Na saksy z ZUS

Praca sezonowa w Niemczech przestanie się opłacać. Farmerzy niechętnie będą zatrudniać pracowników z Polski, ponieważ od początku lipca są zobowiązani odprowadzać za nich składki do polskiego ZUS.

Z własnych pieniędzy będą oni musieli opłacić połowę składki emerytalnej, połowę składki rentowej, całą wypadkową i składkę na fundusz pracy. Jest to prawie 20 proc. wynagrodzenia. Dodatkowo z tytułu składek muszą potrącić jeszcze 27 proc. pensji. Jeżeli zatrudniona osoba pracuje mniej niż 50 dni, pracodawca niemiecki musi jedynie odprowadzić składki na ubezpieczenie zdrowotne i wypadkowe, wynosi ono 2 proc. pensji. Jeśli jednak czas zatrudnienia przekroczy termin 50 dni, zobowiązany jest do odprowadzenia wszystkich składek. Wynika to z prawodawstwa unijnego.
Zatrudnienie sezonowe trwa przeważnie nie dłużej niż 3 miesiące. Zdarzają się jednak prace sezonowe trwające od 6 do 9 miesięcy. Nowe przepisy obowiązują tych Polaków, którzy mają zatrudnienie w naszym kraju. Do pracy do Niemiec wyjeżdżają w czasie urlopów wypoczynkowych, których udzielił im polski pracodawca. W świetle przepisów unijnych taka osoba jest objęta przepisami ubezpieczeniowymi państwa, w którym mieszka. Przepisy takie powinny obowiązywać już z chwilą naszego przystąpienia do Unii Europejskiej. Jednak na mocy ugody pomiędzy Niemcami i Polską zaniechano pobierania składek za rok ubiegły.
Według niemieckich statystyk, 90 proc. wszystkich pracowników rolnych to Polacy, głównej mierze podejmujący pracę sezonową. Mimo to, że o zatrudnienie u naszych zachodnich sąsiadów jest wyjątkowo ciężko, obecnie pracuje tam już ponad 250 tys. Polaków.