Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po wielu latach do Gdańska wróciły dwa mało znane obrazy Wojciecha Kossaka. Przed II wojną światową podarował je gdańskiej rodzinie

Rafał Mrowicki
Rafał Mrowicki
Prezentacja obrazów Wojciecha Kossaka, które po wielu latach wróciły do Gdańska
Prezentacja obrazów Wojciecha Kossaka, które po wielu latach wróciły do Gdańska Przemyslaw Swiderski
Do Gdańska po wielu latach wróciły 2 obrazy namalowane przez Wojciecha Kossaka, które zostały podarowane przedwojennej gdańskiej rodzinie Szmelterów. Artysta podarował dzieła Szmelterom pod koniec lat 30., gdy bywał w ich restauracji, która mieściła się w budynku dworca głównego w Gdańsku. W przyszłym roku będzie można oglądać je w Muzeum Poczty Polskiej, w którym trwają prace nad nową wystawą stałą. Muzeum pozyskało obrazy dzięki staraniom Bogdana Radysa - członka Rady Społecznej Centrum Pamięci o Polakach z Wolnego Miasta Gdańska im. Brunona Zwarry. Na rewersie jednego z obrazów - autoportretu malarza - jest odręcznie napisany list do Marii Szmelter, w którym Wojciech Kossak opisał kulisy powstania obrazu.

Przed II wojną światową w Wolnym Mieście Gdańsku małżeństwo Marii Hildegardy i Franciszka Szmelterów prowadziło restaurację w budynku dworca głównego. Oboje angażowali się w życie Polonii. Franciszek Szmelter był ponoć zaangażowany w działania polskiego wywiadu. Otrzymali oni dwa obrazy od Wojciecha Kossaka, który bywał w ich restauracji w budynku dworca i nocował w ich pokojach gościnnych bywając w Gdańsku.

Pierwszy z nich przedstawia żołnierza napoleońskiego na koniu, a drugi to najprawdopodobniej autoportret malarza w stroju Ułana 3. Pułku Ułanów Śląskich, za czym przemawia treść listu Kossaka do Marii Szmelterowej. To motywy charakterystyczne dla twórczości Wojciecha Kossaka.

Był to prezent noworoczny. To obrazy olejne, które powstały w 1938 roku. List na rewersie autoportretu datowany jest na 04.01.1939.

"Już ze trzy tygodnie temu, chcąc w części chociaż odwdzięczyć się za tyle uprzejmości i ambarasu mojem lekarstwem drogiej Pani pozwoliłem sobie przesłać obrazek mojej ręki. Ułan z mojego 3 pułku Ułanów, melduje że przyprowadził konia dla Pani Szmelterowej od p. majora Kossaka. Wysłałem go pocztą, i dotąd nie znając słówka od Pani że doszedł do Jej ręki, zaczynam się obrażać czy nie zaginął. Załączam list pocztowy, w razie gdyby trzeba reklamować. Bo przecie obrażać się o tę formę kawaleryjską chyba Pani nie przyszło do główki. Zanadto Pani nie z jakim szacunkiem i wszelką przyjaźnią jestem dla obojga Państwa. Jeszcze raz najlepsze życzenia na ten rok całemu domowi – pisał Wojciech Kossak w liście" - można przeczytać w liście.

Po II wojnie światowej obrazy Kossaka były w Kanadzie, gdzie trafiły razem z potomkiem Szmelterów. Dzięki pomocy Centrum Pamięci o Polakach z Wolnego Miasta Gdańska im. Brunona Zwarry, obrazy po kilkudziesięciu latach wróciły do Gdańska. W środę 02.12.2020 zostały zaprezentowane w Wielkiej Sali Wety Ratusza Głównego Miasta.
- Franciszek Szmelter został przez Niemców aresztowany i osadzony w obozie Stutthof
, gdzie zginął w 1941 roku - mówił Waldemar Ossowski, dyrektor Muzeum Gdańska. - W tym samym obozie przetrzymywany był również jego syn, Kazimierz, któremu w 1940 roku udało się odzyskać wolność. Zmuszony do wyjazdu do Generalnego Gubernatorstwa, zaangażował się w działalność konspiracyjną w Szarych Szeregach i Armii Krajowej. Po zakończeniu wojny, z uwagi na groźbę aresztowania, wyemigrował do Szwecji, a stamtąd do Kanady, gdzie mieszkał z żoną Leontyną. Małżeństwo było bezpotomne, stąd wola Leontyny Szmelter, aby po jej śmierci obrazy Kossaka powróciły do Gdańska - mówił dyrektor.

W spełnieniu jej woli swój udział mieli inż. Jerzy Grodecki z Toronto oraz Bogdan Radys, członek Rady Społecznej Centrum Pamięci o Polakach z Wolnego Miasta Gdańska im. Brunona Zwarry.

Bogdan Radys poznał w harcerstwie poznał Kazimierza Szmeltera, który był harcerzem przed wojną i służył pod Alfem Liczmańskim, który mówił "Jeżeli wszyscy Polacy opuściliby Gdańsk, to kto by świadczył o jego polskości?". Kazimierz Szmelter wierny temu hasłu nie opuścił Gdańska w momencie wybuchu wojny i został aresztowany. Po wyzwoleniu ponownie działał w harcerstwie. W 1947 uciekł do Szwecji, a po dwóch latach udał się do Kanady. W latach 50. przyjeżdżał do Gdańska na spotkania harcerzy i przedwojennej Polonii. Brak Kazimierza Szmeltera, Zygmunt, po wojnie mieszkał w Gdańsku i żył tu do lat 70.

- Tam miałem okazję go poznać i się z nim zaprzyjaźnić. Starałem się by obrazy rodziny, która nie miała swoich dzieci, trafiły z powrotem do Gdańska - mówił Bogdan Radys. Dodał, że Wojciech Kossak namalował także portrety państwa Szmelterów, jednak one trafiły do dalszych krewnych.

Wiceprezydent Gdańska Piotr Grzelak, mówił, że to ważny moment dla pamięci o historii przedwojennego Gdańska oraz Polaków, którzy tu żyli.

- To niezwykle wzruszający moment, który ilustruje hasło "Łączy nas Gdańsk" - mówił Piotr Grzelak. - Dar rodziny Szmelterów, Polaków związanych z Gdańskiem, to cenny gest, który pokazuje, że Gdańsk to idea, która łączy ludzi niezależnie od miejsca zamieszkania, czy pokolenia i stąd jest ona także związana z takimi sferami jak pamięć o przeszłości i tożsamość. To właśnie dzięki tej pięknej idei mogliśmy się dziś razem potkać i podziwiać obrazy tak uznanego artysty jak Wojciech Kossak oraz świętować powrót dzieł do Gdańska, tym bardziej, że oba mają ciekawą i piękną historię. Nie tylko tę, która doprowadziła do ich powrotu, ale także tą związaną z historią Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku - dodał.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Po wielu latach do Gdańska wróciły dwa mało znane obrazy Wojciecha Kossaka. Przed II wojną światową podarował je gdańskiej rodzinie - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto