FETA 2009: program, teatry, mapa wydarzeń |
Radio to przez cały dzisiejszy dzień nadawało informację o rozpoczynającym się właśnie festiwalu teatralnym FETA, który odbywa się w Gdańsku. I właśnie lokalizacja, podawana przez spikera wywołała małą burzę. Otóż zdaniem pana z radia odbywający się głównie na Placu Wałowym i w okolicy festiwal, będzie się dział na Dolnym Mieście.
Czujni słuchacze zasypali pana z radia smsami i e-mailami, w których powtarzali to samo: Plac Wałowy to nie Dolne Miasto, a Stare Przedmieście. Nie byłbym sobą, gdybym się troszkę nie przyczepił, bo irytuje mnie osobiście aktualnie obowiązująca, administracyjna nazwa "Stare Przedmieście". Nie "Stare", tylko po prostu "Przedmieście". Skoro jest stare, to każdy logicznie myślący człowiek spyta - a gdzie jest "nowe"? A nowego nie ma. Historyczna nazwa tej okolicy to Przedmieście, bez żadnych dodatkowych ozdobników. Daruję sobie tu dodatkowe dywagacje na temat południowgo zasięgu Przedmieścia.
Ale rozważania nad historyczną poprawnością nazw administracyjnych odłóżmy na bok, bo chciałem napisać nie o tym, że coś się nazywa tak, czy inaczej, poprawnie czy bzdurnie, a o tym, jak zareagował pan z radia na powtarzane przez słuchaczy zarzuty, że uporczywie twierdzi, że Plac Wałowy znajduje się na Dolnym Mieście. Pan z radia, nieco poirytowanym tonem, oznajmił, że tak jest napisane w materiałach informacyjnych na temat festiwalu i tak będzie informował.
A więc bzdura drukowana staje się dla mediów święta? "Tak, gadamy bzdury, ale te właśnie bzdury dostaliśmy od kogoś innego." Czy tak powinno wyglądać dziennikarstwo? Jestem w stanie, choć z trudem, znieść, kiedy dziennikarz z, dajmy na to, Warszawy opowiada o "gdańskiej starówce". Ale jeśli podobne banialuki słyszę w medium, które siedzibę ma w Gdańsku, przestaję być tak tolerancyjny.
Błędy tego rodzaju zdarzają się niemalże wszystkim tytułom prasowym i nadawcom. Jak jednak określić błąd, który pojawia się regularnie? Czy to jeszcze błąd, czy uporczywe, niepoprawne nieuctwo? Czy media mają prawo podawać informacje nieprawdziwe? Oczywiście tzw. "społeczna szkodliwość" dezinformacji w zakresie przypisania tej czy innej ulicy, czy placu niewłaściwej dzielnicy, lub nazywania miejsc niewłaściwymi nazwami jest nikłe - pozostaje to jednak dezinformacją.
Ciekawe jak zareagowałby dziennikarz, że już jego szefa nie wspomnę, gdyby ktoś napisał o jego rozgłośni myląc jej nazwę i nazwisko prezesa? Jak poczułby się dziennikarz obdarzony przez złośliwą genealogię nazwiskiem trudnym do zapamiętania, gdyby po raz setny słyszał jak ktoś, mimo licznych próśb, po raz kolejny je deformuje? Czy gdybym dziennikarza o nazwisku dajmy na to Fupa oficjalnie przedstawił, zmieniając pierwszą literę z F na jakąś całkiem inną, a potem tłumaczyłbym się, że tak mi powiedziała sekretarka, to byłbym usprawiedliwiony?
Państwo Dziennikarstwo! Bycie źródłem informacji zobowiązuje. Tłumaczenie się, że powtarzacie bzdury, dlatego, że tak macie napisane w materiałach informacyjnych jest śmieszne, żenujące i niestosowne. Tak może się tłumaczyć uczeń, który zrobił sobie ściągę przy użyciu nie tego serwisu internetowego co trzeba. Wam takie zachowanie nie przystoi. Fakt, że to Gdański Archipelag Kultury "Plama" dał plamę, informując świat o tym, że Plac Wałowy to Dolne Miasto nikogo nie zwalnia od myślenia. Wstyd i hańba! Jeśli nie wiecie - a to nie grzech - to kupcie za redakcyjne pieniądze plan Gdańska (lub innego miasta), powieście na ścianie i przestańcie wreszcie kompromitować siebie, a denerwować nas.
Czytaj też:
- Anty-starówka, czyli dbajmy o poprawne nazwy
- "Jak slumsy", czyli dziennikarska wariacja na temat słów Wałęsy ****
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?