Połączenia z zagranicy tanieją szybciej niż muszą

Operatorzy telekomunikacyjni obniżają ceny połączeń roamingowych. Choć przepisy unijne dają im jeszcze dwa miesiące na zmianę taryf - większość polskich sieci, chcąc utrzymać klientów, zmniejsza ceny już teraz.

O wprowadzenie specjalnego rozporządzenia Komisja Europejska stoczyła w Brukseli wielomiesięczną walkę. Koncerny telekomunikacyjne wszelkimi sposobami broniły się przed obniżkami. I udało im się: wywalczyły okres przejściowy – od dziś mają dwa miesiące na wprowadzenie nowych, niższych taryf. Ostatecznie, we wrześniu, 150 mln Europejczyków korzystających z komórek podczas zagranicznych podróży (tzw. roaming międzynarodowy) zapłaci nie więcej niż 2,20 zł za minutę rozmowy (49 eurocentów). Odebrane połączenie będzie kosztować 91 groszy (dziś ponad 2 zł).
Mimo tej walki o opóźnienie wejścia w życie unijnych przepisów większość operatorów już zaczęła obniżać ceny. – Chcą uprzedzić konkurencję – komentuje Andrzej J. Piotrowski z Centrum Adama Smitha. Najdalej poszedł Play – najmłodszy operator na rynku, który dopiero w tym roku zaczął zdobywać klientów. Abonenci tej sieci zapłacą nawet mniej niż stawki ustalone w Brukseli – tylko 49 gr za minutę (odebranie połączenia będzie kosztować 1 zł za minutę). Na wyprzedzający ruch zdecydował się także Orange. Od poniedziałku jego klienci zapłacą za minutę wychodzącą 2 zł, za przychodzącą – 1,20 zł. Z kolei klienci Ery za wszystkie połączenia za granicą zapłacą od poniedziałku 2 zł. Nowe stawki trzeba bezpłatnie aktywować w biurze obsługi klienta. Najdroższy jest Plus, w którym rozmowa kosztuje dzwoniącego 3,05 zł za minutę i 1,83 zł odbierającego połączenie. Te stawki obowiązują jednak tych abonentów, którzy korzystają z najnowszych taryf Kubali. Pozostali zapłacą za połączenia nawet 5-8 zł za minutę. Ci klienci na obniżki będą musieli poczekać do września, kiedy stawka unijna zacznie obowiązywać bezwzględnie wszystkich operatorów.
Za sprawą nowych przepisów europejscy operatorzy muszą zrezygnować z 500-proc. marż za połączenia międzynarodowe. Roaming daje im średnio około 15 proc. przychodów, czyli ponad 8,5 mld euro rocznie. W Polsce to 5–10 proc., czyli ok. 1–2 mld zł. Za te pieniądze można wybudować np. dwa nowoczesne stadiony piłkarskie. – Dlatego koncerny lobbowały, opóźniając głosowanie w europarlamencie. Chodziło o odwleczenie wejścia w życie obniżek, żeby zarobić na wakacjach – powiedział nam eurodeputowany Jerzy Buzek, członek komisji przemysłu Parlamentu Europejskiego. Niższe opłaty telefoniczne oznaczają koniec ogólnoeuropejskiej batalii. To sukces Viviane Reding, unijnej komisarz ds. mediów, która wielokrotnie podkreślała, że ceny za połączenia z komórek za granicą są za wysokie. Rozpoczynając wojnę o obniżki przed dwoma laty, licytowała bardzo wysoko: proponowała wręcz zrównanie opłat za rozmowy zagraniczne z połączeniami krajowymi. – Stawki za roaming nie mają uzasadnienia i tworzą niewidzialne, ale odczuwalne w portfelach abonentów granice wewnątrz Unii – mówiła trzy lata temu Reading, obejmując swój urząd w Brukseli.
Komórkowe lobby bezskutecznie protestowało. Koncerny utrzymywały, że obniżki doprowadzą do zwolnień pracowników, ograniczeń inwestycji i załamania kursów giełdowych koncernów. Aoife Sexton, przedstawicielka GSM Association – organizacji zrzeszającej operatorów – zapowiedziała nawet, że niektóre firmy będą musiały ograniczyć zasięg swych sieci w popularnych miejscowościach turystycznych w Grecji, Hiszpanii czy Francji, gdzie notuje się najwięcej połączeń. Teraz jednak operatorzy nie mają wyjścia. Wiedzą, że jeśli będą czekać z obniżkami do ostatniej chwili, może ich ubiec konkurencja. I klienci pójdą do firm mniej pazernych.