MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Pogaduchy z pisarką - Wanda Chotomska

Krystyna Paszkowska
Wanda Chotomska
Wanda Chotomska
Rozmowa z Wandą Chotomską, poetką dla dzieci, prozaikiem, dramaturgiem, dziennikarką, autorką piosenek, programów radiowych, telewizyjnych, scenariuszy teatralnych i filmowych.

Rozmowa z Wandą Chotomską, poetką dla dzieci, prozaikiem, dramaturgiem, dziennikarką, autorką piosenek, programów radiowych, telewizyjnych, scenariuszy teatralnych i filmowych.

Mówi się, że dzieci to najbardziej wymagający odbiorca. Czy pisanie głównie z myślą o nich było pani świadomym wyborem?

- To co piszę dla dzieci wcale nie jest czytane tylko przez nie. Bajki, wiersze - to wszystko zwłaszcza tym najmłodszym dzieciom czytają choćby rodzice, czy dziadkowie. Tak naprawdę piszę więc dla wszystkich. Krąg odbiorców mojej twórczości jest bardzo szeroki. Jedno jest pewne dla dzieci trzeba pisać tak jak dla dorosłych, a właściwie to jeszcze lepiej.

Bardzo często spotyka się pani ze swoimi małymi czytelnikami. Czy te spotkania pomagają później w pisaniu?

- Te spotkania są dla mnie bardzo ważne. Dzieci czasami zaskakują mnie pytaniami. To co szczególnie sobie cenię, to szczere reakcje dzieci. Dużo dowiaduję się o ich rodzinnych domach. Kiedyś czytałam wiersz "Masz babo placek", a któreś z dzieci na to "A to ci stary obibok, jak mój dziadek". Jak rozmawiałam z dziećmi o ekologii, to jedna z dziewczynek stwierdziła, że jej babcia też dba o ekologię - babcia rumek popija. Innym razem, kiedy mówiłam o przyjaznej szkole, to uczennica trzeciej klasy zapytała, a co to jest ta przyjazna szkoła. Odpowiedział tej dziewczynce jakiś chłopiec. "To taka szkoła, do której chodzi się bez bólu brzucha ze strachu". Odpowiedź była smutna: "To nasza taka nie jest na pewno". To nie znaczy jednak, że wszędzie jest źle. Są szkoły i nauczyciele przyjaźni.

Coś panią niepokoi?

- Z tego jak wypowiadają się dzieci, ich sposobu bycia, można wywnioskować, czy w domach rozmawia się z dziećmi. Coraz częściej zdarza się, że dorośli jedynie nakazują coś, a nie rozmawiają. To mnie zdumiewa. Nikt nie reaguje też, gdy dzieci przeklinają, czy też wypowiadają się niegramatycznie. Co szczególnie mnie razi - nie reagują na takie przypadki również nauczyciele.

Na słuchowisku "Jacek i Agatka" wychowało się kilka pokoleń Polaków. To był prawdziwy hit. W czym, pani zdaniem, tkwiła jego siła?

- Dzieci mogły w tych postaciach odnaleźć siebie. Mogły sobie porównać. Jacek chodził do przedszkola, Agatka już do szkoły. Można było zobaczyć, jak zachowuje się rodzeństwo. W ubiegłym roku zmarła Zofia Raciborska, telewizyjna sąsiadka Jacka i Agatki i jej rodzina oddała mi tamte teksty. To jest właściwie satyra na temat tamtej rzeczywistości. Chociaż program był pisany z myślą o dzieciach, to i tak nie udało się uniknąć cenzury. Czasem była to ingerencja właściwie śmieszna, bo jak inaczej nazwać powód dla którego Jacek nie mógł się bawić "patykiem"? Okazało się, że takie nazwisko nosił ówczesny dyrektor telewizji. Jeszcze przed stanem wojennym, bo w 1979 roku gotowa do druku była pozycja "Moja babcia gra na trąbie". To taka satyra na totalitaryzm. Żadne wydawnictwo nie odważyło się jej wówczas wydać. Na druk czekała aż 10 lat. Dopiero jak zmienił się ustrój, to wydał ją "Czytelnik".

Jest pani pomysłodawczynią Orderu Uśmiechu...

- To prawda, trochę się tym zajęłam. Jednak order nie spełnił moich oczekiwań. Jeżeli dostają go ludzie, którzy zaistnieli politycznie, a nie faktycznie zrobili coś dobrego dla dzieci, to coś jest nie tak. Niby jest kapituła orderu, ale niektóre rzeczy są sterowane. Przez kogo trudno mi powiedzieć. Proponowano mi udział w kapitule, odmówiłam. Z niektórymi ludźmi nie jest mi po drodze.

Autorzy zazwyczaj narzekają, że mają problemy ze znalezieniem wydawnictwa...

- Mnie to nie dotyczy. Drukiem moich tekstów jest zainteresowanych więcej wydawnictw niż jestem w stanie ich napisać. Czasem mam wrażenie, że jest ich już za dużo. Parafrazując można by rzec: "Otwieram lodówkę, a tam też Chotomska". Ale aż tak chyba nie jest.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie żyje Jan A.P. Kaczmarek. Zdobywca Oscara miał 71 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto