- Nie musimy grać ładnie, stwarzać mnóstwo sytuacji, ważne żebyśmy w końcu wygrali - mówił po przegranym meczu w Bełchatowie Paweł Buzała, napastnik biało-zielonych.
I te słowa idealnie się sprawdziły. W pierwszej połowie spotkanie stało jeszcze na przyzwoitym poziomie, ale głównie dzięki gdańszczanom. Cracovia swoją grą stara się potwierdzać, że jej obecne miejsce w tabeli nie jest dziełem przypadku. W 30. minucie padł jedyny gol tego spotkania. Z rzutu rożnego dośrodkował Abdou Razack Traore, podanie głową przedłużył Krzysztof Bąk, a również głową piłkę do siatki skierował Bedi Buval. To wymarzony debiut Francuza w biało-zielonych barwach. A w jego przypadku Lechia musiała uzbroić się w cierpliwość. Dopiero w piątek z FIFA dotarł do klubu certyfikat piłkarza i Buval mógł zagrać. Ten pierwszy występ i gol dają nadzieje na równie udane występy w kolejnych spotkaniach.
- Jestem zachwycony tym, jak zostałem w Gdańsku przyjęty. Wszystko mi się tutaj podoba - atmosfera na stadionie, styl gry drużyny, organizacja w klubie. Cieszę się także z tego, że już w swoim debiucie strzeliłem gola. Nie chcę mówić o tym, ile bramek strzelę w całych rozgrywkach. Mam nadzieję, że będzie ich jak najwięcej. Czy w kolejnym meczu znowu strzelę gola? Zobaczymy, najważniejsze jest, aby drużyna wygrała - mówił zadowolony Buval.
- Co tu dużo mówić, Buval miał debiut marzenie. Brakowało nam takiego napastnika i on tę lukę wypełnił. Pokazał się z dobrej strony nie tylko strzelając gola, ale także w innych sytuacjach, kiedy dogrywał piłkę - ocenił Tomasz Kafarski, trener Lechii.
W drugiej połowie mecz był znacznie słabszy i brakowało klarownych sytuacji z obu stron. Cracovia przede wszystkim chciała w Gdańsku nie przegrać, a po stracie gola nie miała pomysłu, jak odwrócić losy spotkania. Biało-zieloni byli zadowoleni z wyniku i specjalnie nie forsowali tempa gry. O pechu może mówić Vytautas Andriuskevicius. Litwin rozgrywał chyba swój najlepszy mecz w Lechii i akurat w takim momencie musiał zejść z boiska z powodu kontuzji. To uraz kolana oraz kostki i trudno na razie powiedzieć, kiedy wróci do gry. Gdańszczanie nie zagrali najpiękniejszego meczu, ale zdobyli cenne trzy punkty.
- Moje słowa okazały się prorocze. Pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu, ale po przerwie już to gorzej wyglądało. Nie wiem, z czego to wynika, bo zakładaliśmy sobie, że będziemy dalej grać tak samo. Wygraliśmy jednak i chyba wszyscy są zadowoleni. Nie zawsze można grać widowiskowo, a tym razem najważniejsze były dla nas trzy punkty. I cel zrealizowaliśmy - powiedział Buzała.
- Obronę rozlicza się ze strzelonych bramek, a nam nie jest łatwo strzelić gola. Zagraliśmy na zero z tyłu, a do tego doszła skuteczna gra w ofensywie. Mam nadzieję, że utrzymamy tę dyspozycję w kolejnych spotkaniach - dodał Hubert Wołąkiewicz, obrońca biało-zielonych.
Zupełnie inne nastroje panowały w zespole krakowskim, który doznał szóstej porażki z rzędu.
- Znowu nam się nie udało. Chcieliśmy w Gdańsku nie przegrać, ale szybko straciliśmy gola. Tylko raz zagroziliśmy Lechii, a w takiej sytuacji trudno liczyć na punkty - mówił Piotr Polczak, obrońca gości.
- Zmiana trenera nic tu nie da i mam nadzieję, że do niej nie dojdzie. Choć wiem, że przed meczem były jakieś ustalenia prezesa Janusza Filipiaka z trenerem Rafałem Ulatowskim - przyznał Radosław Matusiak, napastnik Cracovii.
Ulatowski dostanie jednak kolejną szansę na prowadzenie zespołu, bowiem prezes Filipak zaprzeczył, że planuje dokonać zmiany szkoleniowca pierwszego zespołu.
Więcej o meczu w poniedziałkowym "Dzienniku Bałtyckim"
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?