Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nielegalne graffiti szpecą trójmiejskie elewacje. Stop bohomazom na ścianach! [ZDJĘCIA]

Paweł Durkiewicz
Niechlujne i często wulgarne napisy potrafią zniszczyć magię nawet najbardziej urokliwego miejsca
Niechlujne i często wulgarne napisy potrafią zniszczyć magię nawet najbardziej urokliwego miejsca Przemek Świderski
Obskurne, a nieraz wręcz wulgarne, rysunki i napisy to od wielu lat ciemna strona trójmiejskiego pejzażu. Straty co roku idą w miliony.

Trójmiejskie władze próbują walczyć z nielegalnym graffiti za pomocą różnych sposobów. Jedna z metod to walka "po dobroci", czyli zastępowanie nielegalnych bohomazów przez dozwolone przez Urząd Miejski profesjonalnie wykonane graffiti. Zarząd Dróg i Zieleni w Gdańsku uwzględni udział artystów w programie estetyzacji tuneli miejskich.

Czytaj więcej na ten temat: Gdańskie tunele przejdą lifting. Znikną wykonane przez wandali napisy i rysunki

Od kilku lat gdańska straż miejska we współpracy z Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia co roku organizuje z kolei konkurs pt. "Wiem, nie niszczę - tworzę". Młodzi mogą się wówczas "wyszaleć" na wyznaczonym przez organizatora murze.

Innym sposobem na niechlujne "dzieła" jest pokrywanie elewacji specjalnymi warstwami zabezpieczającymi.
- Program wsparcia wspólnot mieszkaniowych w tym zakresie jest już w przygotowaniu - tłumaczy gdański menedżer ds. Śródmieścia Jakub Żelazny. - Miasto gotowe jest przekazać wspólnocie specjalną farbę, jeżeli ta we własnym zakresie przygotuje elewację.

Najczęściej jednak z samorodnymi artystami walczy się karami. Z tym jest jednak problem. Ukarana może być bowiem tylko osoba złapana "na gorącym uczynku", bądź której można udowodnić na podstawie zeznań świadków, że umieściła w takim miejscu napis lub rysunek. W przeciwnym razie usunięcie takiego "dzieła" jest obowiązkiem właściciela budynku.

Wszystkie przypadki nielegalnej twórczości należy zgłaszać straży miejskiej i policji. Strażnicy są uprawnieni jedynie do zajmowania się wykroczeniami, czyli dewastacjami, które wywołują szkody o wartości do 437,50 złotych. Jeśli szkoda jest większa, czyn kwalifikuje się jako przestępstwo i wtedy sprawą powinna zająć się policja.

Zdaniem kom. Michała Rusaka z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni, grafficiarze są z roku na rok coraz mniej aktywni, choć na pierwszy rzut oka tego... nie widać.
- Notujemy dużo mniej zgłoszeń o tego typu czynach niż jeszcze kilka lat temu - stwierdza. - Problemem jest natomiast usuwanie szkód z przeszłości. Napisy na murach pozostają nieusunięte przez lata, co wytwarza wrażenie, że grafficiarze cały czas działają z podobną intensywnością.

W gdyńskiej policji przez kilka lat z sukcesami działała specjalna grupa operacyjna do walki z nielegalnym graffiti.
- Funkcjonariusze mają swoją bazę danych z podpisami grafficiarzy, czyli tzw. tagami, które potem odnajdywali w innych miejscach. W większości przypadków sprawcami okazują się młodzi ludzie - mówi Rusak. - Często zdarzało się, że przy okazji ujawniały się inne czyny, na przykład włamania czy kradzieże sklepowe. Ogólnie rzecz biorąc, grafficiarze to dość hermetyczna grupa, którą należy traktować jako osobną subkulturę ze specyficznymi zwyczajami i zachowaniami. Ważnym elementem pracy operacyjnej jest monitorowanie ich forów internetowych i nagrań wideo zamieszczanych w internecie.

Poza elewacjami, murami czy przejściami podziemnymi wandale upodobali sobie także pociągi. Władze PKP SKM w Trójmieście szacują, że naprawianie szkód wyrządzonych przez grafficiarzy kosztuje spółkę co roku ok. pół miliona złotych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto