MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Norweskie ryby będą droższe

Jacek Sieński
Firma Marlin z Władysławowa przetwarza codziennie w sezonie przetwórczym do 10 ton filetów śledziowych, importowanych z Norwegii. 
Fot. Robert Kwiatek
Firma Marlin z Władysławowa przetwarza codziennie w sezonie przetwórczym do 10 ton filetów śledziowych, importowanych z Norwegii. Fot. Robert Kwiatek
Lista towarów, które będą droższe po wejściu do Unii, robi się coraz dłuższa. Trafiły na nią także przetwory rybne. Wszystko przez system olimpijski, czyli kto pierwszy, ten lepszy, który będzie obowiązywał od ...

Lista towarów, które będą droższe po wejściu do Unii, robi się coraz dłuższa. Trafiły na nią także przetwory rybne.

Wszystko przez system olimpijski, czyli kto pierwszy, ten lepszy, który będzie obowiązywał od momentu przystąpienia Polski do Unii nasze przetwórnie ryb, importujące surowiec z Norwegii. Komisja Europejska co roku ustala kwotę ryb, którą mogą sprowadzić bez cła z tego - nienależącego do Unii - kraju przetwórcy i handlowcy unijni. Po jej wyczerpaniu za zakupiony w Norwegii surowiec rybny muszą oni uiszczać cło, wynoszące od 3 do 20 proc. Problem w tym, że wiele polskich przetwórni przerabia głównie ryby z Norwegii.

- W tym roku przetwórcy z Unii będą mogli kupić w Norwegii bez cła 67 tys. ton płatów i mrożonych śledzi oraz 30,5 tony makreli - powiedziała Aleksandra Buczkowska z Ambasady Królestwa Norwegii w Warszawie.
Polskie firmy, które nie zdąża skorzystać z tego kontyngentu, zapłacą za śledzie stawkę celną w wysokości 3 proc., a za makrele - aż 20 proc. Natomiast na łososie nie ma wyznaczonej kwoty importowej, zostaną one obłożone 2-procentowym cłem.

- Należy liczyć się z tym, że nie wszyscy nasi przetwórcy zdołają zakupić w Norwegii ryby w ramach bezcłowego kontyngentu - mówi Jerzy Safader, prezes Polskiego Stowarzyszenia Przetwórców Ryb w Koszalinie. - Dlatego też już szukają dostawców surowca w krajach Unii. Śledzie czy makrele można sprowadzać z Holandii, Hiszpanii czy Irlandii. Nie uda się jednak zupełnie zrezygnować z importu ryb norweskich, jak choćby z łososi, których przetwarza się u nas rocznie około 15 tysięcy ton. Zatem po 1 maja należy się spodziewać podwyżek cen przetworów rybnych.

Łososi i dużych śledzi z Morza Północnego oraz Atlantyku nie da się zastąpić rybami poławianymi przez naszych rybaków w Bałtyku. Śledzie bałtyckie są małe i można z nich wytwarzać ograniczoną liczbę wyrobów. Do tego są one łowione sezonowo i w małych ilościach, co nie gwarantuje zakładom rybnym stałych, dużych dostaw i ciągłości produkcji. Z kolei bałtyckich łososi łowi się zbyt mało. Bez importu ryb polskie firmy przetwórcze nie mogłyby funkcjonować. Dotychczas firmy rybne i sieci supermarketów tylko z Norwegii sprowadzały rocznie bez cła prawie 70 tys. ton świeżych i zamrożonych śledzi, makreli oraz łososi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto