Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policjant kazał zamknąć kwiaciarnię? Spór w Gdańsku

red.
O zdarzeniu, do którego doszło w poniedziałek, 6.04.2020, w punkcie sprzedaży kwiatów przy ul. Świętokrzyskiej w Gdańsku, poinformowała nas Czytelniczka i jednocześnie właścicielka kwiaciarni. Jak wynika z jej relacji, mundurowi mieli nakazać zamknięcie lokalu, grożąc przy tym mandatem w wysokości 500 zł. Funkcjonariusze zarzuty jednak odpierają.

- Pomorska policja kontroluje i egzekwuje przestrzeganie zasad obowiązujących podczas pandemii. Czy aby na pewno sami ich przestrzegają? Czy znają zapisy rozporządzenia Rady Ministrów? W poniedziałek mundurowi podjechali na sygnale i odwiedzili mój punkt sprzedaży kwiatów w Gdańsku.

Grożąc mandatem 500 zł, nakazali bezzwłocznie chować kwiaty stojące na zewnątrz i zamknąć lokal, zakłócając tym jego pracę. Na jakiej podstawie? Nie potrafili powiedzieć! Spisano dokument tożsamości, a to wszystko bez rękawiczek, maseczek i nie zachowując odległości! - relacjonuje pani Aleksandra, właścicielka kwiaciarni.

O komentarz do sprawy poprosiliśmy przedstawicieli gdańskiej policji. Zapewniają, że w czasie interwencji żadnych gróźb nie było, a wyłącznie spokojna rozmowa, i to nie z właścicielką, a pracownicą kwiaciarni, bo tej pierwszej w ogóle nie było na miejscu zdarzenia.

- Policjanci codziennie oprócz tego, że sprawdzają, czy przestrzegane są zasady i warunki kwarantanny, weryfikują również, jak mieszkańcy wywiązują się z zakazów wynikających z nałożonych obostrzeń - mówi st. asp. Karina Kamińska, rzecznik gdańskiej policji. - Policjanci podejmują również interwencje wobec osób, co do których istnieje podejrzenie, że mogą nie stosować się do nowych przepisów. Każde zgłoszenie, nawet anonimowe, musi być przez nas sprawdzone.

Tak było również w przypadku interwencji przy ul. Świętokrzyskiej. Do policjantów z komisariatu I zadzwoniła osoba, która poprosiła o interwencję.

- Zgłaszający twierdził, że przy ul. Świętokrzyskiej, pomimo wydanych obostrzeń, otwarta jest kwiaciarnia i prowadzona jest sprzedaż. Oficer dyżurny skierował na miejsce dzielnicowego. Policjant w sklepie zastał pracującą tam kobietę, z którą porozmawiał na temat wprowadzonych ograniczeń w prowadzeniu handlu. W placówce handlowej wyznaczona była tzw. strefa bezpieczna, pracownica wyposażona była w rękawiczki, maseczkę i środki dezynfekujące. Policjant podczas interwencji nie stwierdził naruszenia przepisów prawa, tym samym nie było żadnej podstawy do zamknięcia sklepu – relacjonuje st. asp. Karina Kamińska.

I dodaje: - Dzielnicowy nie potwierdził informacji przekazanych w zgłoszeniu. Na tym interwencja została zakończona.

- Tym bardziej dziwi nas zachowanie kobiety podającej się za właścicielkę placówki, która zadzwoniła do komisariatu I. Mimo że nie było jej na miejscu interwencji, zarzucała policjantom niekompetencje, bezprawne działanie i żądała wyjaśnienia celu wizyty. Niestety z powodu jej silnego wzburzenia nie pozwoliła sobie wytłumaczyć celu wizyty dzielnicowego w sklepie i przerwała rozmowę z policjantem, rozłączając się. Przypominamy, że policjanci reagują i będą reagowali natychmiast bez zbędnej zwłoki i kalkulacji na każde zgłoszenie. W przypadku naruszenia przepisów prawa będą wyciągane konsekwencje – podsumowuje st. asp. Karina Kamińska.

Najnowsze informacje z regionu o zagrożeniu koronawirusem!

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Policjant kazał zamknąć kwiaciarnię? Spór w Gdańsku - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto