Nowa fregata polskiej Marynarki Wojennej wpłynie dzisiaj do portu w Gdyni. To prawdziwy "koń roboczy" wśród okrętów wojennych.
Jednostka - dar ze Stanów Zjednoczonych - nadaje się praktycznie do wszystkiego: może być wykorzystana na wszystkich akwenach, do wszystkich operacji, bez względu na siłę wiatru i stan morza.
Nowa fregata ma się stać prawdziwą chlubą polskiej marynarki i wejść w skład "elity elit", czyli sił szybkiego reagowania NATO.
Na razie superokręt, na którym biało-czerwoną banderę podniesiono w USA w czerwcu br. nazywa się dosyć skromnie - "273".
- To nazwa tymczasowa - wyjaśnia por. Bartosz Zajda z biura prasowego MW w Gdyni. - My, marynarze, przywiązujemy bardzo dużą wagę do morskich tradycji, dlatego nie chcemy przeprowadzać chrztu "z biegu". Kiedy dogramy wszystkie szczegóły ceremonii, "273" zmieni nazwę na ,Kościuszko".
ORP "Kościuszko" dołączy do innej fregaty rakietowej otrzymanej od Amerykanów ORP "Pułaski", który polska marynarka użytkuje od 2000 roku. Prawdziwym hitem będą też dwa śmigłowce typu Kaman służące do zwalczania łodzi podwodnych, które przywiezie do Gdyni nowy okręt.
Na fregatę rakietową o numerze burtowym "273" mieli chrapkę nie tylko Polacy. Bardzo usilnie zabiegała o jej otrzymanie także Marynarka Wojenna Chile. Amerykanie wybrali nas. Po tym, co mówią o nowym nabytku polscy marynarze wypada powiedzieć - "całe szczęście".
- Fregata typu Oliver Hazard Perry to jeden z najbardziej udanych modeli w całej światowej marynarce - chwali dzieło amerykańskich konstruktorów por. Bartosz Zajda z biura prasowego Marynarki Wojennej RP w Gdyni. - Takie okręty stanowią trzon wszystkich flot na świecie. Można ich używać praktycznie do wszystkiego.
Oliver Hazard Perry zostały tak zaprojektowane, że można je dowolnie uzupełniać o nowe elementy techniczne, od najdrobniejszego urządzenia po nową maszynownię. Skutecznie przeciwdziałają atakom okrętów podwodnych, mogą zatopić cel nawodny z odległości nawet ponad 100 kilometrów! Dzięki zamontowanemu sprzętowi fregaty rakietowe są w pełni samowystarczalne. Mogą bardzo długo pozostawać w morzu bez zawijania do macierzystego portu. Dlatego też "Kościuszko", obok "Pułaskiego" ma być wcielony do sił szybkiego reagowania NATO - elitarnych grup morskich, które cały czas pływają "na bojowo", gotowe w dowolnej chwili wkroczyć do akcji.
- W dzisiejszych czasach takie jednostki są po prostu niezbędne. Nie chodzi tu tylko o zwalczanie terroryzmu, uczestnictwa w misjach "wymuszania pokoju" i innych tego typu operacjach. Polska jest krajem morskim i potrzebujemy najnowocześniejszego sprzętu do ochrony naszych granic - dodał por. Zajda.
Załoga "Kościuszki" to marynarska elita - ludzie dokładnie wyszkoleni w Polsce oraz Stanach Zjednoczonych. Pierwszą "bojową" akcję przeprowadzili zaledwie 10 dni po podniesieniu polskiej bandery, podczas ćwiczeń w rejonie Kanału Panamskiego. Marynarze uratowali życie panamskim rybakom, którzy rozpaczliwie wzywali pomocy z unieruchomionego kutra.
Metryka "Kościuszki"
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?