Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Obozy pracy w Hiszpanii

Grzegorz Popławski
Wyjechali do pracy na plantacjach, a trafili do obozu pracy przymusowej? Hiszpania nie okazała się rajem Czy bytowianie trafili do obozu pracy w Hiszpanii? Tak twierdzi Andrzej Okoński, który pracował na jednej z ...

Wyjechali do pracy na plantacjach, a trafili do obozu pracy przymusowej?
Hiszpania nie okazała się rajem
Czy bytowianie trafili do obozu pracy w Hiszpanii? Tak twierdzi Andrzej Okoński, który pracował na jednej z tamtejszych plantacji. Sprawą zajęła się już policja.

Z Bytowa do pracy w Hiszpanii, za pośrednictwem firmy Acoshepa z Wrocławia, pojechało kilkadziesiąt osób, zarówno kobiety jak i mężczyźni. Na miejscu mieli pracować głównie przy zbiorze i przetwórstwie brzoskwiń. Większość z wyjazdu jest bardzo zadowolona.
- Ja akurat pracowałem w Calandii i nie mam najmniejszych powodów do narzekań - zapewnia Andrzej Okoński. - Miała do mnie dołączyć żona. Trafiła jednak razem z innymi bytowiankami do San Miguel Cooperativa w Puigmoreno. Dowiedziałem się o tym od znajomego, który też pracował w Hiszpanii i spotkał ją przypadkowo w sklepie. Błagała o pomoc. Chciała, aby ją stamtąd wyciągnąć.
Okoński ze swoim pracodawcą pojechał do Puigmoreno.
- Mogłem się z żoną spotkać tylko potajemnie. Nawet bowiem za rozmowę kobiety są karane. Kary finansowe są zresztą za wszystko. Tam pracują tylko Polki i Rumunki. Kobiety są zamknięte za wysokim murem. To wygląda jak więzienie. Wszędzie ochrona. Warunki są tragiczne. Nie mają umów. Nie wiedzą ile zarabiają, a mieszkają w olbrzymich, kilkudziesięciosobowych salach - opowiada.
Okoński dostarczył żonie telefon komórkowy z hiszpańskim numerem, ale odebrała tylko raz.
- Nie wiem czy jej zabrali ten telefon, czy coś się stało - mówi. -Chciałem poinformować hiszpańską policję, ale nie znam języka - dodaje.
We wrocławskiej firmie Acoshepa zapewniono nas, że nigdy dotąd nie było skarg na warunki w San Miguel Cooperativa.
- Sprawdzą to jeszcze na miejscu nasi rezydenci w Hiszpanii - zapewnia Ewa Bielawska, przedstawicielka firmy. - Naprawdę jednak jest to pierwsza tego typu skarga. Dbamy o to, aby osoby, które wysyłamy do pracy miały zapewnione dobre warunki.
Okoński, który musiał wracać do kraju po zakończeniu kontraktu, z żoną próbował skontaktować się natychmiast po przyjeździe do Bytowa. Bezskutecznie. W końcu zawiadomił bytowską policję.
- Komenda Główna Policji poinformowała już Hiszpanów i to oni sprawdzą co dzieje się w Puigmoreno - tłumaczy Roman Krakowiak, oficer prasowy bytowskiej policji. - Kilka miesięcy temu prowadziliśmy podobną sprawę. Mieszkanka Czarnej Dąbrówki zgłosiła, że jej syn jest przetrzymywany i pracuje w bardzo złych warunkach we Włoszech. Nie było z nim żadnego kontaktu. Chłopakowi udało się jednak uciec. Nawiązał kontakt z rodziną, ale mimo złych doświadczeń do kraju nie wrócił.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto