Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NIKT NIE MOŻE UWIERZYĆ

Joanna Kułakowska Jacek Skrobisz, (RK)
W sobotę i w niedzielę mieszkańcy Dąbrówki Malborskiej wspólnie modlili się 
w intencji Moniki Suchockiej - 23-letniej ofiary zamachu terrorystycznego w Londynie. 
Fot. Piotr Szymański
W sobotę i w niedzielę mieszkańcy Dąbrówki Malborskiej wspólnie modlili się w intencji Moniki Suchockiej - 23-letniej ofiary zamachu terrorystycznego w Londynie. Fot. Piotr Szymański
23 lata, ukończone studia z dobrym wynikiem, plany na przyszłość... Tego już nie ma. Przeminęło wraz z wybuchem bomby, zdetonowanej przez zamachowca-samobójcę.
23 lata, ukończone studia z dobrym wynikiem, plany na przyszłość... Tego już nie ma. Przeminęło wraz z wybuchem bomby, zdetonowanej przez zamachowca-samobójcę. W sobotę brytyjska policja potwierdziła, że Monika Suchocka z Dąbrówki Malborskiej zginęła 7 lipca w ataku terrorystycznym w londyńskim metrze.
- Angielskie media nie podawały informacji o Monice. Przynajmniej ja się nie zetknęłam - powiedziała nam wczoraj Beata Sakowska, Polka mieszkająca w Londynie, była dziennikarka jednej z gazet polonijnych. - Szukałam wiadomości na stronach policji i w innych źródłach. Nie znalazłam nic, oprócz tego, że policja brytyjska pojechała do Polski wyciągnąć ,dental records" (zdjęcia uzębienia - dop. red.) prawdopodobnie w celu potwierdzenia tożsamości, ale nie było żadnego oficjalnego komunikatu.
O śmierci Pomorzanki poinformował polski konsul generalny w Wielkiej Brytanii, Tomasz Trafas. Od chwili, gdy ta wiadomość obiegła świat, w Dąbrówce Malborskiej (powiat sztumski), niedużej wsi położonej ok. 10 km od Sztumu, z której pochodzi Monika, panuje żałoba.
- To była bardzo zdolna, życzliwa, miła i uśmiechnięta dziewczyna. Dużo by można było mówić na jej temat. Tylko że trudno cokolwiek powiedzieć w takiej chwili - mówi Marlena Szprenglewska, sołtys Dąbrówki Malborskiej. - Wszyscy mieszkańcy przeżyli szok, gdy się dowiedzieli, że Monika nie żyje. Nikt nie może w to uwierzyć. Łzy mi lecą, jak tylko o tym pomyślę.
W Dąbrówce Malborskiej ulice są puste, a domy zamknięte. Z kościoła pod wezwaniem św. Mikołaja i św. Walentego dobiega głos odmawianego różańca. Tam mieszkańcy wsi spotykali się i w sobotę, i wczoraj, by oddać cześć Monice Suchockiej, 23-latce, jednej z ofiar zamachu terrorystycznego w Londynie.
Dąbrówka żegna...
- Nie mogę nawet myśleć o tym, co się stało - mówi jedna z mieszkanek Dąbrówki Malborskiej. - Mam słabe serce i trudno mi o tym mówić. Na porannej mszy, gdy zobaczyłam mdlejącą i podtrzymywaną matkę Moniki, to aż słabo mi się zrobiło. Nie mogę o tym mówić. Porozmawiajcie z kimś innym - dodała, powstrzymując łzy.
Na ulicach jednak pustki. Jeśli już ktoś się pojawi, to nie chce komentować tragicznego zdarzenia. W oczach ból i rozpacz. Pustkę i ciszę we wsi zakłócają jedynie przejeżdżające co kilka minut samochody. Mijają za każdym razem tablicę z przekreśloną nazwą miejscowości. Ktoś napisał na niej farbą słowo: "żegna". Dąbrówka Malborska żegna Monikę Suchocką.
Feralna linia
- Jestem wstrząśnięty i zdruzgotany śmiercią Moniki. Znałem ją bardzo dobrze. Uczyłem ją przez wiele lat. Cały czas, śledząc doniesienia z Londynu, liczyłem, że wszystko zakończy się dobrze, ale ostatnie komunikaty, niestety, rozwiały moje nadzieje - powiedział Ryszard Mazerski, były dyrektor Szkoły Podstawowej w Dąbrówce Malborskiej. - Dziewczyna była bardzo zdolna, jedna z najlepszych w szkole. Zawsze kończyła rok szkolny z wyróżnieniem. Tak samo było podczas jej późniejszej edukacji. Przecież dzięki dobrym wynikom na studiach z małej Dąbrówki Malborskiej trafiła na staż do Londynu. Chociaż pracowałem w szkole razem z mamą Moniki, to nawet nie mam odwagi zadzwonić i powiedzieć, jak bardzo mi przykro. Jestem wstrząśnięty. Ciągle nie wiadomo, gdzie i jak to się stało.
Londyńska policja poinformowała, że Monika Suchocka była wśród ofiar eksplozji bomby zdetonowanej przez zamachowca-samobójcę w metrze linii Piccadilly. Wcześniej, na podstawie relacji przyjaciół Moniki Suchockiej, media informowały, że była ona w autobusie linii nr 30, który eksplodował na Tavistock Square. Podobno znajdowała się w drodze do pracy w jednej z firm w dzielnicy West Kensington, gdzie odbywała 4-miesięczny staż jako księgowa. Przez ponad tydzień poszukiwania prowadził jej brat, przyjaciele, znajomi. Pomagali dziennikarze.
Poszukiwania
We wtorek, 5 lipca, dwa dni przed zamachami terrorystycznymi, u Moniki zatrzymała się jej koleżanka z czasów szkolnych, Joanna Siółkowska z Malborka.
- Znały się z I Liceum Ogólnokształcącego w Malborku - powiedziała nam Danuta Siółkowska, mama Joanny. - Gdy córka pierwszy raz zadzwoniła, była przerażona. Widziała to wszystko na własne oczy. Wiedziała o bombach, o metrze.
Joanna Siółkowska razem z koleżankami również przez ponad tydzień dobijały się do drzwi szpitali z nadzieją, że może w którymś z nich odnajdą Monikę. Osobami, które poszukują zaginionych, opiekuje się m. in. londyńska policja.
- Córka i jej koleżanki były przez policjantów bardzo dobrze przyjęte - dodała pani Danuta. - Podczas przesłuchania dopytywano o szczegóły z życia Moniki, które mogłyby pomóc w poszukiwaniach. Proponowano nawet psychologa. Dla ludzi, którzy widzieli, co dzieje się w Londynie, którzy szukają zaginionych, takie doświadczenie to przecież szok.
Jedna z nas...
Monika Suchocka na staż do Londynu wyjechała w kwietniu br. jako absolwentka Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Pracę magisterską obroniła w marcu. Na studia poszła ze świadectwem dojrzałości uzyskanym w I Liceum Ogólnokształcącym. W tamtym okresie śpiewała w chórach Semper Cantantes i Every Late.
- Monikę znałam ze wspólnych występów w Every Late. Pamiętam ją jako uśmiechniętą i wesołą dziewczynę. Angażowała się w wiele różnych inicjatyw. Była nawet ministrantką w swojej parafii. Brakowało chłopców i ona przez pewien czas pełniła tę funkcję - opowiada Marta Zdziebłowska ze Sztumu, koleżanka. - Strasznie mocno przeżyłam wiadomość o jej zaginięciu. Jeszcze do mnie nie dochodzi, że to się stało. Widzę zdjęcia w prasie i telewizji, ale nie mogę w to uwierzyć. To mogło się przytrafić każdemu z nas. Jestem w szoku, że właśnie ona znalazła się w tym konkretnym czasie i w tamtym feralnym miejscu. Przecież Monika jest jedną z nas...

- O jej zaginięciu dowiedziałam się od innej z chórzystek. Na ile to było możliwe, staraliśmy się dowiadywać i wspierać. Dzwoniłam do znajomych, którzy mogliby jakoś pomóc w poszukiwaniach - opowiada Bożena Belcarz, dyrygentka Every Late i Semper Cantantes. - Dzwoniłam też do mamy Moniki. Znamy się, ponieważ Ela Suchocka angażowała się, pomagając mi w sprawach organizacyjnych Semper Cantantes. Rozmowa nie była łatwa...
Dyrygentka wspomina Monikę jako ambitną, sumienną, życzliwą osobę.
- Bardzo dobry człowiek. Po informacji o jej śmierci poczuliśmy, jakby odszedł członek rodziny. Byliśmy bardzo związani ze sobą. Chór to nie były tylko lekcje, ale wspólne przebywanie, jak wielka rodzina. Dlatego chcemy ją pożegnać. Chcemy być na pogrzebie Moniki i po raz ostatni dla niej zaśpiewać - dodaje Bożena Belcarz.
Z informacji z PAP wynika, że pogrzeb najprawdopodobniej odbędzie się w czwartek lub w piątek.
Strach ciągle żywy
Londyn nieustannie żyje wydarzeniami z 7 lipca.
- Efektem tej tragedii przez najbliższe tygodnie i miesiące będzie nie tylko żałoba. Będzie to również instynktowne uczucie strachu na widok pozostawionej torby czy reklamówki na siedzeniu w autobusie lub metrze. To samo uczucie, które towarzyszyło mi parę lat temu po zamachu 11 września w Nowym Jorku - powiedziała nam Beata Sakowska, Polka mieszkająca w Londynie.
od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto