Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pierwszy dzień Ladies Jazz Festiwal już za nami: pozytywna energia Incognito

Anna Ładosz
W gdyńskim teatrze muzycznym im. Danuty Baduszkowej odbył się pierwszy koncert w ramach Ladies’ Jazz Festiwal 2011. Imprezę zainaugurował występ brytyjskiej grupy Incognito. I choć w skład tego jedenastoosobowego zespołu wchodzą tylko dwie kobiety, to męska część bandu udowodniła, że warto było im zaufać - rozgrzali trójmiejską publikę do czerwoności. Kto nie był niech żałuje!

- Dziękuję za tą pozytywną energię, jesteście naprawdę wspaniałą publicznością - nawoływał ze sceny założyciel grupy, Jean-Paul ‘Bluey’ Maunick. - Gdyby nie wy, nie byłoby nas tutaj. To właśnie tacy odbiorcy naszej muzyki sprawiają, że możemy grać naprawdę dobrze.

Wdzięki i dźwięki
Podczas dwugodzinnego koncertu artyści zaprezentowali 14 niesamowicie żywiołowych utworów, przy których trudno było usiedzieć w miejscu. Połączenie szeroko pojętego acid jazzu i funku wprawiło w ruch niejedną nóżkę. Publiczność nie pozostała obojętna ani na wdzięki na wokalistek, Vanessy Hayens i Lorraine Cato, ani tym bardziej na dźwięki ich muzyki. Artyści w pełnej krasie zaprezentowali umiejętności śpiewu i kunsztu gry na instrumentach: bas przyjemnie bujał, klawisze pobudzały, a popisy sekcji dętej wprawiały w zachwyt. Wszystko tak, jak być powinno. Incognito udowodnili, że siła muzyki jazzowej ujawnia się dopiero podczas występu na scenie. Wśród prezentowanych utworów, pojawiły się zarówno kompozycje autorskie, jak i covery znanych przebojów (m.in. brawurowo wykonany „As” Steve’go Wonder’a).

Receptą na udany występ okazały się być spontaniczność i umiejętność nawiązania kontaktu z publicznością. W tym właśnie tkwił sukces Incognito. Oklaskom, śmiechom i wymianie pozytywnej energii pomiędzy słuchaczami a artystami nie było końca.

Jan Tomaszewski i Bossa Nova
Występ przeplatały anegdoty Maunick’a, wspominającego swoje pierwsze muzyczne inspiracje: popularną amerykańską grupę soulową z lat 70-tych „Earth, Wind & Fire” oraz spokojną brazylijską bossa novę. Przy tej okazji artysta nawiązał także do postaci Jana Tomaszewskiego, którego wyczyny piłkarskie podczas meczu z Brazylią w 1974 roku pamięta do dziś. Tym wyznaniem ‘Bluey’ kupił gdyńską publiczność.

I to właśnie ze względu na szeroki wachlarz inspiracji, muzykę Incognito tak trudno zaszufladkować. Za tą różnorodność, słyszaną w każdej nucie, odpowiadają są nie tylko inspiracje frontmena grupy, ale również wielokulturowość zespołu, składającego się z muzyków pochodzących z różnych zakątków świata- od niewielkiej wysepki Saint Vincent na Morzu Karaibskim po tak mało egzotyczne państwo jak Niemcy.

Jedna miłość
- Wychowałem się w domu pełnym kobiet - podkreślał Maunick. Ojciec zostawił nas, gdy tylko się urodziłem. Wokół mnie była zawsze babcia i sześć ciotek. Dlatego niesamowicie cieszę się, że mogę zagrać na tak kobiecym festiwalu.

Zabawa z publicznością wyszła Incognito na dobre. Było tanecznie i kolorowo. Występ zakończył się znanym utworem zespołu „Nights over Egipt”. Po krótkiej rozmowie z uczestnikami koncertu, artyści zeszli ze sceny w rytm przeboju „One Love” Boba Marley’a. Bo - jak przekonywał ‘Bluey’- miłość jest najważniejsza, a muzyka nie zna granic.

Incognito zadebiutowali prawie trzydzieści lat temu, a od tego czasu wydali 13 albumów. Ich ostatni krążek „Transatlantic R.P.M.” ukazał się w 2010 roku.

Dziś na scenie teatru muzycznego w Gdyni zobaczymy Brendę Boykin wraz z zespołem Club des Bulegas. Początek koncertu o godzinie 19.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto