Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nabici w domy

Paweł Hrydziuszko
Szacuje się, że całkowite zadłużenie GSBM, która miała wybudować te budynki, przekracza 10 mln zł.
Fot. Krzysztof Mystkowski
Szacuje się, że całkowite zadłużenie GSBM, która miała wybudować te budynki, przekracza 10 mln zł. Fot. Krzysztof Mystkowski
Koniec marzeń ludzi, którzy chcieli mieszkać na nowym osiedlu w Gdańsku Matemblewie. Zapłacili za mieszkania, Gdańska Spółdzielnia Budownictwa Mieszkaniowego domy zaczęła budować jeszcze w 1999 roku i... zbankrutowała.

Koniec marzeń ludzi, którzy chcieli mieszkać na nowym osiedlu w Gdańsku Matemblewie. Zapłacili za mieszkania, Gdańska Spółdzielnia Budownictwa Mieszkaniowego domy zaczęła budować jeszcze w 1999 roku i... zbankrutowała.

Straty gdańszczan - około trzech milionów złotych.

- Chcieliśmy wykupić niedokończoną nieruchomość i skończyć inwestycję - mówi Wiesław Szalk, jeden z poszkodowanych. - Niestety, nie udało nam się dogadać z innymi wierzycielami i z syndykiem.

To właśnie syndyk przekreślił ostatnie nadzieje ludzi na odzyskanie mieszkań. W poniedziałek dwa budynki w stanie surowym zostały sprzedane w drodze przetargu za 2,6 mln zł. Uzyskane ze sprzedaży pieniądze mają zaspokoić wykonawcę i bank, w którym inwestor zaciągnął kredyt. Nie starczy to jednak na zwrot pieniędzy wpłaconych przez ludzi.

- Poszkodowani są daleko na liście wierzycieli spółdzielni - mówi Wiesław Kraluk, syndyk masy upadłościowej GSBM. - Ich sytuacja jest bardzo trudna. Współczuję im, ale takie jest prawo upadłościowe. Wyżej w kolejce jest bank i wykonawca.

Zdesperowani ludzie złożyli już donos do prokuratury w tej sprawie. To już trzeci. Na nim się jednak może nie zakończyć.

- Spółdzielnia była źle zarządzana przez pierwszy zarząd - mówi Wiesław Kraluk. - Niewykluczone, że również zgłoszę sprawę do prokuratury.

Ponad 3 mln zł mogą stracić ludzie, którzy w latach 1998-2000 wpłacili pieniądze na kupno mieszkań w gdańskim Matemblewie. Budowa stoi od prawie dwóch lat. Inwestor, Gdańska Spółdzielnia Budownictwa Mieszkaniowego, upadła w grudniu 2002 r. W poniedziałek niedokończone domy zostały sprzedane przez syndyka.

- To oznacza dla nas koniec marzeń o mieszkaniach - załamuje się Wiesław Szalk, jeden z poszkodowanych. - Nowy właściciel może z nami rozwiązać umowy, które zawarliśmy ze spółdzielnią. Ciężko będzie też odzyskać włożone pieniądze.

Pierwszych wpłat mieszkańcy zaczęli dokonywać w 1998 r. Wynosiły one od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Spółdzielnia miała wybudować do połowy 2001 r. dwa budynki z 25 mieszkaniami i 10 lokalami użytkowymi. W sumie ludzie wpłacili około 3 mln zł.
GSBM zaciągnęła także kredyt w banku na około 800 tys. zł. Budowa stanęła jednak kilka miesięcy przed oddaniem mieszkań do użytku. Firma Mitex, wykonawca, nie chciała kontynuować prac, gdyż nie otrzymywała pieniędzy. Swoją wierzytelność oszacowała na około 1,6 mln zł.

- Wielu ludzi zrezygnowało wtedy z lokali - mówi Hanna Sabiniarz, inna poszkodowana. - My postanowiliśmy walczyć o swoje. Znalazł się nowy wykonawca, który wstawił okna. Jednak na początku 2002 r. też odszedł z budowy. Od tego czasu nic się tam nie dzieje.

W międzyczasie w spółdzielni zmienił się zarząd. Nowy prezes na początku 2002 r. skierował sprawę do prokuratury. Podobnie zrobiła część poszkodowanych ludzi. Sprawa jest w toku.

Ci którzy, nie zrezygnowali z mieszkań, rozpoczęli negocjacje z pozostałymi wierzycielami (Mitex i Budbank), aby wykupić nieruchomość i dokończyć budowę. Założyli w tym celu nową spółdzielnię mieszkaniową. Byli nawet gotowi dołożyć do interesu. Rozmowy zakończyły się jednak fiaskiem. Ludzie nie mieli tyle pieniędzy, aby spłacić wszystkie zobowiązania spółdzielni za tę inwestycję.
W grudniu 2002 r., czwarty już z kolei, zarząd spółdzielni ogłosił upadłość. Do akcji wkroczył syndyk, który przejął zadania i uprawnienia zarządu GSBM. Rozpoczęła się także wyprzedaż majątku spółdzielni. Wszystko po to, aby spłacić wierzycieli.

- Gdyby nie ogłoszono upadłości, kilkaset osób pozostałoby bez dostaw wody, ciepła, prądu - mówi Wiesław Kraluk, syndyk masy upadłościowej GSBM.

Jedną z nieruchomości, która została wystawiona na sprzedaż, były niedokończone budynki w Matemblewie. Na początku lipca ogłoszono przetarg na nabywcę. W poniedziałek za 2,6 mln zł nieruchomości kupiły dwie osoby fizyczne.

- Ich sytuacja też nie jest łatwa - dodaje Kraluk. - Aby wykończyć domy, muszą w nie włożyć jeszcze około 2,8 mln zł. Pieniądze, za które sprzedaliśmy budynki, pójdą na zaspokojenie wierzycieli, czyli wykonawcy i banku.

Syndyk przyznaje, że poszkodowani mieszkańcy raczej nie mają co liczyć na to, że otrzymają pieniądze z tej transakcji.

- Z 2,6 mln zł niewiele dla nich zostanie - wyjaśnia Kraluk. - Są daleko na liście wierzycieli spółdzielni. Współczuję tym ludziom, ale takie jest prawo upadłościowe.

Zdesperowani mieszkańcy podjęli decyzję o zgłoszeniu sprawy do prokuratury. To już trzeci donos w tej aferze. Na tym się jednak może nie zakończyć.

- Widać, że spółdzielnia była źle zarządzana przez pierwszy zarząd - mówi Wiesław Kraluk. - Niewykluczone, że również zgłoszę sprawę do prokuratury.

Gdańska Spółdzielnia Budownictwa Mieszkaniowego

Pod koniec 2002 r. liczyła około 1,1 tys. członków. Rzeczowy majątek trwały GSBM wycenia się na 36 mln zł. Jednak wszystkie nieruchomości będące własnością GSBM, bądź będące w jej użytkowaniu, są obciążone hipotekami ustanowionymi na rzecz wierzycieli. Na dzień 31 sierpnia 2002 r. GSBM miała ich 584.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto