Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Operacja bez blizny

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Dziś prof. Kei Witzel oraz dr Andrzej Łachiński przeprowadzą drugi taki zabieg. Transmisję z przebiegu operacji oglądać będzie w sali im. Rydygiera kilkudziesięciu pomorskich chirurgów i endokrynologów.
Fot. Robert Kwiatek
Dziś prof. Kei Witzel oraz dr Andrzej Łachiński przeprowadzą drugi taki zabieg. Transmisję z przebiegu operacji oglądać będzie w sali im. Rydygiera kilkudziesięciu pomorskich chirurgów i endokrynologów. Fot. Robert Kwiatek
Operacje bez śladów cięcia? Podobno potrafią je przeprowadzać uzdrowiciele z Filipin, ale i tak większość nas, pacjentów, w to nie wierzy. Operacja to skalpel, rana, ból a potem zdejmowanie szwów.

Operacje bez śladów cięcia? Podobno potrafią je przeprowadzać uzdrowiciele z Filipin, ale i tak większość nas, pacjentów, w to nie wierzy. Operacja to skalpel, rana, ból a potem zdejmowanie szwów. A jednak operacja może odbyć się bez widocznych śladów.

Taki zabieg, fachowo zwany "endoskopową operacją usunięcia tarczycy", przeprowadzili wczoraj lekarze z Kliniki Chirurgii Ogólnej, Endokrynologicznej i Transplantacyjnej Akademii Medycznej w Gdańsku. Na zaproszenie szefa tej kliniki, prof. dr. hab. Zbigniewa Śledzińskiego, w roli głównego "operatora" wystąpił prof. Kei Witzel z niemieckiej kliniki pod Hanowerem - ośrodka, który zdobył już doświadczenie w tego typu nowatorskich zabiegach. Asystował mu dr med. Andrzej Jacek Łachiński, adiunkt gdańskiej kliniki, specjalizujący się w chirurgicznych metodach leczenia tarczycy. Pacjentką była młoda kobieta z chorobowymi zmianami w jednym z płatów tarczycy. Endokrynolog zdecydował, że trzeba go usunąć.
Na czym polega taki zabieg?
- Przez małe nacięcie w skórze w okolicy pachy pacjenta chirurg wprowadza specjalne instrumenty z kamerą, rozwarstwia mięśnie i przesuwa je aż do tarczycy - tłumaczy dr Łachiński. - Operuje, obserwując jednocześnie powiększony obraz tarczycy na ekranie monitora.
- Choć sam zabieg nie trwa wcale krócej niż operacja z klasycznym cięciem, pacjent mniej cierpi, krócej leży w szpitalu i szybciej wraca do domu - dodaje prof. Śledziński. A że kłopoty z tarczycą mają głównie kobiety i to młode, czasem najważniejsze jest dla nich to, że po małoinwazyjnym zabiegu nie pozostaje szpecąca pamiątka w postaci dużej blizny.
- Zabieg endoskopowy jest też bardziej bezpieczny. Gdy chirurg może obejrzeć tarczycę w powiększeniu, ryzyko, że uszkodzi nerw krtaniowy, który odpowiada za ruchomość strun głosowych, jest dużo mniejsze. Gdy dojdzie do jego uszkodzenia po jednej stronie, głos robi się chrypliwy.
Nie każdą chorą tarczycę można jednak operować tą małoinwazyjną techniką.
- Można ją wykorzystać, gdy guzek jest pojedynczy, nie większy niż 3 cm i w jednym płacie lub niewielkie zmiany znajdują się w obu płatach - wylicza dr Łachiński. O tym, kiedy guzki tarczycy trzeba operować, decyduje jednak endokrynolog.
Choć wczorajszy zabieg poszedł ,gładko", najwcześniej za pół roku chirurdzy z AMG zaoferują tę metodę szerszej rzeszy pomorskich pacjentów. Od lutego br. można za to pozbyć się tu chorej tarczycy przez maleńką dziurkę, tyle że w szyi. Pacjentów nie zabraknie, bo zmiany w tarczycy, w tym różnego typu guzki, ma co czwarty mieszkaniec Pomorskiego.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto