temperatury przy jednym z fragmentów ulicy Rajskiej w Gdańsku, przedstawiciele organizacji ekologicznej Zielona Fala Trójmiasto.

Ekolodzy sprawdzili wskazania pirometru przy odcinku ulicy wzdłuż nowego budynku koło NOT, w czasie jednego z niedawnych słonecznych dni. Gdy temperatura powietrza sięgała nieco ponad 30 st. C, przy chodniku wynosiła 49,2 st. C, przy ścianie budynku 50,7 st C, a przy zaparkowanych przy ulicy autach aż 68,3 st. C.

Zaznaczyć należy, że na tym odcinku rośnie jedynie sześć niewielkich drzewek. Natomiast kilkadziesiąt metrów dalej, na tej samej ulicy, pomiary pirometru wskazały 32,7 st. C przy chodniku, 31,6 st. C przy ścianie i tyle samo na parkingu. Ten odcinek ul. Rajskiej porasta 20 kilkudziesięcioletnich, dorodnych drzew.

Jedna ulica, dwa światy

- Miejsce pomiaru wybraliśmy nieprzypadkowo. W obu miejscach ulicy Rajskiej warunki są porównywalne - taki sam układ wiatrów, ekspozycji na słońce, wysokość zabudowy. Chodziło o to, by test był wiarygodny. Jedyną różnicą obu badanych miejsc jest zadrzewienie. Wyniki pomiaru są wstrząsające. Mamy praktycznie dwukrotny wzrost temperatury, na odcinku, który nie jest osłonięty przez drzewa - podkreśla Roger Jackowski z Zielonej Fali Trójmiasto. - Przejście ulicą w takich warunkach jest co najmniej dyskomfortowe, a dla niektórych ludzi wręcz zagrażające zdrowiu.

Pomiary temperatury w przestrzeniach miejskich i upublicznianie wyników takich badań w mediach społecznościowych jest coraz bardziej popularne wśród zwykłych mieszkańców polskich miast, nie tylko przedstawicieli organizacji ekologicznych (Roger Jackowski przyznaje, że świadomość mieszkańców w sprawie tzw. betonozy rośnie).

Niemal każde potwierdzają, że na betonowych placach, bez osłony drzew, temperatury sięgają blisko 50 st. C. O takich rezultatach pomiarach temperatur w Poznaniu informowało niedawno Stowarzyszenie Żywica, a w Krzeszowicach, czasie happeningu, udało się na patelni ustawionej na betonowych płytach pokrywających rynek... usmażyć jajecznicę.

- Należy żałować, że w czasie niedawnej inwestycji przy odcinku ulicy Rajskiej w Gdańsku nie posadzono większej liczby drzew. Dodam, że niedaleko znajduje się Skwer Ruchu Młodej Polski, który złośliwi nazywają "skwarem". Mimo że obsadzono go roślinami, karłowatymi odmianami jarzębu szwedzkiego, to miejsce to jest "kamiennym mauzoleum" - mówi Roger Jackowski.

Beton zalewa polskie miasta

Negatywne przykłady inwestycji modernizacyjnych w polskich miastach od lat zbiera aktywista Jan Mencwel. W swojej książce pt. "Betonoza" pokazuje „odnowione” place, skwery, rynki, z których usunięto całą zieleń, z krzewami, trawnikami i dorodnymi drzewami. Na liście betonozy są miejsca w Kutnie, Lidzbarku Warmińskim, Włocławku, Kielcach. Samorządowe władze określają te inwestycje jako „rewitalizację”. Na Pomorzu jednym z przykładów jest plac św. Jakuba w Wejherowie, który został pozbawiony zieleni w czasie remontu.

Dr Witold Paweł Burkiewicz, scenograf przestrzeni, profesor Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Barcelonie, nauczyciel akademicki, ceniony w Europie specjalista zajmujący się rewaloryzacją zieleni historycznej oraz komponowanej zieleni krajobrazowej, autor projektu „Spojrzenie na Gdańsk” zgadza się, że sytuacja w polskich miastach, związana z tzw. betonozą, jest bardzo zła.

- Materiał twardy, beton, kamień, kostka, czasami tworzywa sztuczne, wraz z materiałami podsypkowymi działają jak magazyny energii cieplnej - tłumaczy dr Burkiewicz. - W czasie słonecznych dni kumulują ciepło i "oddają" ją nawet do kilku godzin po zachodzie słońca. W „wybetonowanych” przestrzeniach publicznych np. na placach miejskich nieokrytych cieniem drzew, w przeciwieństwie do terenów zielonych, jak kto ma miejsce w przypadku parków czy skwerów, gdzie mamy większe skupiska drzew i krzewów, temperatura powietrza może być wyższa w stosunku do miejsc zacienionych nawet o ponad 10 st. C. Biorąc pod uwagę fakt, że średniej wielkości miasto może posiadać  nawet kilka tysięcy hektarów powierzchni płaskich akumulujących ciepło takich jak ulice, chodniki, place, parkingi itp. to może dochodzić na masową skalę do wielkiej anomalii lokalnego klimatu. Natomiast drzewa i krzewy dzięki swoim konarom pokrytym liśćmi ale również w wyniku procesów życiowych, w tym zjawisku fotosyntezy powodują średnie schłodzenie powietrza o 3-4 st. C.

Burkiewicz obok nieosłoniętych cieniem drzew placów, ulic, chodników, jako miejskie emitery ciepła wymienia jeszcze ściany budynków mieszkalnych. Do tego dochodzi forma zabudowy, zaburzająca naturalne, chłodzące temperaturę ruchy powietrza.

- W Gdańsku na korzyść działa ogromny skarb w postaci wzgórz morenowych. Natomiast wiele nowych osiedli jest budowanych w sposób co najmniej nieprzemyślany - mówi.

Profesor Burkiewicz przyznaje, że za "betonozę" w Polsce odpowiada architektoniczna moda, która w krajach Europy Zachodniej od dawna jest "passe".

- To był wzorzec tzw. plaza dura - twardego placu. Projektowano miejsca, w myśl nieco „przemysłowego” designu, zabudowane betonem, kostką, ceramiką, z symbolicznym drzewem i niewielkimi zbiornikami z wodą. W Europie już dawno z tego zrezygnowano, w Polsce ten styl jest w cenie. Jesteśmy, niestety, bardzo do tyłu w myśleniu o przestrzeni - tłumaczy Witold Burkiewicz. - Poza tym wciąż u nas pokutuje mit, że korzenie drzew są "wrogiem" miejskiej infrastruktury. Nic bardziej błędnego.

Roger Jackowski wskazuje z kolei, że rewitalizacje w polskich miastach, w bardzo wielu przypadkach realizowane za pieniądze pomocowe (z UE i krajowe), powinny być bardziej precyzyjnie rozliczane.

- Audyt takich inwestycji powinien polegać nie tylko na rozliczeniu księgowym, ale też merytorycznym. Mam wrażenie, że większość projektów takich przedsięwzięć powstaje przez mechaniczne kopiowanie wypełnień nawierzchni w programach do projektowania, bez pochylenia się nad lokalnym krajobrazem, bez uwzględnienia istniejącej zieleni - podkreśla Jackowski. - Rewitalizacja w polskich miastach nie może oznaczać wycięcia wszystkich starych drzew i zabudowania placu betonowymi płytami - to zaprzeczenie samego terminu mówiącego o przywracaniu do życia.

Zaznaczmy, o zieleni miejskiej będziemy w najbliższych dniach rozmawiać z gdańskim samorządem.

NIESAMOWITE BUDYNKI Z HISTORIĄ

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Na Rajskiej w Gdańsku - ukrop w słońcu. Betonowe ulice bez cienia drzew nagrzewają latem polskie miasta - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto