MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nie ma euforii, jesteśmy świadomi celu!

oranje
oranje
Runda jesienna była bardzo nierówna w wykonaniu gdyńskich piłkarzy. Beniaminek Ekstraklasy zaskoczył na początku sezonu, wygrywając cztery spotkania, w pierwszych sześciu kolejkach. Fatalna seria pięciu porażek z rzędu w środku rundy zweryfikowały jednak możliwości Arki Gdynia. Dlatego cel jest nadal ten sam - utrzymanie się w gronie najlepszych.

- Z perspektywy czasu można pokusić się o stwierdzenie, że była to dla nas udana runda. Bardzo dobry początek, seria fatalnych porażek, niezła koncówka. Przeplataliśmy dobrą passę, ze złą, ale co najważniejsze, całość zakończyliśmy mocnym uderzeniem i wypracowaliśmy dobrą zaliczkę przed rundą rewanżową - podumował bramkarz żółto-niebieskich, Norbert Witkowski. To właśnie spotkanie z Cracovią i seria sześciu spotkań bez porażki na koniec roku, pozwoliła zatrzeć złe wrażenie po październikowym kryzysie w zespole Czesława Michniewicza.

Wymarzony początek

Żuraw, Anderson, Pietroń, Trytko - to zawodnicy, którzy wzmocnili skład żółto-niebieskich przed sezonem. Z tego grona tylko Żuraw mógł być gwarancją wysokiej klasy i stanowić poważne wzmocnienie bloku defensywnego. Pod wodzą nowego trenera i w niemal niezmienionym składzie, gdynianie przystępowali do ligowych zmagań w elicie, z jednym celem - utrzymać się. Dlatego tak wielkim zaskoczeniem dla krajowych ekspertów była postawa Arkowców na starcie rozgrywek. Arka wygrała cztery spośród sześciu pierwszych spotkań w lidze, ulegając tylko kandydatom do mistrzowskiego tytułu, Legii Warszawa i remisując na inaugurację z Jagiellonią Białystok. W pokonanym polu, gdyńska ekipa, pozostawiła późniejszą rewelację jesieni, Lecha Poznań. Jak na drużynę, która zapowiadała walkę o ligowy byt, był to rezultat więcej niż zadowalający. Imponującą skutecznością popisywał się Zbigniew Zakrzewski, który w czterech pierwszych spotkaniach, zdobył cztery gole i mierzył w lidera tabeli strzelców.

Arka sprowadzona na ziemię, czarny październik, pechowe 13 punktów

Nic jednak nie trwa wiecznie, co szczególnie brutalnie weryfikuje boisko piłkarskie. Na czterech bramkach zatrzymał się licznik Zakrzewskiego, skończyła skuteczność żółto-niebieskich, a rozpoczęła fatalna seria porażek i niepewna gra w defensywie. Nieszczęście gdynian zaczęło się w Krakowie, gdzie Arka poległa na stadionie Wisły 0:4. O ile porażka z mistrzem kraju była wkalkulowana, to przegrana na własnym stadionie w prestiżowych derbach trójmiasta była szokiem. Lokalny rywal z Gdańska, po dość przeciętnym widowisku i słabej postawie gospodarzy, pokonał Arkę, po golu Pawła Buzały, 1:0.

- Nie funkcjonowaliśmy w tym meczu poprawnie jako zespół, słabo wyglądała nasza gra skrzydłami, czyli to, co w poprzednich spotkaniach było naszym atutem – tłumaczył trener Arki, Czesław Michniewicz.

Derbowy blamaż sprowadził na gdyńskich piłkarzy falę krytyki kibiców i mediów. Baster, Bazler, Bułka, Kowalski, Chmiest, Mazurkiewicz i Trytko, to były pierwsze ofiary słabej postawy Arki. Michniewicz zdecydował się na przesunięcie tych piłkarzy do rezerw. Na boisku wciąż brakowało kontuzjowanego Moskalewicza, z powodów zdrowotnych często pauzował Zakrzewski. Słabszą formę prezentował Bartosz Ława, a cała gra Arki opierała się na weteranach. Niciński, Żuraw, czy rewelacyjny i zawsze wierny żółto-niebieskim barwom Dariusz Ulanowski mieli sprostać oczekiwaniom trójmiejskich fanów. Kryzys? I to poważny! A co gorsza seria fatalnych porażek dopiero się zaczynała.

Arka nie sprostała na wyjeździe Śląskowi Wrocław, a u siebie Polonii Warszawa i bezpośredniemu rywalowi w walce o utrzymanie Polonii Bytom. Z górnych rejonów tabeli, Arka gwałtownie spadła na końcowe lokaty. Październik przyniósł gdynianom cztery wstydliwe porażki i niezmienną od września ilość 13 punktów na koncie.

- Szkoda teraz tych nie wykorzystanych sytuacji, przegranych spotkań, szczególnie tej fatalnej serii 5 porażek z rzędu, bo teraz tych punktów brakuje, a przecież mogliśmy pokusić się o to, żeby zmniejszyć dystans do czołówki na koniec roku - podsumował napastnik Arki, Zbigniew Zakrzewski.

Bo najważniejsze, to nie stracić bramki

Michniewicz wyciągnął wnioski z tych spotkań i postanowił zmienić nastawienie zespołu. Od listopada podstawowe zadanie drużyny to nie stracić bramki. Poskutkowało. Żółto-niebiescy przerwali serię porażek, by rozpocząć inną, ale już znacznie przyjemniejszą passę, 5 spotkań bez straty gola. Dopiero w ostatnim spotkaniu w tym roku, Arka straciła, w niefrasobliwy sposób, bramkę w doliczonym czasie gry w meczu z Cracovią.

- Od meczu z Ruchem Chorzów podtrzymujemy passę nie przegranych spotkań - przypomniał obrońca Arki, Łukasz Kowalski. - Będziemy chcieli tą serię podtrzymać po przerwie zimowej – wtórował mu Zakrzewski.

Dobre wyniki sprawiły również, że po kolei zaczęli powracać piłkarze wcześniej zesłani do rezerw. Swoje pięć minut miał również Marcin Chmiest, nie potrafił jednak wykorzystać nieobecności Zakrzewskiego. Niemniej jednak od tego spotkania gdynianie wzbogacili się o 10 punktów, dystansując w tabeli wszystkich bezpośrednich rywali w walce o utrzymanie.

- Jeśli mielibyśmy przed sezonem zakładać, że skończymy na siódmym miejscu w tabeli z dorobkiem 23 punktów, każdy patrzyłby na to z przymrużeniem oka - tłumaczył najlepszy strzelec Arki, Zbigniew Zakrzewski.

- Wobec tego, jesteśmy zadowoleni - dodał napastnik żółto-niebieskich. Nieco ostrożniej osiągnięcia swojego zespołu podsumował trener Michniewicz

- Podobną ilość punktów miała Jagiellonia Białystok po rundzie jesiennej ubiegłego sezonu. Co prawda „Jaga” utrzymała miejsce w elicie, ale przez fatalną postawę na wiosnę, zrobiła to ze sporymi problemami. My chcemy uniknąć tej sytuacji, dlatego nie ma euforii, jesteśmy świadomi celu! Świadomi tego co nas czeka. - tłumaczył „polski Mourinho”.

- Żeby się utrzymać, trzeba będzie zdobyć dużo więcej punktów - dodał Michniewicz. - Mimo wszystko uważam, że na ponad 20 rozegranych spotkań, tylko 7 porażek, to dobry rezultat jak na beniaminka. - ocenił trener Arki.

- Dziękuję zawodnikom za to co pokazali podczas całej rundy, ale szczególnie dziękuję za wytrwałość, którą wykazali się w październiku, w tak trudnym dla nas okresie - na koniec zwrócił się od piłkarzy Michniewicz.

Plany na zimę i rundę wiosenną
- Teraz czekają nas, mam nadzieję udane, urlopy - z uśmiechem opowiada o najbliższej przyszłości trener Michniewicz.

- 7. stycznia spotykamy się z piłkarzami po raz pierwszy w nowym roku i rozpoczynamy pracę przygotowawczą do rundy wiosennej. Pierwsze dni spędzimy w Gdyni, później wybieramy się do Cetniewa, następnie wyjazd na zgrupowanie do Niemiec, w okolice Dortmundu, gdzie rozegramy wartościowe mecze sparingowe z FC Koln, Rot-Weiss Essen i Hannover 96. Po obozie u naszych zachodnich sąsiadów czeka nas podróż do Turcji, gdzie rozegramy 4 -5 gier kontrolnych. Na tydzień przed inauguracją rundy wiosennej zmierzymy się w stolicy z Polonią Warszawa, a później obieramy kurs na Białystok, gdzie rozpoczniemy walkę o pierwsze ligowe punkty w 2009 roku - zrelacjonował plany Arkowców, szkoleniowiec żółto-niebieskich. A plany czysto sportowe?

- Postaramy się w następnej rundzie dołożyć sporo punktów do obecnego dorobku, mimo że mamy mniej spotkań na wiosnę. Mamy doświadczony zespół, wyrównany, do tego pamiętajmy, powróci kontuzjowany Olgierd Moskalewicz. Będziemy się jeszcze liczyć w tym sezonie - podsumował Zbigniew Zakrzewski.

Czego piłkarzom, trenerom, działaczom, a przede wszystkim fanom Arki Gdynia serdecznie życzymy w nowym roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nie ma euforii, jesteśmy świadomi celu! - Gdańsk Nasze Miasto

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto