Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nata AZS AWFiS Gdańsk- Łącznościowiec Szczecin 29:19 (13:10)

Janusz Woźniak
Liderki I ligi piłki ręcznej kobiet, szczypiornistki Naty AZS AWFiS Gdańsk, grały wczoraj mecz Pucharu Polski z Łącznościowcem Szczecin. Jak można było przewidzieć, akademiczki zwyciężyły 29:19 (13:10) i awansowały do ...

Liderki I ligi piłki ręcznej kobiet, szczypiornistki Naty AZS AWFiS Gdańsk, grały wczoraj mecz Pucharu Polski z Łącznościowcem Szczecin. Jak można było przewidzieć, akademiczki zwyciężyły 29:19 (13:10) i awansowały do grona 8 drużyn, które pozostały jeszcze w pucharowej rywalizacji.

Nata: Piłatowska, Łotariewa - Truszyńska 2 bramki, Kapała 2, Stachowska 6, Siódmiak 6, Bołtromiuk 2, Kudłacz 5, Kamelina 2, Strzałkowska 4, Zimna, Wilamowska.
Najwięcej bramek dla Łącznościowca zdobyła Olena Naumienko 5.

Od początku meczu trener Jerzy Ciepliński dał odpocząć kilku swoim podstawowym zawodniczkom. Na parkiecie nic ciekawego się nie działo. Na początku, do stanu 4:4, grano bramka za bramkę. Później ambitny zespół ze Szczecina 4-krotnie trafił do siatki i dosyć niespodziewanie zrobiło się 4:8. Trener Ciepliński nie krzyczał, ale podjął jedynie słuszną decyzję. Przerwał wygodne siedzenie na ławce Galinie Łotariewej, Agnieszce Truszyńskiej i Karolinie Kudłacz.

Od tego momentu zawodniczki Naty zaczęły grać szybciej, płynniej i skuteczniej. Na przerwę schodziły z 3-bramkową przewagą.

Tuż po wznowieniu gry szczecinianki na 2 minuty zerwały się do ataku, doprowadzając do rezultatu 13:12. Ten zryw kosztował je jednak tyle siły, że przez kolejne 11 minut nie potrafiły pokonać dobrze broniącej Łotariewej. W tym czasie akademiczki nie zasypiały gruszek w popiele i zdobyły aż 7 goli. Rezultat 20:12 w 43 min gry oznaczał, iż emocje się skończyły. Ciepliński znowu mógł dać pograć zmienniczkom.

Kibiców na tym meczu było niewielu, ale bodaj na kwadrans przed końcem spotkania na trybunie zasiadł Marcin Siódmiak. Były piłkarz Wybrzeża, grający teraz z powodzeniem w Luksemburgu, zapytany dlaczego się spóźnił i nie oglądał od początku gry swojej żony Karoliny, odrzekł, iż woli się nie denerwować i nie oglądać jej występów.

- Ale - dodał - wiem, że jest w dobrej formie i to mnie cieszy.

Nata pewnie zmierza do mistrzowskiego tytułu i nie zamierza odpuszczać też pucharowej rywalizacji. Może w Gdańsku będziemy mieli dublet?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto