Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie mamy na chleb dla dzieci!

Mariusz Jabłoński
Ponad tysiąc pracowników Stoczni Gdynia SA pikietowało wczoraj przed budynkiem dyrekcji firmy. Domagali się wypłaty zaległych pensji.
Ponad tysiąc pracowników Stoczni Gdynia SA pikietowało wczoraj przed budynkiem dyrekcji firmy. Domagali się wypłaty zaległych pensji.
Ponad tysiąc pracowników Stoczni Gdynia SA pikietowało wczoraj przed budynkiem dyrekcji firmy. Stoczniowcy domagali się wypłaty pensji za wrzesień. Protest trwał ponad siedem godzin, ale stoczniowcom udało się wywalczyć ...

Ponad tysiąc pracowników Stoczni Gdynia SA pikietowało wczoraj przed budynkiem dyrekcji firmy. Stoczniowcy domagali się wypłaty pensji za wrzesień. Protest trwał ponad siedem godzin, ale stoczniowcom udało się wywalczyć wypłaty. 80 proc. pieniądzy ma pojawić się na ich kontach w czwartek. Reszta w piątek.

Już o godz. 7 część pracowników opuściła hale produkcyjne i ruszyła w kierunku suchego doku. "Chodźcie z nami" nawoływali swoich kolegów pracujących przy samochodowcu. Ci nie kazali na siebie długo czekać i stoczniowcy w sile tysiąca osób udali się pod gmach dyrekcji. Po drodze dołączali do nich spawacze, monterzy i pracownicy transportu.
- Jak mamy żyć, skoro nie wypłacono nam pensji. Dzisiaj, albo wywalczymy wypłatę, albo wcale nie będziemy pracować - mówił zdenerwowany Marian Kościerz, spawacz. - Dość tego. Zarząd traktuje nas jak swoich pachołków. My mamy rodziny i musimy je za coś utrzymać.
Pensje na kontach pracowników gdyńskiej stoczni miały się znaleźć 28 września, ale - jak poinformował Janusz Wikowski, rzecznik Stoczni Gdynia - na terminowe wypłaty wynagrodzeń zabrakło firmie kilku milionów złotych. Jak wyjaśnił rzecznik, spółka nie otrzymała w terminie zapłaty za budowany statek.
- Powstał rzeczywiście zator związany z opóźnieniem z wypłatą transz pieniędzy za poszczególne etapy budowanego statku - dodał.
- Mam kredyt w banku i za każdy dzień zwłoki muszę płacić karne odsetki - dodaje Kazimierz Adamczyk, pracownik transportu. - Pensja miała być w poniedziałek, ale od bankomatu odszedłem z niczym. Czy zarząd stoczni wyobraża sobie, jakie nastroje panują w naszych domach? Czy przeżyli kiedyś taką sytuację, że nie mieli dla dzieci na chleb? Łatwo obiecywać zaliczki zamiast pensji, jak się nigdy nie zaznało biedy. Może zobaczą dzisiaj, że nie żartujemy. Nie będzie pieniędzy, to nie pójdziemy do pracy.
Atmosfera stawała się coraz bardziej gorąca. Raz po raz słychać było gwizdy i obraźliwe słowa pod adresem zarządu. Oliwy do ognia dolała poniedziałkowa wypowiedź w TVP3 Kazimierza Smolińskiego, prezesa stoczni, który oświadczył, że pracownicy zatrudnieni przy produkcji zarabiają po 4 tys. zł.
- Wolne żarty. Ja zarabiam 1,2 tys. zł miesięcznie. O 4 tysiącach mogę tylko pomarzyć - mówi Łukasz Łosiński, spawacz. - Gdyby nie to, że muszę odsłużyć wojsko, to już dawno wyjechałbym do pracy na Zachód.
O godz. 10 do stoczniowców przemówił Arkadiusz Aszyk, członek zarządu stoczni. - Dzisiaj prezes Kazimierz Smoliński negocjuje w Ministerstwie Skarbu Państwa pomoc dla naszej firmy. Proponuję żebyśmy spotkali się za dwie godziny. Może wtedy będzie już coś wiadomo i będę miał dla państwa dobre informacje.
Stoczniowcy rozeszli się, ale pracy nie podjęli.
- Dzisiaj jeszcze żona zrobiła mi drugie śniadanie, ale jutro przyjdę do pracy o pustym żołądku - mówi zrezygnowany Dariusz Nowak. - Lodówka pusta i nie ma za co kupić jedzenia. Oni muszą dać nam dzisiaj pensje.
- Po dwóch latach pracy na Zachodzie chciałem na stałe osiedlić się w Polsce. Przepracowałem pierwszy miesiąc i ... nie dostałem pensji. W innych krajach Unii Europejskiej taka sytuacja jest nie do pomyślenia - powiedział Grzegorz Pałat, pracownik rurowni.
Zbliża się godzina 12. Przed budynkiem dyrekcji ponownie tłumy. Zarząd każe na siebie czekać kilkanaście minut. To dodatkowo denerwuje stoczniowców. Przed schodami do biurowca pojawiają się taczki. Gwizdów i przekleństw nie widać końca. Ludzie są zdesperowani i podchodzą coraz bliżej budynku. W końcu na schodach pojawiają się członkowie zarządu stoczni: Andrzej Bartoszewicz, Maciej Poprawski i Arkadiusz Aszyk.
- Podjęliśmy uchwałę, że wszyscy pracownicy zatrudnieni przy produkcji dostaną do czwartku po 80 proc. pensji, a resztę w przyszłym tygodniu plus odsetki - zwraca się do zebranych Arkadiusz Aszyk. - Także pracownicy administracji dostaną pensje w przyszłym tygodniu. Być może negocjacje w Warszawie skończą się pomyślnie dla nas, wówczas całość pensji dla wszystkich będzie wypłacona w tym tygodniu.
Tak też się stało.
- Rozmowy w resorcie skarbu zakończyły się pomyślnie dla stoczniowców. Pieniądze na resztę wypłaty będą w piątek. - poinformował nas wczoraj wieczorem Jan Gumiński, przewodniczący Związku Zawodowewgo Pracowników Gospodarki Morskiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto