PGE Skra Bełchatów - Lotos Trefl Gdańsk. Gdańszczanie na gorącym terenie

293 kilogramy makaronu zebrano podczas środowego meczu Lotosu Trefla z Espadonem Szczecin. Fani, którzy przynieśli paczki, mogli nie tylko obejrzeć spotkanie za darmo, ale też wsparli Bank Żywności w Trójmieście. A gdańscy siatkarze odpłacili im za to dużą dawką emocji. Forma Lotosu Trefla co prawda nadal wyraźnie szwankuje, ale przynajmniej walki zawodnikom nie można odmówić.

W środę, w gdańsko-sopockim obiekcie, większość kibiców spodziewała się lekkiego, łatwego i przyjemnego zwycięstwa gdańszczan. I w zasadzie pierwszy set nie wróżył problemów. Szybko okazało się jednak, że walka o punkty w tym pojedynku, to dla podopiecznych trenera Andrei Anastasiego droga przez mękę.

- Najważniejsze, że mamy trzy punkty, bo gdybyśmy zgubili je w takim spotkaniu, później mogłoby być bardzo ciężko. Zgodzę się z tym, że wygraliśmy w bólach, ale nie jestem tym zaskoczony. W tym sezonie mamy więcej zespołów w PlusLidze, każdy prezentuje wysoki poziom. My zrobiliśmy to, co do nas należało - powiedział po meczu Bartosz Gawryszewski, kapitan Lotosu Trefla.

Gdańszczanie punktów rzeczywiście nie zgubili i chwała im za to, ale prezentując taki poziom, jak w meczu z Espadonem, pokonanie brązowego medalisty z ubiegłego sezonu, zespołu PGE Skry, będzie chyba można uznać za cud. Jaka jest zatem recepta na sukces w Bełchatowie?

- Trzeba wyeliminować z naszej gry przestoje. Momentami gramy na bardzo dobrym poziomie, a za chwilę wkrada się w nasze szeregi chwila dekoncentracji i gubimy trzy, cztery punkty w jednym ustawieniu. No cóż, jesteśmy tylko ludźmi. Czasami nie da się utrzymać maksymalnej koncentracji przez cały mecz. Ale do Bełchatowa jedziemy oczywiście walczyć - zapowiada Gawryszewski.

Początek meczu PGE Skra - Lotos Trefl w sobotę o godz. 14.45 (transmisja w Polsacie Sport).