Pieniądze, procesy, penisy - największe afery obyczajowe Trójmiasta w ostatnich 20 latach
Tak się bawi tylko radny? No, niezupełnie. Zabawa z alkoholem jest stara jak świat. Ale to igraszki gdańskich rajców przeszły do historii skandali. Bo najpierw było pijaństwo i awantury, a potem kompromitacja i wielki wstyd. Zdarzenie miało miejsce w 2004 roku. Na zaproszenie władz Sankt Petersburga z oficjalną delegacją udali się dwaj gdańscy radni: Eugeniusz G. (niezrzeszony, wcześniej w SLD, ale wyrzucony za to, że po partyjnym szkoleniu wdał się z kolegą w bójkę) i Grzegorz S. z PiS. Wizyta trwała cztery dni. I była suto zakrapiana. Dwaj radni najpierw wygłaszali skandaliczne komentarze pod adresem gospodarzy, a potem opóźnili lot samolotu o pół godziny. Obsługa nie chciała wpuścić jednego z nich na pokład po tym, jak się przewrócił na płycie lotniska i nie mógł wstać o własnych siłach. Drugi w tym samym czasie ubliżał obsłudze samolotu, żądając wpuszczenia towarzysza na pokład. Grzegorz S. po tej historii sam złożył mandat radnego i odszedł z partii (po paru latach wrócił do partyjnych łask). A Eugeniusz G. tylko mówił, że mu wstyd. Jednak z mandatu do końca kadencji nie zrezygnował.