MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nieprawdopodobny zwrot w Starogardzie Gd. 7 niezwykłych minut

Jacek Legawski
fot. s. dadaczyński
fot. s. dadaczyński
Polpharma wysoko pokonała u siebie Energę Czarnych Słupsk, bo aż 88:70, i zachowała szanse na utrzymanie w Dominet Bank Ekstralidze. O takim wyniku w derbach Pomorza zadecydowało dosłownie siedem minut - ostatnie dwie ...

Polpharma wysoko pokonała u siebie Energę Czarnych Słupsk, bo aż 88:70, i zachowała szanse na utrzymanie w Dominet Bank Ekstralidze. O takim wyniku w derbach Pomorza zadecydowało dosłownie siedem minut - ostatnie dwie trzeciej i pierwsze pięć czwartej kwarty. Gospodarze w tym czasie rzucili aż 25 punktów, tracą ledwie jeden. Z wyniku 50:59 zrobiło się nagle 75:60 i gościom nie udało już się powrócić do meczu.

Ich trener, Igor Griszczuk, na pytanie dziennikarza, co się stało, odparł dyplomatycznie: - Boisko jest prostokątne, a piłka okrągła i wszystko się może zdarzyć...

Pochwalił on jednak swoich podopiecznych za niespełna trzydzieści minut gry. Zdaniem trenera, to był naprawdę do tego momentu dobry mecz ze wskazaniem na jego drużynę, która cały czas kontrolowała sytuację na boisku.

- W czwartej kwarcie mieliśmy już problemy z atakiem, popełnialiśmy błędy pod samym koszem, to zadecydowało o naszej porażce - stwierdził Igor Griszczuk.

A naprawdę nic jej nie zapowiadało. Czarni prowadzili od samego początku, kiedy to trzy rzuty osobiste wykorzystał Mantas Cesnauskis. Nawet Przemysław Frasunkiewicz grał niezwykle skutecznie, trafiając w pierwszej odsłonie trzy razy za trzy punkty, co mu się dawno nie przytrafiło. W Polpharmie natomiast rewelacyjnie w ataku grał Donald Copeland, trafiając dosłownie z każdej pozycji. Tylko w pierwszej połowie rzucił 18 punktów, połowę zdobytych przez zespół, ale goście mieli zdecydowanie równiejszy skład. Aż siedmiu podopiecznych Igora Griszczuka stanowiło spore zagrożenie w ataku, stąd Polpharma miała trudności w grze obronnej. Adam Prabucki po meczu szczerze przyznał, że jego podopieczni słabo bronili, a rywale zbyt łatwo dochodzili do pozycji rzutowych.
Do przerwy Energa Czarni prowadziła w Starogardzie Gd. 43:36, będąc zespołem lepszym i na pewno bardziej wyrównanym. Mirosław Lisztwan, drugi trener gości, powiedział nam w tym momencie, że dalej zagrają tak samo. Powiedział to ze spokojem. W tym samym czasie w szatni starogardzian trwała męska rozmowa. Przyznał to później Łukasz Majewski, który zresztą rozegrał najlepszy mecz w tym sezonie, zdobywając aż 20 punktów.

- Nie realizowaliśmy założeń taktycznych, stąd był taki wynik, ale w przerwie - po ostrych słowach - "wyciągnęliśmy wnioski" - zdradził koszykarz Polpharmy.

Rzeczywiście, po zmianie stron, Czarni nadal grali swoje. W dodatku Lee Humphrey trafił dwukrotnie za trzy punkty, a Omar Barlett z niezwykłą łatwością radził sobie pod samym koszem, stąd przewaga podopiecznych Igora Griszczuka powoli, ale systematycznie rosła. W 28 minucie goście prowadzili już 59:50 i tylko najwięksi optymiści wśród kibiców gospodarzy wierzyli w ich zwycięstwo. Koszykarze ze Słupska chyba także już lekko byli przekonani, że są tego dnia lepsi. Nagle obudził się Brian Lubeck. Rozegrał kilka wręcz nieprawdopodobnych minut, najpierw trafił dwie trójki i na koniec trzeciej kwarty goście prowadzili ledwie 60:59. To był dopiero początek ich dramatu w Starogardzie Gd. Lubeck i czwartą kwartę zaczął celną trójką, a gościom nic nie wychodziło. Do tego wszystkiego boisko musiał opuścił po piątym faulu Tarmo Kirkerpill i zespół Igora Griszczuka mocno się pogubił. A Brian Lubeck przeprowadził jeszcze jedną nieprawdopodobną akcję na 64:60 i od tego momentu przewaga gospodarzy rosła w tempie kosmicznym. Skuteczne kontry po niecelnych rzutach koszykarzy Czarnych były prostym efektem tego, co się działo na boiksu. Szczególnie nieporadnie w ataku grał Michael Andersen, który kilkakrotnie rzucał tak sobie a muzom. Także Aleksander Kudriawcew nic nie mógł trafić.

Na pięć minut przed końcem spotkania Łukasz Majewski celnym rzutem za trzy punkty pognębił rywala. Gospodarze objęli prowadzenie 75:60 i mimo że gości walczyli do dosłownie ostatniej minuty, broniąc na całym boisku, nie odwrócili losów spotkania. W dodatku na trzy minuty przed końcem Omar Barlett - po drugim niesportowym faulu - został wysłany przez sędziów do szatni. To był koniec.

- Wygraliśmy dzięki znacznie lepszej obronie w drugiej połowie - powiedział Adam Prabucki, trener Polpharmy. Na te siedem minut pracowaliśmy jednak przez pozostałe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nieprawdopodobny zwrot w Starogardzie Gd. 7 niezwykłych minut - Gdańsk Nasze Miasto

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto