MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Piłkę odbijała najładniej

Gabriela Pewińska
Zakochana w siatkówce i wysportowana! Stanąć na głowie to dla niej żadna sprawa! 
Fot. Adam Warżawa
Zakochana w siatkówce i wysportowana! Stanąć na głowie to dla niej żadna sprawa! Fot. Adam Warżawa
Tak zakochana w tej siatkówce, tak opętana grą, że pytanie o kolację życia staje się nagle najtrudniejszym pytaniem na świecie. Gdzie? Z kim? I co mogłaby wtedy zjeść? O rany! Na pewno byłaby to polska restauracja, bo ...

Tak zakochana w tej siatkówce, tak opętana grą, że pytanie o kolację życia staje się nagle najtrudniejszym pytaniem na świecie. Gdzie? Z kim? I co mogłaby wtedy zjeść? O rany! Na pewno byłaby to polska restauracja, bo kuchnię polską lubi najbardziej, a zagraniczne kojarzą jej się z wyjazdami z drużyną. Wtedy nie można wybierać z karty, tylko jeść, co podane. Tak więc do tej wyjątkowej kolacji zasiadłaby z rodziną. Kelner mógłby przynieść sałatkę z tuńczyka.

Choć szczupła, jak trzcina, diety żadnej nie stosuje. Je na co ma ochotę. Nawet czasem jej żal, że trener nie pozwala opychać się pizzą, ani popijać coca coli. I choć pozwala sobie w materii kulinarnej na wiele, ciągle słyszy, że pewnie znowu nic nie jadła!
- A to akurat nieprawda! - buntuje się.

To, że gra w siatkówkę nie ma nic wspólnego z tradycją rodzinną.
Dlaczego przyszło jej właśnie za to się zabrać?
- Kiedy byłam w czwartej klasie podstawówki w Malborku wybierali kandydatów do klasy sportowej - pamięta. - Głównie chodziło o wysokich, bo wtedy liczyła się w szkole głównie siatkówka.
Z ręką na sercu wyznaje, że kocha tę dyscyplinę od momentu, gdy zagrała pierwszy mecz. Nie myślała nigdy nawet, żeby przestawić się na coś innego. Choć pewnie byłaby niezła w pływaniu, koszykówce lub piłce ręcznej.

A marzenia gdzie?
Przyznaje, że sport już zabrał jej kawałek życia.
- Ale człowiek nie osiągnie sukcesów, jeśli nie poświęci się swojej pasji - uważa. - Dlatego wszystko podporządkowałam siatkówce. Nawet studia.
Inne zainteresowania? Czy w ogóle jest na to czas? Nie można się zabrać za cokolwiek innego. Pozostaje muzyka. Dobry film. Resztę czasu kradną treningi. Jest tak pochłonięta tym, co robi, że nie ma nawet chwili, by spokojnie usiąść i pomarzyć.
- Chciałabym, żeby reprezentacja osiągnęła wynik, jaki miała w latach dawnej świetności - wyznaje. - Ale najbardziej to marzy mi się wyjechać na olimpiadę. Co jeszcze? Wcale nie myślę o tym, żeby mieć górę pieniędzy. Mogłabym natomiast założyć rodzinę. Mieć własny dom i być na tyle bogatą, by żyć spokojnie i nie martwić się o nic. I żeby dla rodziny starczyło mi czasu!

Ale na to, żeby znaleźć miłość, siatkarki mają czas zawsze.
- Jeszcze nie zdarzyło się, żeby ktoś przeszedł przez życie samotnie tylko dlatego, że trenuje siatkówkę - mówi Iza.
Na razie jest pewna, że swoją miłość znalazła. A co będzie dalej, to się okaże.

Dzień Izy. Wstaje około godz. 8. O godz. 9 ma 1,5-godzinny trening. Potem szybki prysznic. Obiad o, w miarę, przyzwoitej porze, żeby jeszcze dojść do siebie i nie czuć się na popołudniowym treningu jak nadmuchany balon. O godz. 20 kolacja. I spać.
Stres? A jakże! Gra w drużynie razem z Izą. Największy podczas meczów w reprezentacji.
- Najbardziej się człowiek przejmuje, jak chce się coś zrobić i nie wychodzi - twierdzi dziewczyna. - To dopiero stres dopada! Człowiek musi się natychmiast wziąć w garść!

Ile razy płakała przez to całe granie? Kilka razy łzy poleciały. Ale to może i dobrze, bo to rozładowuje napięcie i wtedy jest lżej.
- Łzy płyną najczęściej wtedy - tłumaczy Iza - gdy walczymy o coś, co, wydaje się, jest w zasięgu naszych możliwości, a z jakiejś przyczyny nie udaje nam się tego dokonać. Ręce opadają i lepiej nawet nic nie mówić, tylko płakać!

Jest zawodniczką rozgrywającą. Tak było od zawsze. Jej pierwszy trener, jeszcze w podstawówce, stwierdził, że najładniej ze wszystkich odbija palcami. No i tak już zostało.
- Czasem ma się ochotę atakować - mówi. - Robić coś, co przysługuje zawodniczkom grającym na innej pozycji, ale pewnie trudno byłoby mi się tak nagle przestawić. Zawodniczki atakujące mają mocniejsze ramiona i barki. Myślę, że gdybym zaczęła teraz grać jak one, mogłoby się to dla mnie skończyć kontuzją. A tak naprawdę, to lubię rozgrywać piłkę. Przecież to rozgrywająca decyduje o całej grze! To najbardziej odpowiedzialna rola na boisku.

Ma 185 cm wzrostu. Nad tym faktem rozpaczała wiele lat temu. Ciągle najwyższa w szkole! A do tego jeszcze chuda. No i garbiła się niemiłosiernie!
- A teraz nie chciałabym być niższa nawet o centymetr - zapewnia.
Nie wie co będzie robić po skończeniu kariery.
- Może będę trenerem? - zastanawia się. - Praca z dziećmi to coś, co mogłoby mnie pasjonować. Na pewno założę rodzinę. Moje córki będą widziały, o co w siatkówce chodzi, ale dyscyplinę, którą będą trenować wybiorą sobie same... Naprawdę mam nadzieję, że będą uprawiać sport, bo to całkiem niezły sposób na życie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pierwszy trening kadry Michała Probierza przed EURO 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto