Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie dotykaj kata …

Ewa Kowalska
Ewa Kowalska
Po środowej prelekcji w Domu Uphagena poświęconej profesji kata, nie mam wątpliwości - gdańszczanie uwielbiają mroczne historie.

Wykład „Rzemiosło niegodne – rzemiosło niezbędne. Kat w Gdańsku od XVI do XVIII wieku”, wzbudził spore zainteresowanie mieszkańców Gdańska. Magia kata spowodowała, że salon w Domu Uphagena, w którym odbywało się spotkanie, wypełnił się po brzegi. Mrożące krew w żyłach historie nie tylko nie powodowały omdleń wśród słuchaczy, ale wręcz wzbudzały swoiste podniecenie. Nikt na sali nie wołał co prawda „zabij go, zabij”, ale ryciny przedstawiające drastyczne sceny budziły – o dziwo – raczej rozbawienie niż przerażenie. Prelegent dr Dariusz Kaczor z Instytutu Historii UG natychmiast wyczuł u słuchaczy zainteresowanie tematem i zaczął swoją opowieść.

Karzące ramię wymiaru sprawiedliwości

Kaci nie mieli łatwego życia nie tylko z powodu nieprzyjemnego zawodu, który wykonywali. Być może znakomicie większym ich problemem było całkowite odtrącenie społeczne. Mieszczanie wystrzegali się zawierania znajomości z katem, czyli osobą niegodną. Wszelkie kontakty z katem, chociażby dotknięcie powodowały, że człowiek również stawał się niegodny. Niełatwe życie miały też rodziny penitencjarnych funkcjonariuszy. Ich synowie mieli problemy ze znalezieniem innej, niż wykonywana przez ojca pracy, ich córki miały problemy ze znalezieniem mężów, a owdowiałe żony mogły jedynie marzyć o szczęśliwym ułożeniu sobie życia.

Sytuacja katów zaczęła się nieznacznie poprawiać w XVI wieku, kiedy to zaczęli być traktowani jedynie z pogardą, a nie jak wyrzutki społeczeństwa.


Kat jako funkcjonariusz wymiaru sprawiedliwości

Potęga władzy penitencjarnej w średniowieczu przekładała się na repertuar, który miał do dyspozycji kat. Zawsze jednak musiał poruszać się na obszarze wyznaczonym przez literę prawa. Stosownie do decyzji sądu, wykonywał karę polegającą na ścięciu mieczem, łamaniu kołem, chłostą, wypruwaniu wnętrzności, ucinaniu rąk, wyłupywaniu oka, powieszeniu, spaleniu na stosie, utopieniu (kara nie stosowana w Gdańsku) czy szarpaniu ciała rozżarzonymi szczypcami.

W Gdańsku stosowane były ponadto trzy rodzaje tortur – łamanie nóg w tzw. butach hiszpańskich, podciąganie na linie za wykręcone do tyłu ręce przy obciążonych jednocześnie nogach oraz rozciąganie ciała na tzw. łożu madejowym.

Kaci wykonywali swoje obowiązki bardzo sumiennie, zdawali sobie bowiem sprawę, że ich lekceważenie może doprowadzić do utraty pracy. Innym aspektem były umiejętności, jakie powinien posiadać funkcjonariusz służb więziennych. Ścięcie głowy skazanego mieczem nie było łatwym zadaniem, a w przypadku nie wykonania wyroku jednym ruchem ręki, katom groziło … ukamieniowanie przez zgromadzoną w miejscu egzekucji gawiedź.

Wykonywanie wyroków, było najbardziej prestiżowym elementem pracy kata, ale nie jedynym.

Kat w roli śmieciarza

Do obowiązków katów i ich pomocników należało utrzymanie porządku w mieście, w tym opróżnianie kloak. Rokrocznie pomiędzy św. Michałem (29 września) a Wielkanocą pracownicy penitencjarni wywozili w beczkach zawartość latryn, którą najpierw musieli do tychże beczek szuflami załadować. Żeby nie narażać godnych mieszczan na nieprzyjemne widoki tudzież zapachy, mieli obowiązek wykonywania tej czynności w nocy. Beczki z nieczystościami były wywożone wozami na przedmieścia, również w okolice miejskiej szubienicy.

Kat hycel

Bezpańskie psy wałęsające się po ulicach miasta nierzadko stanowiły spory problem. Jego najprostszym było ich zabijanie, naturalnie pod osłoną nocy, przez zatrudnionych do tego ludzi, którymi byli … kaci. Podobna była sytuacja ze świniami, których widok w centrum miasta w XVI wieku nikogo nie dziwił. Bolączką rajców był nie tylko fakt zanieczyszczania miasta przez zwierzęta, ale również psucie wizerunku grodu.

Kat w szarej strefie

Kat, istota na pograniczu życia i śmierci, była wśród biedoty odbierana jako swego rodzaju postać magiczna. Wierzono, że posiada wiedzę z zakresu anatomii, toteż co bardziej cwani kaci wykorzystywali ludzką naiwność. Pokątne udzielali porad paramedycznych, nierzadko wchodzili w kompetencje znachorów. Zdarzało się też , że handlowali szczątkami po straconych skazańcach lub skórami zdartymi ze złapanych w ramach obowiązków zwierząt.

Pod koniec spotkania z gdańskimi wielbicielami okrucieństw, dr Dariusz Kaczor opowiedział o ubiorze kata, stanie jego posiadania, zarobkach, miejscu zamieszkania. Mieliśmy okazję obejrzeć poczet … katów gdańskich i listę płac jednego z nich. Jako typowy historyk nasz cicerone po niezwykłym rzemiośle, mógł jeszcze długo snuć swoje opowieści, ale czas był nieubłagany. Bez mała dwie godziny spędzone w gościnnym Domu Uphagena dały słuchaczom poczucie owocnie spędzonego czasu i przekonanie o konieczności pojawienia się na kolejnym wykładzie z cyklu „Kultura dawnego Gdańska”, który odbędzie się już 20 lutego, a traktować będzie o domach gdańskich z XVIII wieku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto