Podatki. Koniec z PIT-ami?

Od konieczności wypełniania deklaracji PIT chce uwolnić podatników Ludwik Dorn, wicepremier i minister spraw wewnętrznych i administracji.

- Trzeba skończyć z gehenną wypisywania PIT - mówi Dorn w wywiadzie dla dziennika "Fakt". - Mają je za nas wypełniać urzędnicy skarbowi. Do urzędów i tak trafiają wszystkie dane o naszych zarobkach i informacje dla ZUS. A urzędnicy i tak sprawdzają PIT-y.

Urzędy skarbowe dokonywałyby rozliczeń na podstawie informacji otrzymywanych od pracodawców i innych płatników w trakcie roku. Każdy z podatników musiałby jedynie pamiętać o przysługujących mu odliczeniach i ulgach. Resztą zajęliby się urzędnicy skarbówki. Rozliczaliby podatników, ustalali podatek należny, odejmowali ulgi. Gotowe rozliczenia przesyłaliby do akceptacji przez podatnika i na tym sprawa by się kończyła. Dla uniknięcia ton papierów, wszystko odbywałoby się za pomocą Internetu. Pomysłu Dorna nie skomentował resort finansów. Jednak co na to sami urzędnicy?

- Nawet jeśli deklaracje można będzie przesyłać drogą elektroniczną, to ktoś jeszcze musi je weryfikować i wprowadzać - stwierdza Tomasz Ludwiński, przewodniczący Sekcji Krajowej NSZZ "Solidarność" Pracowników Skarbowych. - To wszystko nie zrobi się samo. Już teraz sytuacja w administracji skarbowej jest tragiczna. Urzędnicy "padają na pysk" z przepracowania. Nie dlatego, że są nieudacznikami, ale dlatego, że jest tak wiele pracy. Przykładem może być dział egzekucji w którym wielu urzędników zatrudnionych jest na ćwierć etatu, kiedy na co dzień pracują na cały.

Obecnie we wszelkich organach podległych ministrowi finansów pracuje 64577 urzędników. Corocznie musieliby oni przyjmować, sprawdzać i ręcznie wprowadzać do komputerów ponad 20 mln PIT-ów. Zamiast PIT-ów mielibyśmy więc na utrzymaniu jeszcze wiecej urzędników?