Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piosenki na gitarę i cztery oktawy śpiewu

Łukasz Stafiej
Łukasz Stafiej
Każdy posiada cztery oktawy głosu, ale nie wszyscy potrafią z nich korzystać. Związany z Trójmiastem singer/songwriter Bartek Wołyniec, który debiutuje właśnie niesamowicie oryginalną płytą "Wirmentacha", nie ma z tym problemów.

Bartek Wołyniec to zupełnie nowa postać na trójmiejskiej scenie muzyki alternatywnej. Ten jeszcze nastoletni muzyk mieszka obecnie w Szczecinku, gdzie od wielu lat uczestniczy w tamtejszej scenie muzycznej. Jednak to właśnie z Trójmiastem, do którego niebawem się przeprowadza, Bartek chce związać się muzycznie. W zeszłym roku w sopockiej Papryce można było posłuchać jednego z jego pierwszych solowych występów, wtedy też nawiązał współpracę z gdańskim wydawnictwem Nasiono Records, które go promuje. Właśnie ukazała się jego debiutancka płyta pt. "Wirmentacha".

- To wymyślony przeze mnie neologizm, który wykorzystuję do opisania stanu, w jakim byłem podczas tworzenia płyty - tłumaczy Wołyniec. - To nietypowe słowo określa nastrój wyciszenia i skupienia, jaki mi towarzyszył przez cały ten czas.

Nietypowa jest również muzyka, jaką młody muzyk zawarł w siedmiu utworach na debiutanckiej płycie. Najprościej byłoby określić to granie mianem popularnego ostatnio na zachodzie singer/songwritingu, czyli utworów komponowanych, nagrywanych, a potem odtwarzanych przez jedną osobę. Wołyniec jednak nie nagrał prostych akustycznych ballad. Choć we wszystkich utworach dominuje gitara, jest ona raz folkowa lub jazzująca, innym razem psychodelicznie przesterowana. Towarzyszy jej szereg instrumentów: oszczędna elektronika, fortepian, automat perkusyjny czy nawet kontrabas i saksofon.

- Tylko do nagrywania partii saksofonu w jednym utworze zaprosiłem znajomego muzyka. Wszystkie inne ścieżki nagrałem w studiu sam, a następnie obrobiłem na domowym komputerze - opowiada Wołyniec.

W jego piosenkach nie znajdziemy młodzieńczego buntu ani naiwnych tekstów opiewających dziewczyny i imprezy. Twórczość Wołyńca jest bardzo dojrzała i pełna dystansu. To swego rodzaju intymne wyznania złożone z przemyśleń, emocji i codziennych wydarzeń. O sztampie nie ma jednak mowy - Wołyniec wręcz oczarowuje słuchacza swoim niesamowitym, czterooktawowym wokalem.

- Głosu nigdy profesjonalnie nie ćwiczyłem - przyznaje muzyk. - Zdaję sobie sprawę, że jest on o wiele bardziej kobiecy niż u większości mężczyzn. Na płycie śpiewam falsetem, ale z drugiej strony moja skala rozciąga się także do niskich rejestrów.

Płytę można zdobyć na profilu myspace Wołyńca, który na wiosnę planuje pierwsze koncerty.

Czytaj też:

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto