Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PiS chce opodatkować markety. Koniec mandarynek za 3 złote?

Maciej Pietrzak
Czy w przyszłym roku zapłacimy drożej za artykuły kupowane w dyskontach i hipermarketach?

To pytanie pojawia się w związku z projektem PiS, który chce opodatkować sklepy wielkopowierzchniowe. „Koniec mandarynek za 3 złote” - zapowiadają przedstawiciele zagranicznych sieci, a politycy PiS mówią: Do budżetu państwa tytułem tego podatku może trafić nawet 3,5 mld zł. Jest więc o co walczyć.

Projekt zakłada obciążenie nowym podatkiem - od 0,5 do 2 proc., w zależności od wysokości obrotów, sklepów o powierzchni handlowej powyżej 250 metrów kw. Dotyczyłby on tylko wpływów ze sprzedaży detalicznej. Podatek byłby rozliczany miesięcznie lub kwartalnie, w zależności od tego na co się zdecyduje sklep. Politycy PiS podkreślają, że w 2013 roku 175 sieci handlowych, które działały w sektorze sprzedaży detalicznej, wpłaciło łącznie podatki w wysokości 440 mln zł. To tylko... 0,47 proc. ich przychodów. Podatek ma też - tak zapisano już w projekcie ustawy - ograniczyć transfer zysków z handlu przez duże koncerny do innych krajów. Według polityków PiS, są markety, które na papierze wykazują straty, by tylko nie płacić podatku w Polsce.

- Jako były i mam nadzieję przyszły członek Komisji Skarbu Państwa gorąco będę wspierał ten projekt. Poszczególne firmy, spółki muszą być w Polsce traktowane sprawiedliwie i pomysł tego podatku takie rozwiązanie zapewnia. Chodzi o to, by wielkie sklepy nie były faworyzowane - mówi poseł PiS Andrzej Jaworski.

Pomysł popiera także Solidarność. Związkowcy podkreślają jednak, że bardzo ważne będą szczegóły projektu ustawy, który otrzymają do zaopiniowania.
- Generalnie zgadzamy się, że duże markety i drobny handel powinny być traktowane równo. Teraz jest tak, że sklepy wielkopowierzchniowe są traktowane przez system podatkowy preferencyjnie. Mimo że płacą relatywnie dużo niższe podatki niż drobni handlowcy, to wcale klienci ani pracownicy wielkich sklepów na tym nie zyskują - mówi Marek Lewandowski, rzecznik prasowy Komisji Krajowej Solidarności.

Pomysły zwycięskiej partii krytykuje już Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji, która skupia obiekty wielkopowierzchniowe. Szczególne kontrowersje wzbudza proponowana wielkość powierzchni handlowej, od której ma być płacony podatek - 250 metrów kw. POHiD zwraca uwagę, że nawet GUS uznaje za obiekty wielkopowierzchniowe te powyżej 400 metrów kw.

- Wymiar 250 metrów kwadratowych jest absolutnie nie do przyjęcia. To zamach na najbardziej dynamicznie rozwijającą się gałąź branży. 80 procent tych sklepów jest z kapitałem polskim. Złe skutki wprowadzenia tego podatku rozegrają się tak naprawdę poza budżetem państwa - mówi Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.

Pojawiają się też opinie, że koszta podatku sieci handlowe zrzucą na klientów. Tym samym zapłacimy drożej za podstawowe artykuły spożywcze. Symbolem w dyskusji na ten temat stały się właśnie przywołane na początku mandarynki.

- Wprowadzenie podatku to dyskryminowanie branży, od której zależą losy mnóstwa innych branż. Jeśli ten podatek faktycznie zostanie wprowadzony, to aby nie uderzać w kieszenie klientów, podnosząc ceny, duże sklepy będą musiały szukać oszczędności gdzie indziej. Podatek uderzy zatem najbardziej w dostawców i drastycznie zmniejszy asortyment - dodaje Faliński.

Krytycznie o pomysłach PiS wypowiada się także ekonomista prof. Henryk Ćwikliński z UG. - Pomysł wprowadzenia tego podatku to nonsens. Łamie jedną z podstawowych zasad podatkowych, czyli równe traktowanie. Trzeba też pamiętać o względzie praktycznym. Jeśli w wyniku wprowadzenia tego podatku sklepy podniosłyby ceny o na przykład 20 procent, to 10 procent z tego zapłacą klienci, a po 5 procent dostawcy i producenci - tłumaczy Ćwikliński.

Nie brakuje jednak też opinii, że nie warto straszyć klientów podwyżkami. Konkurencja w handlu detalicznym jest bowiem coraz większa - a to wymusza rozmaite promocje, obniżki lub nawet regularny spadek cen.
- Jednak spodziewamy się, że lobby marketowe będzie właśnie straszyć podwyżkami - kwituje jeden z działaczy PiS. Zaś poseł Andrzej Jaworski tłumaczy, że szczegóły projektu są jeszcze uzgadniane. - Stąd nie przywiązywałbym się jeszcze szczególnie do wielkości 250 metrów kwadratowych w przypadku sklepów objętych podatkiem. Ja osobiście bardziej skłaniałbym się właśnie ku 400 metrom kwadratowym - kończy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto