Głośną od trąbek i gwizdków piątkową pikietę zorganizowali związkowcy z Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” Port Gdański Eksploatacja S.A. oraz Wolny Związek Zawodowy Gospodarki Morskiej.
- Od 2005 roku w firmie przeprowadzono pięć prób prywatyzacji. Wszystkie były nieudane. Ta sytuacja sprawia, że zarząd Portu Gdańskiego Eksploatacja praktycznie nie realizował polityki inwestycyjnej. Inne porty działające wokół nas się rozwijały, a my nie. Mamy sprzęt liczący nawet 30 lat. Port jest na skraju zdolności operacyjnej w zakresie wykonywania działalności przeładunkowej - podkreślał Piotr Ratkowski, przewodniczący „Solidarności” w PGE.
Związkowcy dodawali, że problemem jest też brak pracowników. W ciągu czterech lat z firmy odeszło 100 osób, obecnie pracuje w niej 370. Kandydatów, zdaniem protestujących odstrasza niska płaca - 2400 zł na starcie, natomiast doświadczeni pracownicy „uciekają” na emerytury pomostowe. Podkreślali też, że spółka w 2017 roku zanotowała 10,5 mln zł straty.
Zarząd Portu na czele z prezesem Łukaszem Greinke podjął rękawice i wyszedł do protestujących. Ci, wręczyli mu petycję ze swoimi postulatami.
- Spółka nie jest zagrożona upadłością, nie ma mowy o żadnych zwolnieniach. Notujemy obecnie wzrost przeładunków, co pozwoli nam na zakup nowego sprzętu. Pomimo strat z niższych przeładunków w poprzednich latach, wciąż mamy duży zapas własnych środków finansowych i wypełniamy zbiorowy układ pracy. Inwestujemy ogromne pieniądze - 185 mln zł w nabrzeża, dworzec drzewny, w infrastrukturę drogową i kolejową. Do związków zawodowych dotarła jakaś nieprawdziwa informacja o podziale spółki . Jestem przekonany, że na koniec roku PGE wypracuje zysk- mówił prezes Greinke.
Protestujący nie bardzo chcieli słuchać tych wyjaśnień i podkreślali, że na konkretne rozwiązania przedstawionych przez nich problemów czekają do końca lipca. Jeśli ich nie nie będzie, to rozważą zaostrzenie formy protestu. ZMPG odpowiadał, że już w okolicach sierpnia pracownicy powinni odczuć poprawę stanu PGE, w skutek dokapitalizowania i trwających inwestycji, które przyniosą dalszy wzrost przeładunków.
- O sytuacji w porcie informowaliśmy przedstawicieli rządu, między innymi byłą premier Beatę Szydło i premiera Mateusza Morawickiego, a także prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Do firmy na spotkanie ze związkowcami i zarządem spółki przyjechał nawet minister Marek Gróbarczyk. Niestety na wspaniałych obietnicach wszystko się zakończyło. Od spotkania minęło półtora roku, a sytuacja w firmie jeszcze bardziej się pogorszyła. Pracownicy są zdeterminowani. Uznali, że sytuacja jest podbramkowa, a to ostatni moment na uratowanie portu od katastrofy. Cały czas liczymy na zaangażowanie się rządu w uratowanie przedsiębiorstwa - dodawał Piotr Ratkowski.
W przyszłym tygodniu kwestia sytuacji w PGE ma też być głównym tematem zebrania Rady Dialogu Społecznego u Wojewody Pomorskiego.
POLECAMY W NASZEMIASTO.PL:
Pomorze jest najpiękniejsze! Zobaczcie niesamowite zdjęcia!
TOP 10 najtańszych dzielnic Gdańska. Gdzie są najtańsze mieszkania?
TOP 5 najczystszych jezior na Pomorzu. Musisz tam pojechać!
Trójmiasto z lotu ptaka. Rozpoznasz te miejsca? Rozwiąż quiz!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?