Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ostatni CUcumber, czyli koniec stoczniowego Ogórka

Redakcja
cucumber
cucumber PS
Po dwóch latach, niezliczonej ilości tańczących osób, kilkunastu zespołach i dj-ach, swój żywot kończy jedna z największych w Polsce, a na pewno jeszcze niedawno największa w Trójmieście alternatywna impreza.

Wszystko zaczęło się ponad dwa lata temu, 9 maja 2009 roku. Najpierw w Modelarni na terenie Stoczni Gdańskiej, później w Centrum Stoczni Gdańskiej. Niedługo po drugich urodzinach, zamiast specjalnej, jubileuszowej imprezy, organizatorzy CUcumbera ogłosili, że to już koniec.

Świat się zmienia

- Świat się zmienia, wszystko idzie naprzód, CUcumber był objawieniem w swoim czasie, ale teraz jest sporo imprez na poziomie i Ogórek stał się tylko jednym z wielu - mówi Łukasz Tamkun, jeden z organizatorów kultowej imprezy. - Poza tym dotarliśmy do pewnej ściany i zaczęliśmy robić kolejne imprezy z pewną automatyzacją. To znak, że trzeba pójść dalej. Dlatego mieliśmy krótką przerwę i przygotowaliśmy z dawną iskrą ostatnią, sentymentalną imprezę. I to koniec. Nie będzie więcej Ogórka - dodaje.

Na pierwszą imprezę, mimo informacji, która rozchodziła się drogą pantoflową, przyszło ponad 200 osób, a impreza trwała do wczesnych godzin rannych. Wszystko przy rockowych riffach i elektronicznych bitach. Organizatorzy sami byli zdziwieni tak pozytywnym odzewem.

- Nie spodziewaliśmy się tego w ogóle. To znaczy aż takiego odzewu. Myśleliśmy, że jak przyjdzie sto osób to będzie dobrze. Wszystko poszło świetnie, sam nie wiem jakim cudem. Mimo początkowych problemów ze sprzętem i drobnych smaczków w stylu "baza wirusów została zaktualizowana" - mówił nam kilka dni po pierwszej imprezie Michał Wołczecki.

Półtora tysiąca tańczących

Ale to był dopiero początek. Na kolejnych imprezach było jeszcze więcej osób, Ogórek przeniósł się do większego CSG, gdzie na pierwszej imprezie pojawiło się ponad 900 osób. Apogeum przyszło rok później, w listopadzie 2010, na Ogórka, na którym gościnnie zagrali Cool Kids of Death, przyszło niemal równo 1500 osób. To liczba do dziś nieosiągalna dla alternatywnych imprez w Trójmieście.

Choć pojawiły się także krytyczne głosy, szczególnie dotyczące ogromnych kolejek przed wejściem do CSG.

- Na początku chcieliśmy robić imprezę dla siebie. Potem zaczęliśmy ją robić dla innych. Potem po prostu chcieliśmy, żeby była coraz lepsza. A potem skończyć. To zawsze było dużo stresu, ale jeszcze więcej dobrej zabawy i ostatecznie też okazało się, że robimy to po prostu całkiem nieźle. To dawało nam satysfakcję i pewność siebie - podkreśla Tamkun.

Droga w dół i koniec

Jednak przełom 2010 i 2011 roku to już tylko krzywa w dół. Na Ogórka zaczęło przychodzić mniej osób, choć organizatorzy zaprosili m.in. Dick4Dick, Gypsy Pill czy Out of Tune. Paradoksalnie CUcumber rozpoczął lawinę dobrych alternatywnych imprez, która zabierając publikę, obróciła się przeciwko niemu.

I stąd między innymi decyzja o zakończeniu imprezy, która przez dwa lata dorobiła się w Trójmieście statusu kultowej.

- Co dalej? Na pewno to nie jest nasze ostatnie słowo w temacie organizacji imprez i koncertów. Na razie wzięliśmy się za koperty "Don't Panic" w Trójmieście, każdy z nas też ma swoje studia, czasem pracę. Myślę jednak, że najpóźniej po wakacjach uderzymy z jakąś nową imprezową propozycją. Jeszcze o nas usłyszycie! - zapewnia Tamkun.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto