Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po piłkarskich derbach Trójmiasta większa radość w obozie gdańskiej Lechii

Paweł Stankiewicz
Od piątych derbów Lechia - Arka w ekstraklasie minęła już ponad doba. Emocje już więc opadły, choć zdecydowanie więcej radości z meczu mieli piłkarze z Gdańska. Nic w tym dziwnego, przecież to oni pokonali gdynian 1:0 po golu pochodzącego ze Starogardu Gdańskiego Piotra Wiśniewskiego.

Po meczu wszyscy w zespole biało-zielonych przyznawali, że nie było łatwo sięgnąć po komplet punktów oraz że Arka była bardzo dobrze zorganizowana w defensywie. To wszystko sprawiało, że gdańskim piłkarzom ciężko było dojść do czystej sytuacji strzeleckiej. W drugiej połowie Lechia zagrała lepiej, a Wiśniewski wykorzystał jedną z okazji bramkowych.
- Szło nam ciężko, ale klasę zespołu poznaje się wtedy, gdy wygrywa się mecz, choć gra nie wygląda najlepiej - mówił po niedzielnym meczu Łukasz Surma, kapitan Lechii. - Na pewno słabsza w naszym wykonaniu była pierwsza połowa. Arka bardzo dobrze się broniła, a my mieliśmy problemy. Nie mogliśmy wejść w swój rytm gry, a stąd brała się nerwowość w naszych poczynaniach. Co ważne, bardzo dobrze spisała się nasza defensywa, a w takim meczu kluczowe jest, aby zagrać "na zero z tyłu" i to nam się udało.
Dlaczego w tej pierwszej połowie gdańszczanom się nie układało?
- Do przerwy popełniliśmy zbyt dużo strat, a wtedy trudno o kreowanie akcji ofensywnych - tłumaczył Surma. - W drugiej połowie zagraliśmy nieco lepiej i strzeliliśmy gola. Za bardzo chcieliśmy grać znowu pięknie i widowiskowo, a to nam nie wychodziło i chyba byliśmy podrażnieni. A po prostu powinniśmy robić swoje.
Paweł Nowak, po którego dośrodkowaniu padł jedyny gol, zwrócił uwagę na duże znaczenie meczu i wpływ tego na grę biało-zielonych.
- Chyba ze zbyt wielką motywacją podeszliśmy do spotkania derbowego. Wiem, miało tego nie być, ale chyba każdy wewnętrznie czuł, jak ważny to dla nas mecz. Nie było porywającego widowiska, ale nikt o tym nie będzie pamiętał. Liczy się tylko zwycięstwo i kolejne punkty, a to było najważniejsze. Nie było w nas zwątpienia w czasie meczu. Trener nas uczy, że mamy grać konsekwentnie do samego końca - przyznał Nowak.
Radości nie ma w obozie Arki. Ale po przegranym spotkaniu, w którym piłkarze z Gdyni oddali tylko jeden niecelny strzał, być jej nie może. Wczoraj klub poinformował, że złoży pisemne odwołanie w sprawie ukarania w meczu z Lechią czerwoną kartką Miroslava Bożoka. Odpowiednie pismo w tej sprawie zostanie wysłane do Komisji Ligi.

Spodziewaliśmy się trudnego meczu
Z Piotrem Wiśniewskim, piłkarzem Lechii Gdańsk, rozmawia Paweł Stankiewicz

- Spodziewaliście się tak trudnego meczu?

- Tak, bo wiedzieliśmy, że Arka jest innym zespołem niż przed rokiem. Kibice dopisywali nam przed meczem punkty i kilka bramek, a my spodziewaliśmy się bardzo trudnego spotkania. I tak też było. Arka zagrała bardzo zmobilizowana i to zwycięstwo cieszy tym bardziej. Wszedłem już w pierwszej połowie, bo kontuzji doznał Marko. Gdyby nie to, myślę, że i tak dostałbym 20-25 minut, bo dałem dobrą zmianę w Warszawie z Legią.

- Strzeliłeś drugiego gola w historii derbów z Arką. Który jest ważniejszy?

- Oba są tak samo ważne. Wtedy wygraliśmy, a walczyliśmy o utrzymanie się w ekstraklasie. Teraz to był jedyny gol spotkania i dał nam zwycięstwo. Jestem bardzo szczęśliwy.

- W końcówce zrobiło się nerwowo.

- To derby, każdy chciał wygrać. Szykowało się na takie spięcie, gdyż Bruma nieraz prowokował mnie i moich kolegów.

- Powalczycie o podium mistrzostw Polski? Przed wami trudne mecze.

- Nie myślimy o podium, tylko o kolejnym meczu, który chcemy wygrać. Kalendarz nas nie rozpieszcza. Mamy trudne mecze, dużo wyjazdów, więc zwycięstwo nad Arką jest tym bardziej cenne. A w meczu z Legią pokazaliśmy, że z każdym, także na wyjeździe, możemy powalczyć o zwycięstwo.

Potrzebna jest nam nowa jakość w grze ofensywnej

Z Andrzejem Czyżniewskim, dyrektorem sportowym Arki Gdynia, rozmawia Janusz Woźniak

- Co się musi stać, żeby Arka wygrała w ekstraklasie derby z Lechią? Może potrzebny jest egzorcysta?

- Bez żartów. Potrzebny jest pomysł, jak mecz wygrać, a nie tylko zneutralizować walory przeciwników. Takiego pomysłu zabrakło w niedzielę w Gdańsku. Było duże zaangażowanie naszych zawodników, był pomysł, jak się bronić, ale zabrakło jakości w grze ofensywnej. Po prostu za mało zawodników było zaangażowanych w grę do przodu. Ponadto, mając w składzie kilku zawodników grających dobrze głową i mając kilka rzutów rożnych, nie potrafiliśmy tych sytuacji pod bramką Lechii zamienić chociażby na poważne zagrożenie dla Pawła Kapsy. Zatem niepotrzebny jest egzorcysta, ale lepsza gra.

- Cztery bramki w dziewięciu kolejkach ekstraklasy. To najgorszy bilans w lidze. Trener Dariusz Pasieka nie ma zwyczajnie kim straszyć w ataku.

- Nie do końca zgadzam się z taką teorią, bo ona prowadzi tylko do szukania tanich usprawiedliwień. Trener ma do dyspozycji określonych zawodników i powinien umieć z nich stworzyć drużynę, która na miarę swoich możliwości będzie nie tylko dobrze się broniła, ale też potrafi stworzyć sytuacje do zdobywania goli. Te akcenty na grę defensywną i ofensywną muszą być w miarę możliwości równomiernie rozłożone. Zresztą na początku sezonu udawało się to znacznie lepiej. Nawet w spotkaniach wyjazdowych, w których nie zdobyliśmy jeszcze w tym sezonie bramki, potrafiliśmy stworzyć sobie bramkowe okazje w meczach z Wisłą czy Lechem. Teraz jest to już duży problem.

- Ten problem wynika w większej części ze słabości środkowych pomocników czy napastników?

- Tak bym tego nie powiedział. To raczej problem całej gry ofensywnej drużyny. Wydaje się, że zbyt małą liczbą zawodników przechodzimy do ataku, a wówczas skala trudności w zdobywaniu bramek rośnie.

- Co zatem ma być skutecznym lekarstwem na lepszą grę w ofensywie?

- Nie wiem, po prostu nie wiem… Najpierw musimy stwarzać sobie sytuacje podbramkowe, aby w ogóle mówić o tym, czy mamy problem ze skutecznością. Po prostu musimy poprawić jakość gry ofensywnej. To brzmi jak banał, ale tak naprawdę to nie ma innej recepty.

- Zwycięstwo w najbliższym meczu z GKS Bełchatów poprawiłoby nastroje w klubie?

- Na pewno i nie ukrywam, że na nie liczę. Jednocześnie nie może być tak, że co tydzień przeżywamy huśtawkę nastrojów. Potrzebna jest stabilizacja formy na wyższym poziomie, bo mamy zespół, który nie musi być w ogonie tabeli, bo nie tak wyobrażałem sobie ten sezon. Po prostu musi być lepiej i wierzę, że tak będzie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto