Potrzeba nam więcej czasu na uporządkowanie sytuacji w Stoczni Gdańsk - stwierdził wiceminister gospodarki Piotr Woźniak. Spotkał się on w Brukseli z komisarzem do spraw przemysłu Guenterem Verheugenem. Już w najbliższych tygodniach rozpoczną się negocjacje pomiędzy Komisją Europejską a Polską dotyczące Stoczni. Od ich wyniku zależy dalszy los spółki.
KE domaga się od władz Stoczni Gdańsk zamknięcia dwóch pochylni lub zwrotu pomocy publicznej udzielonej Stoczni przez państwo. KE obliczyła, że wyniosła ona 192,5 mln. Władze Stoczni Gdańsk twierdzą, że spełniając żądania KE, nie będzie w stanie rentownie działać i po prostu zbankrutują. SG zaproponowała likwidację wszystkich pochylni i zastąpienie ich nowoczesnym dokiem.
- Nie sposób teraz stwierdzić, jak duża redukcja mocy będzie konieczna, bo wszystko zależy od planów przyszłego inwestora - stwierdził wiceminister Woźniak. - Chcemy oddać stocznię w dobre ręce, czyli inwestorowi strategicznemu, branżowemu, który ma wiarygodne, długofalowe plany utrzymania stoczni w tym przemyśle. Najłatwiej jest przerobić czy przekwalifikować stocznie na inne zakłady - metalowe, spawalnie, szlifiernie - ale nie o to nam chodzi.
Ministerstwo Gospodarki, udzielając 20 sierpnia Komisji Europejskiej odpowiedzi, uznało, że aby Stocznia Gdańsk była rentowna, potrzebne są dwie pochylnie.
Sama KE przyznaje, że na razie za wcześnie na jakiekolwiek spekulacje w sprawie stoczni. Cały czas analizowane są dokumenty dotyczące ograniczenia jej mocy produkcyjnych.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?