Samorządy pomorskich powiatów nie radzą sobie z odśnieżaniem dróg i korzystają ze sprzętu rolników oraz prywatnych firm, bo jak mówią - bez wsparcia z zewnątrz ani rusz. Płacą więc najczęściej od 80 do 150 zł za godzinę pracy ciężkiego sprzętu.
Zarząd Dróg i Zieleni w Gdańsku odśnieżanie ulic i chodników także zleca zewnętrznym firmom. Ceny za godzinę są różne i zależą m.in. od wykonawcy i zakresu prac. Łącznie na tegoroczną akcję zima miasto wydało już 3 miliony złotych, czyli prawie tyle, ile od grudnia do końca stycznia w zeszłym roku (4,1 mln zł). Urzędnicy twierdzą, że to dużo, ale jeszcze nie jest tragicznie i lepiej płacić za odśnieżanie, niż za mandaty.
- Od początku tegorocznej zimy w sprawie nieodśnieżonych dróg i chodników interweniowaliśmy ponad 700 razy i wystawiliśmy ponad 100 mandatów - mówi Miłosz Jurgielewicz, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdańsku.
Część samorządów nie chce zaś w ogóle przyznać się, jaką część budżetów pochłonie walka z zimą. Twierdzą, że konkretna kalkulacja będzie możliwa, gdy śniegi ustąpią, natomiast prywatni właściciele ciężkiego sprzętu, zaangażowani w odśnieżanie dodają, że wielkiego interesu nie robią, ale zawsze "parę groszy" wpadnie im do kieszeni.
Nijak ma się to do cenników trójmiejskich firm, które za odśnieżenie dachu o powierzchni 1000 m kw. liczą sobie od 3 do 4 tys. zł. Zaspy śniegu usunięte z dachu trzeba jeszcze wywieźć i dodatkowo zapłacić ok. 30 zł za metr sześcienny. Godzinne odśnieżanie drogi pługiem o szerokości 3 m to wydatek od 100 do 170 zł, a mniejszym sprzętem - od 60 do 90 zł.
- Część firm odśnieżających zajmuje się także sprzątaniem, czyszczeniem czy wywozem śmieci, więc sezon zimowy nie jest dla nich jedynym dochodowym okresem - wyjaśnia właściciel jednej z gdańskich firm zajmujących się odśnieżaniem. - Dla mniejszych przedsiębiorców to jednak czas, w który muszą zarobić na cały rok i stąd wysokie ceny.
W przeciwieństwie do właścicieli pługów i piaskarek koleje z zimy się nie cieszą i nadal sobie z nią nie radzą. Awarie pociągów po raz kolejny zatrzymały wczoraj rano podróżnych jadących do Trójmiasta. Pierwszy pociąg utknął w Pszczółkach przed godziną 10. O tej samej porze na trójmiejskich torach zatrzymały się kolejki SKM.
- Spóźnienia pociągów Szybkiej Kolei Miejskiej nie wynikały z naszej winy. Z powodu zalegającego śniegu i lodu na przejeździe kolejowym zarządzanym przez PKP PLK przed stacją Reda doszło do uszkodzenia pociągu SKM w relacji Lębork - Tczew - tłumaczy Marcin Głuszek, dyrektor ds. marketingu i sprzedaży SKM.
Na tym samym przejeździe kolejowym przed stacją Reda uszkodzony został także pociąg jadący z Wejherowa do Gdańska, który dojechał do stacji Gdynia Cisowa, został naprawiony i dopiero kontynuował jazdę do Gdańska Głównego.
Poranek na drogach w Trójmieście wyglądał nieco lepiej niż na torach, choć kierowcy jadący przed godz. 9 głównym ciągiem komunikacyjnym z Gdyni do Gdańska przy większych skrzyżowaniach zatrzymywali się w korkach.
Na gdańskim lotnisku większość lotów odbyła się zgodnie z planem. Lekko opóźnione były jedynie popołudniowe przeloty z Gdańska do Frankfurtu.
Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?