Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowoczesna muzyka rozbrzmiała nad Motławą

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
Ci, którzy wraz ze zmrokiem nie zniknęli piątkowego wieczora znad Motławy mogli być świadkami niezwykłego wydarzenia muzycznego - wysłuchać Symfonii Bałtyckiej.

Powszechnie znana jest prawda, że Gdańsk o zmroku pustoszeje. Na szczęście od czasu do czasu dzieje się coś, co sprawia, że turyści nie znikają razem z promieniami słońca, a na ulicach pojawiają się także mieszkańcy. Piątkowy wieczór, 10 lipca był właśnie taką okazją. Wtedy bowiem właśnie publiczność, licznie zgromadzona w okolicy Targu Rybnego i zakrętu Motławy przy Baszcie Łabędź, mogła wziąć udział w bardzo ciekawym wydarzeniu muzycznym.

Maestro na maszcie.


Sceną spektaklu była cała okolica. Utworem, który zaprezentowali muzycy była "Gdańska Symfonia Portowa". Dzieło to, niezwykle awangardowe, powstało w umysłach członków organizacji o tajemniczej nazwie "PopKW" z Rostoku, którzy przypłynęli do Gdańska na pokładzie żaglowca Hansine, z okazji cyklicznie odbywającej się w Gdańsku imprezy żeglarskiej "Baltic Sail".

Już same przygotowania do koncertu były dość interesujące, choć trwały nieco zbyt długo. Widzowie wprawnym okiem szybko wypatrzyli przygotowującego się do objęcia dyrekcji nad mocno rozproszonym zespołem muzyków dyrygenta, który zajął miejsce na bocianim gnieździe pirackiego galeonu "Czarna Perła". Stamtąd, przy pomocy świecących w ciemnościach batut dyrygować miał muzykami po obu stronach Motławy.

Bębny na Targu Rybnym.


A orkiestra była rzeczywiście mocno rozproszona. Tuż obok Filharmonii na Ołowiance stał ruchomy karylion. Z przypominającej żagiel estrady przed budynkiem Filharmonii rozbrzmiewać miały głosy śpiewaków. Na dachu tego budynku zasiedli dwaj gitarzyści. Po przeciwnej stroni Motławy, na estradzie przy Targu Rybnym umieszczeni byli bębniści, a całość uzupełniał klasyczny kwintet, który z godnością zajął miejsce na dachu sterówki "Czarnej Perły".

Muzycy na "Czarnej Perle".


Wśród takielunku pirackiego galeonu rozwieszono ekran, na którym, z charakterystyczną dla współczesnej sztuki multimedialnej częstotliwością, migały obrazki ukazujące gdański port, scenki z najnowszej historii związanej z przemianami ustrojowymi 20 lat temu i pantomima w wykonaniu muzycznego mózgu całego przedsięwzięcia - dyrygenta.

Mniej więcej kwadrans po 22 odezwały się pierwsze dźwięki Gdańskiej Symfonii Portowej. Była to muzyka to bardzo awangardowa na pierwszy rzut ucha. Ale już po chwili nie sposób było mieć jakichkolwiek wątpliwości co do inspiracji dźwiękowych kompozytora, bowiem okolica rozbrzmiała prawdziwą symfonią dźwięków, do złudzenia przypominających te, które usłyszeć można w gdańskim porcie.

Obrazki na ekranie wśród olinowania "Czarnej Perły".


Słychać było uderzenia młotami, takie jakie słychać codziennie w stoczniach, dźwięki urządzeń portowych, odzywały się od czasu do czasu syreny statków (bynajmniej nie z taśmy). Gdańskość portowej symfonii doskonale uzmysłowił dźwięk karylionu, który od czasu do czasu odzywał się melodiami, doskonale znanymi z wieży Ratusza Głównomiejskiego. Dyrygent dwoił się i troił na maszcie, wskazując świecącymi pałeczkami muzykom ich rolę w symfonii.

Mimo że nie jestem zwolennikiem muzyki nowoczesnej, prawdopodobnie dlatego, że jej po prostu nie rozumiem, Gdańska Symfonia Portowa podobała mi się bardzo. Może dlatego, że "Gdańska", a może dlatego, że rzeczywiście słychać w niej było to wszystko, co zna doskonale każdy, kto bywa w gdańskim porcie. Jeśli tak miałaby wyglądać muzyka nowoczesna, byłbym ją, jak sądzę, w stanie nawet polubić.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto