Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nikt nie kupił bmw Jacka Kurskiego, nie będzie następnej licytacji (wideo)

Artur S. Górski
Kierownica czarnego BMW X5 pozostanie w rękach Jacka Kurskiego, eurodeputowanego PiS. Do szklanej tuby oklejonej znakiem firmowym "Gazety Wyborczej" wrzucił 91 900 złotych. - W imię wolności słowa zagrożonej przez presję wielkich koncernów medialnych - zaznaczył Kurski.

Po tym, jak Jacek Kurski złożył skargę na zbyt niską pierwotną wycenę auta, cena wywoławcza jego BMW wzrosła o 18 tys. i wynosiła 89 250 zł. Nie znalazł się jednak chętny, by wyłożyć taką kwotę, choć do kancelarii komorniczej przyszło pięć osób, w tym poseł PiS Zbigniew Kozak: - By przeciwdziałać skandalowi, jakim jest próba wystawienia majątku parlamentarzysty - wyjaśnił.

Na spotkaniu z dziennikarzami eurodeputowany PiS prezentował się jako obrońca wolności słowa. - To pierwsza licytacja majątku posła w dziejach wolnej Polski, posła opozycji w sytuacji, gdy pełnię władzy ma od kilku dni jedna, rządząca partia - przekonywał Kurski. - Protestuję przeciwko niszczeniu ludzi za poglądy. Przestrzegam przed sojuszem części mediów i części biznesu - dodał.

Zdaniem polityka PiS, werdykt sądu nakazujący mu zapłatę za ogłoszenie przepraszające Agorę to przyznanie tej spółce statusu "supersądu". Osoby popierające europosła zakleiły sobie usta naklejkami "Gazety Wyborczej", a Kurski do przygotowanej przezroczystej tuby zaczął wrzucać kolejne pliki banknotów. W sumie 91 900 zł. - To cena wolności słowa, wolności wyrażania opinii w Polsce - mówił Kurski i dołożył 5 tys. zł na rzecz powodzian. - Liczę, że tak samo zachowa się Agora i przekaże pieniądze na rzecz poszkodowanych w Bogatyni - podsumował polityk i udał się z gotówką do kancelarii komornika. Po południu "uwolnionym" od zajęcia autem odjechał.

Jacek Kurski, ówczesny poseł PiS w 2006 r. zarzucił Agorze tworzenie nieformalnego układu medialno-biznesowego ze spółką handlową J&S. Przegrał proces. Sąd nakazał mu zamieszczenie ogłoszenia z przeprosinami. Poseł tego nie zrobił. W zastępstwie zrobiła to spółka Agora, wydawca "Gazety Wyborczej", i zażądała zapłaty za wydrukowane ogłoszenie.

Gdyby Kurski nie wpłacił pieniędzy, auto mogłoby być zajęte na poczet zasądzonego długu i sprzedane za połowę ceny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto