Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ogromna strata żużlowców Lotosu Wybrzeża z Wrocławia. To już koniec Enea Ekstraligi w Gdańsku?

Patryk Kurkowski
Tomasz Bołt
To nie tak miało być. Lotos Wybrzeże przez kilka wyścigów dotrzymywało we Wrocławiu kroku zawodnikom Betardu Sparty, ale ostatecznie uległo przeciwnikowi aż 38:52. Wysoka porażka stawia podopiecznych Stanisława Chomskiego w dramatycznej sytuacji. Nasi żużlowcy muszą w niedzielę w Gdańsku wygrać różnicą aż 15 punktów. Czy to w ogóle realne?

W innym przypadku ziści się najczarniejszy scenariusz, o którym przed startem sezonu nie było mowy. Gdańszczanie mieli bowiem walczyć o bezpieczną lokatę w tabeli, pozwalającą uniknąć rywalizacji w barażach. Nikt też nie myślał o awansie do fazy play-off, bo byłoby to przeszacowanie możliwości gdańszczan.

Ale obecna sytuacja to już prawdziwy koszmar. Lotos Wybrzeże nie dość, że zajęło w sezonie zasadniczym ostatnie miejsce, notując raptem jeden bonus, to jeszcze doznało niemal klęski we Wrocławiu w jednym z najważniejszych meczów tego sezonu. Nie zawiódł tylko Nicki Pedersen, ale on przez ostatnie kilka miesięcy zdaje się być z innej bajki. W każdym razie zupełnie nie pasuje do reszty drużyny, która często zawodzi na calej linii.

We Wrocławiu zawiódł zwłaszcza Piotr Świderski, który tamtejszy tor miał znać doskonale, bo przecież wcześniej był zawodnikiem Sparty. Tymczasem "Świder" uzbierał raptem trzy oczka. To zdecydowanie za mało, by w takiej sytuacji mówić o choćby przeciętnym występie.

Lotos Wybrzeże przegrało 38:52. Co to oznacza? Że nawet w przypadku identycznego wyniku spadek z ligi czeka gdańszczan. Podopieczni Stanisława Chomskiego muszą maksymalnie wykorzystać przewagę toru, bo w innym przypadku znowu czekają nas starty w I lidze.

- Teoretycznie mieliśmy silniejszy skład, teoretycznie mieliśmy przygotowany sprzęt, a znowu przegraliśmy we Wrocławiu różnicą 14 punktów. Najbardziej zawiedli mnie prowadzący, poza Pedersenem oczywiście, pary, czyli Jonasson i Świderski. Czy te straty możemy odrobić w Gdańsku? Odpowiedź poznamy po meczu rewanżowym - powiedział na łamach "Dziennika Bałtyckiego" Chomski.

Przeczytaj także:Pożegnanie gdańskich żużlowców z elitą?

W tym sezonie gdańszczanie tylko raz wygrali tak wysoko z rywalem. W maju Lotos Wybrzeże pokonało Dospel CKM Włókniarz Częstochowa aż 54:36. Tyle że wtedy oprócz Pedersena świetnie spisali się Krystian Pieszczek czy Maksim Bogdanows. W ogóle oprócz Marcela Szymki wszyscy wypadli przyzwoicie.

Gorsza wiadomość jest taka, że nasi żużlowcy u siebie jeszcze tylko raz przekroczyli granicę 50 punktów. Na inaugurację rozgrywek zawodnicy Chomskiego triumfowali nad PGE Marmą Rzeszów 51:39. Ale obecnie nawet takie zwycięstwo nie wystarczy, by utrzymać się w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Jeśli chodzi o domowe starcie z Betardem Spartą Wrocław, to Lotos Wybrzeże było górą, ale nie aż tak znacząco. Gdańszczanie wygrali 47:42.

Statystyki nie przemawiają zatem za naszą drużyną. Czy w niedzielę nasi żużlowcy pożegnają się z Enea Ekstraligą?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto